Premier League: Liverpool w końcu wygra u siebie?

Javier Mascherano, argentyński pomocnik Liverpoolu ma ndzieję że jego zespół w końcu zdobędzie komplet punktów na własnym boisku. W dzisiejszym meczu 19. kolejki The Reds podejmą Bolton.

Liverpool zremisował trzy ostatnie spotkania na własnym boisku, kolejno z Fulham, West Ham United i Hull City. W dwóch pierwszych spotkaniach nie padły bramki, natomiast w spotkaniu z beniaminkiem Liverpool przegrywał już 0-2, lecz zdołał wywalczyć punkt. Mascherano nie ma jednak wątpliwości że jego drużyna musi znacznie poprawić grę na własnym boisku by realnie myśleć o pierwszym od 1990 roku mistrzostwie Anglii.

- Nasi rywale przyjeżdżają na Anfield ze specyficznym nastawieniem, ale nie możemy tego traktować jako wymówki. Zwykle goście ograniczają się do obrony, ale naszym zadaniem jest obmyślenie właściwego sposobu gry dającego zwycięstwo. Musimy znaleźć przestrzeń na boisku i wykorzystać ją - powiedział kapitan reprezentacji Argentyny.

- Graliśmy z Boltonem miesiąc temu i po dobrej grze pokonaliśmy ich 2:0. Mamy sporo udanych gier wyjazdowych, jak na przykład z Chelsea, Blackburn czy właśnie Boltonem. Teraz musimy spróbować powtórzyć te rezultaty na Anfield - dodaje Masherano.

Argentyńczyk jest zadowolony że najbliższy mecz Liverpool rozegra na własnym stadionie, co pozwoliło mu spędzić Boże Narodzenie z rodziną. - Zawsze cieszę się gdy mogę być w domu na Święta i spędzić trochę czasu z moją córką - dodaje.

Zawodnik odniósł się też do decyzji Diego Maradony, o mianowaniu go kapitanem reprezentacji. - To niesamowite. Zawsze był dla mnie wspaniały, wspierał mnie i motywował od początku mojej kariery. Jego zaufanie dużo mi daje - kończy Mascherano.

Copyright © Agora SA