Serie A: Potęgi wygrywają

Wciąż zabójczo wydajny Inter szybko objął prowadzenie, utrzymał je do końca i pokonał Napoli 2:1.

Pierwszy gol dla obrońców tytułu, którzy w środę zaszokowali kibiców porażką w Lidze Mistrzów z Panathinaikosem, padł w okolicznościach dla nich typowych, czyli po stałym fragmencie gry. Drugi - po akcji jak z bajki. Najpierw piętą podawał Julio Cruz, potem wstrzeliwał piłkę w pole karne Maicon, wreszcie do siatki kopnął ją - znów piętą - Sulley Muntari.

I to byłyby wszystkie celne uderzenia Interu, gdyby tuż przed końcowym gwizdkiem bramkarza neapolitańczyków nie sprawdził sunący nań samotnie Javier Zanetti. Wywalczył tylko rzut rożny, a gospodarze pozostali drużyną nadzwyczajnie efektywną, której niełatwo przychodzi konstruowanie groźnych akcji, ale jeśli prowadzenie obejmie, to go nie oddaje. W niedzielę pozwoliła ona zniwelować stratę zdolnemu argentyńskiemu napastnikowi Ezechielowi Lavezziemu, by po przerwie sparaliżować grę i bez nerwów doczekać do ostatniego gwizdka.

Muntari, zanim strzelił swojego gola, asystował także przy pierwszej bramce (Cordoby), a tydzień temu przesądził o zwycięstwie w szlagierowym meczu z Juventusem. I potwierdził, że niespodziewanie stał się jedynym spełniającym nadzieje łupem transferowym nowego trenera Interu. Choć pochodzi tylko z listy rezerwowej José Mourinho, który najpierw chciał pozyskać Franka Lamparda z Chelsea, dziś jako jedyny gra w podstawowej jedenastce. Najdroższy latem Ricardo Quaresma znów wylądował na trybunach, co portugalski szkoleniowiec tłumaczy i jego słabą formą, i niesatysfakcjonującą pracą na treningach.

Polityka personalna Mourinho wciąż wywołuje kontrowersje. Tym razem poza meczową kadrą wylądował także mistrz świata Marco Materazzi oraz uchodzący za wielką nadzieję włoskiej piłki 18-letni Mario Balotelli, który jest coraz bardziej sfrustrowany. Obrażony nie wykazuje entuzjazmu dla ciężkich treningów i sugeruje, że zażąda transferu. Świetlanej przyszłości u Mourinho mu to nie wróży, zwłaszcza że Portugalczyk wciąż powtarza, iż nie lubi zbyt szerokiej kadry i zimą na pewno kilku graczy usunie z klubu.

Skromnością wciąż imponuje Włochom za to Alessandro Del Piero (chyba największa gwiazda jesieni), który strzelił gola z rzutu karnego - 250. w karierze dla Juventusu. Turyńczycy, niespeszeni padającym śniegiem i ożywieni powrotem po kontuzji najlepszego na boisku Mauro Camoranesiego, rozbili nieźle grającą Regginę 4:0. Trener Claudio Ranieri znów przypomina, że drużyny z ambicjami "nigdy nie zadowalają się grą o wicemistrzostwo", i trudno mu się dziwić. Całe Juve od wielu tygodni utrzymuje równą wysoką formę, nawet rezerwowy bramkarz Alex Manninger (niektórzy się bali o niego) puszcza gole rzadziej niż sam Gianluigi Buffon (leczy kontuzję).

Piłkarze Juventusu nie mają wyjścia i muszą patrzeć przed siebie, bo za nimi powoli tworzy się luka i w wyścigu o mistrzostwo znów będą się liczyć tylko Turyn i Mediolan. Przegrało Napoli, przegrało Lazio, przegrało Udinese (z ostatnim w tabeli Chievo), przegrała Fiorentina (z zapominającą o kryzysie Romą), czyli wszystkie drużyny chcące rzucić wyzwanie potęgom.

Copyright © Agora SA