Fruwając pod koszem: Fircyk w galotach

"Gdybym był LeBronem Jamesem, zamknąłbym się i zajął się grą w koszykówkę" - powiedział Charles Barkley. LeBron się nie zamknął i odpowiedział: "On jest głupi. To wszystko co mam do powiedzenia."

W ubiegłym tygodniu LeBron przyjechał do Nowego Jorku na mecz z Knicks. Zrobił swoje, wrzucił 26 punktów w pół godziny i poprowadził Cavaliers do łatwego zwycięstwa. Ale wynik meczu był tego dnia kompletnie nieistotny.

Kibice buczeli na Knicks i euforycznie reagowali na każdy kontakt Jamesa z piłką. Tak jakby już był nowojorczykiem. I skandowali "LeBron James! Jeszcze tylko dwa lata!". Nike w dniu meczu urządziło huczną premierę nowego modelu butów LeBrona "Big Apple", a pierwszy kibic Knicks, Spik e Lee, oczywiście je na tę okoliczność zakupił i założył.

Największe zaloty w historii NBA właśnie się rozpoczęły. Przygotujcie się na dwuletnią telenowelę pt. "Co zrobi LeBron?". Kulminacja ostatniego odcinka przewidziana jest na 1 lipca 2010. Tego dnia wypełni się kontrakt LeBrona Jamesa z Cleveland. Tego dnia inne kluby będą mogły oficjalnie składać propozycje.

Póki co panna na wydaniu zachwycona jest szopką wokół swojej osoby zachwycona: "Kto wie co się wydarzy Jeśli udałoby wam się teraz usnąć i obudzić 1 lipca 2010, to zachęcam was do tego. To będzie wielki dzień." - mówi uśmiechnięty LeBron do dziennikarzy. Wysyła pozytywne sygnały, kokietuje, wszystkim zainteresowanym robi nadzieję.

Charles Barkley uważa takie zachwyty za żenujące: "Jestem wielkim fanem LeBrona. Jest świetny. Ale już nie mogę słuchać tego gadania - co zrobi, dokąd pójdzie za dwa lata. To uwłaczające dla koszykówki. I upokarzające dla Cavaliers." Sir Charles w przeszłości sam wielokrotnie zachowywał się jak pajac, ale tym razem nie sposób odmówić mu racji. LeBron James jest zawodnikiem Cleveland Cavaliers, to oni płacą jego niemałą pensję, więc powinien zakończyć dyskusję i oznajmić, że walczy o tytuł mistrzowski dla Cleveland. Tymczasem James zamiast ucinać spekulacje - jeszcze je podsyca.

Upokarzane władze Cavaliers robią dobrą minę do złej gry. Nikt nie odważy się skomentować zachowania Mistrza, powiedzieć czegoś co mogłoby Go urazić. Królu, kochamy Cię, jesteś cudowny, wspaniały. Zr obimy wszystko co w naszej mocy, żebyś tylko był zadowolony. Udało się chyba wreszcie rozwiązać odwieczny problem kadrowy Cavs i LeBron ma z kim grać. Jest Zydrunas, jest Ben Wallace, do pierwszej piątki dobrze wprowadzili się Delonte West i Mo Williams. Cavaliers skończyli właśnie najlepszy listopad w historii klubu - 14 zwycięstw w 17 meczach (w tym zwycięstwa w 13 z ostatnich 14 meczów). Lepszy bilans na Wschodzie mają tylko bostońscy Celtics ale przecież Garnett, Pierce i Allen pociągną na najwyższych obrotach jeszcze rok, może dwa.

Wiele wskazuje na to, że latem 2010 to Cleveland Cavaliers będą dla Jamesa najlepszym wyborem. Będą mogli zaoferować Jamesowi największą szansę na tytuł i najlepsze warunki finansowe (o trzydzieści kilka milionów więcej niż inni). Ale nawet to nie musi powstrzymać panny na wydaniu od przywdziania w 2010 innych galotów. Przecież nie od dziś wiadomo, że trawa jest zawsze bardziej zielona tam, gdzie nas nie ma.

