PlusLiga: Politechnika gromi beniaminka, katastrofa Trefla

- Muszę brutalnie wyeliminować pewne zachowanie moich siatkarzy. To są dorośli mężczyźni, a momentami zachowują się jak dzieci - grzmiał po przegranym 0:3 meczu z warszawską Politechniką trener Trefla Gdańsk Wojciech Kasza

Jego podopieczni zagrali najgorszy mecz w sezonie, ani na moment nie zagrażając rywalom. Zespołowi gości do zwycięstwa wystarczyła znakomita postawa dwójki Bartłomiej Neroj - Radosław Rybak. Rozgrywający J.W. Construction co chwila gubił blok Trefla, a doświadczony atakujący wbijał gwoździe po stronie gdańszczan. - Chłopaki z Warszawy pokazali nam, jak się gra, jak się wygrywa i jak wygląda prawdziwy zespół. My nim dzisiaj nie byliśmy - smutno podsumował środkowy gdańszczan Jarosław Stancelewski. A Kasza dodał: - Dzisiaj w naszej drużynie nie funkcjonowało dosłownie nic. Na dodatek zawodnicy zamiast eliminować błędy, skupiali się na wzajemnych kłótniach. W tym tygodniu musimy wszyscy poważnie porozmawiać, bo tak dalej być nie może. Nie przewiduję żadnych restrykcji, kar finansowych itp. Nie jestem również zwolennikiem korzystania z pomocy psychologa. Musimy poradzić sobie z tym problemem wewnątrz drużyny - podkreślił Kasza.

Jego zespół dotknęło ostatnio fatum. Do nieobecności w składzie kontuzjowanego Bruno Zanuto wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić (Brazylijczyk wróci do gry najwcześniej w styczniu, ale już 10 grudnia ma wznowić treningi). Ostatnio poważne kłopoty ze zdrowiem ma inna gwiazda Trefla - Bojan Janić. Serb od dłuższego czasu boryka się z kontuzją barku, ostatnio we Wrześni przechodził nawet specjalistyczne zabiegi rehabilitacyjne. Przyniosły one niewielką poprawę, ale Janić wciąż nie nadaje się do gry. Jakby tego było mało, Łukasz Kadziewicz niemal cały tydzień poprzedzający mecz z J.W. Construction spędził w łóżku powalony przez grypę.

Na razie pozycja trenera Kaszy jest niezagrożona, a prezes klubu Kazimierz Wierzbicki nieustannie darzy go zaufaniem. - To szkoleniowiec z bardzo dobrym warsztatem, z dużym autorytetem w drużynie. Nie ma sensu robić nerwowych ruchów. Czekamy na powrót kontuzjowanych Zanuto i Janicia, z nimi na pewno będzie nam łatwiej - podkreśla Wierzbicki. Sytuacji w drużynie nie ułatwia to, że klub wciąż nie posiada sponsora tytularnego. Miała być nim firma ubezpieczeniowa Hestia, ale wszechobecny kryzys sprawił, że musiała wycofać się z tych planów. - To też jest jakiś problem, ale według mnie nie ma wpływu na postawę zawodników. Jesteśmy blisko porozumienia z inną firmą, która może być sponsorem tytularnym, mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda się sfinalizować rozmowy - mówi Wierzbicki.

Teraz przed Treflem seria trzech arcytrudnych meczów wyjazdowych: z Resovią, Skrą Bełchatów i Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Czy po nich Kasza wciąż będzie trenerem beniaminka? - Nie mamy złudzeń, jakikolwiek punkt wywalczony w tych meczach będzie naszym sukcesem - przyznaje prezes Trefla.

Trefl Gdańsk - J.W. Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawa 0:3 (23:25, 20:25, 20:25)

Trefl: Kruk, Serafin, Stancelewski, Kocik, Winnik, Kadziewicz, Samardzić (libero) oraz Suski, Skorij, Szulik, Bednaruk.

J.W. Construction: Neroj, Kapelus, Kłos, Buszek, Rybak, Gladyr, Milczarek (libero).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.