Stal wygrała, ale straciła punkt

W ostatnim w tym roku meczu w PlusLidze Kobiet siatkarki Stali pokonały w Mielcu Calisię Kalisz 3:2 i Nowy Rok przywitają na siódmym miejscu

Pierwsze dwie partie poniedziałkowego meczu nie zapowiadały wielkich emocji w mieleckiej hali. Podobnie jak w inauguracyjnym spotkaniu tego sezonu w Kaliszu ton wydarzeniom na boisku nadawały mielczanki. Znakomicie zagrywały, a rywalki miały ogromne problemy z kończeniem ataków. Nie pomagały nawet zmiany i wejście na boisko doświadczonych Anity Chojnackiej i Magdaleny Godos, które dość nieoczekiwanie spotkanie rozpoczęły na rezerwie.

W pierwszej partii gospodynie szybko objęły prowadzenie 2:0 po skutecznej zagrywce Karoliny Olczyk i bloku na Annie Woźniakowskiej, najlepiej punktującej zawodniczce PlusLigi Kobiet w pierwszej rundzie fazy zasadniczej. Później przewaga miejscowych systematycznie się powiększała, a pojedyncze zrywy przyjezdnych na niewiele się zdały. Nie potrafiły one nawet wykorzystać faktu, że mielczanki podarowały im aż siedem punktów po własnych błędach. Słabo atakowały, przez co mielczanki albo punktowo je blokowały, albo wyprowadzały skuteczne kontry. Tylko w pierwszej partii podopieczne trenera Wiesława Popika zdobyły blokiem aż siedem punktów.

W drugiej partii dołożyły jeszcze sześć skutecznych zastaw, przez co praktycznie zdemolowały rywalki. Mielczanki prowadziły od początku do samego końca, systematycznie budując swoją przewagę. Przy stanie 14:7 w polu zagrywki pojawiła się Olczyk i podobnie jak w pierwszym secie sprawiła rywalkom sporo kłopotów. Te nadziewały się na blok albo były podbijane w obronie, a w kontratakach niezawodna była Katarzyna Zaroślińska. W efekcie po chwili na tablicy wyników był już wynik 22:7. Proste błędy w końcówce seta pozwoliły jednak przyjezdnym odrobić nieco straty i uratować honor, przegrywając do 12.

Łatwe zwycięstwo w drugiej partii uśpiło nieco miejscowe siatkarki, które do kolejnej odsłony przystąpiły zbyt rozluźnione. W efekcie to przyjezdne zaczęły rządzić na boisku. Kaliszanki włączyły znakomitą zagrywkę, którą zdobyły aż sześć punktów. Do tego siedem "oczek" oddały im mielczanki, popełniając proste błędy, i w efekcie tym razem to gospodynie przegrały do 12. Na domiar złego w ekipie przyjezdnych do swojej normalnej dyspozycji wróciła Woźniakowska, która zdobyła aż dziesięć punktów w tej odsłonie.

Woźniakowska nie spuściła też z tonu w czwartej partii, która była najbardziej wyrównana w całym meczu. Oba zespoły rewanżowały się sobie skutecznymi akcjami i żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć wyraźniej rywalkom. W końcówce jednak zbyt wiele błędów po stronie miejscowych spowodowało, że Calisia wyrównała stan meczu i jasne stało się, że zespoły podzielą się punktami.

Na szczęście w decydującej partii na nowo obudziły się mielczanki. Szybko wyszły na prowadzenie 4:1, a gdy przyjezdne zaczęły je gonić, ponownie włączyły skuteczną obronę i kontrataki, uciekając nawet na pięć punktów (12:7). Tej przewagi już nie zmarnowały, wygrywając tym samym pierwszy mecz pod wodzą trenera Popika i pierwszy w tym sezonie transmitowany przez telewizję.

marcin.lew@rzeszow.agora.pl

Stal: Olczyk, Niedźwiecka, Dążbłaż, Zaroślińska, Ściurka, Skorupa oraz Banecka (libero), Wilk, Łukaszewska, Ordak

Calisia: K. Wawrzyniak, Sieradzan, Toborek, M. Wawrzyniak, Woźniakowska, Wojcieska oraz Kuehn-Jarek (libero), Godos, Chojnacka, Tanaka.

Sędziowali: Janusz Soból i Paweł Zajc (obaj Radom)

Widzów: 1,1 tys.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.