PS. Zapraszamy na naszego bloga Supergigant.blox.pl, gdzie można zobaczyć filmik z serii Where Amazing Happens - jak kibice nowojorskich Knicks marzą o LeBronie.

Kronika towarzyska

Po transferze Allena Iversona Detroit Pistons mają problemy ze zrozumieniem się ze swoim nowym partnerem. W Święto Dziękczynienia trener Pistons, Michael Curry, zorganizował dodatkowy godzinny trening. Iverson miał ważniejsze sprawy i na treningu się nie pojawił.

Krok dalej od Iversona posunął się Stephon Marbury . Kiedy przed meczem z Detroit kontuzji doznał rezerwowy rozgrywający Knicks, trener D'Antoni powiedział Marburemu, że (po raz pierwszy w tym sezonie) będzie chciał skorzystać z jego usług. Jeśli chodzi o to, co odpowiedział Marbury, to między panami wywiązał się ciekawy spór semantyczny. "Nie będę grać" - to usłyszał D'Antoni. "Wolałbym nie grać" - to wersja Marburego. Knicks ukarali Stephona odsunięciem od jednego meczu i 400 tysiącami dolarów grzywny. Marbury się odwołuje: "Nigdy nie powiedziałem, że nie zagram. Przecież wiem, że gdybym tak powiedział, dostałbym karę. Gdyby mi kazali zagrać, to bym zagrał."

Wzajemną relację panów D'Antoniego i Marburego najlepiej podsumowuje ta wypowiedź Stephona: "Nie dałbym mu nawet psa przeprowadzić przez ulicę."

Stephen Jackson doznał kontuzji oka, ale odmówił założenia ochronnej maski: "Nie jestem Ripem Hamiltonem, który osiem lat temu złamał nos i do dziś nosi maskę."

Shaq zapisał się na jogę: "Jeszcze nie jestem wymiataczem jogi, zwłaszcza że zawsze nienawidziłem się rozciągać. Jestem najbrzydszym joginem na świecie, ale jakoś sobie radzę."

Center Portland Greg Oden zgolił brodę: "Wszyscy mówią, że wyglądam jakbym miał 20 lat. Nareszcie."

Carmelo Anthony chyba straci osobistego kucharza. Były mistrz Stanów Zjednoczonych i olimpijczyk w biegu na 110 m ppł., Daniel Young jest wśród finalistów konkursu na nowego szefa kuchni w Białym Domu i być może wkrótce będzie gotował Barackowi Obamie.

Niezłe numery

37 punktów i 21 zbiórek zaliczył nowojorski center, David Lee w wygranym meczu z Golden State Warriors. Ostatnim, który w Nowym Jorku zaliczał mecze ze statystykami 30/20 był Patrick Ewing. "E tam. Powinien był zdobyć 50 pkt. i 28 zbiórek." - powiedział trener Knicks Mike D'Antoni.

Tako rzecze Shaq

"Lubię jak na mnie buczą. Buczcie sobie. Nie zranicie moich uczuć. Moich uczuć nie da się zranić, bo ja nie posiadam uczuć." - przed pierwszą od zeszłorocznego transferu wizytą w Miami.

Ciekawostki

W meczu z Detroit po raz pierwszy w swojej jedenastoletniej karierze Zydrunas Ilgauskas próbował trafić za 3 punkty dwukrotnie w jednym meczu. Raz trafił i była to jego siódma trójka w karierze. Ósmą zaliczył kilka dni później, w meczu z Oklahoma City.

Zdobywając 22 asysty w meczu z Golden State, rozgrywający Knicks, Chris Duhon, pobił rekord klubu. Poprzedni rekord (21 asyst) należał do Richiego Guerina - za dwa tygodnie obchodzilibyśmy 50. rocznicę tamtego wydarzenia.

W pierwszej połowie tego meczu Knicks zdobyli 82 punkty. Tego samego dnia, w całym meczu z Dallas, Sacramento Kings zdobyli 78 punktów. Ciekawe, prawda?

Złota myśl

"Nie uznaję Święta Dziękczynienia, chociaż lubię indyka. Ojczyzna na pierwszym miejscu, ptak na drugim." - center Utah Jazz, Mehmet Okur, Turek.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.