Dawna gwiazda Górnika Zabrze mistrzem USA

Piłkarze Columbus Crew zostali mistrzami Stanów Zjednoczonych. W złotej drużynie ważną rolę od lat odgrywa Robert Warzycha, były zawodnik Górnika Zabrze.

Columbus, stolica stanu Ohio, oszalał ze szczęścia. Wczoraj na rynku miasta burmistrz wraz z tysiącami fanów powitał piłkarzy zespołu Crew, który dwa dni wcześniej wywalczył tytuł mistrzów Stanów Zjednoczonych. W finale w Carson City ekipa z Columbus pokonała nowojorskich Red Bulls 3:1. To pierwszy w historii tytuł Crew.

W mistrzowskim gronie jest Polak - Robert Warzycha. Były piłkarz Górnika Zabrze i reprezentacji Polski jest w klubie postacią niemal legendarną. Przez sześć lat był zawodnikiem Crew, wystąpił w 160 meczach amerykańskiej ligi MLS. Jest liderem wszech czasów klubowej klasyfikacji asyst. Nazywany był "Polską strzelbą" ze względu na świetnie wykonywane rzuty wolne. Po zakończeniu kariery związał się z klubem jako szkoleniowiec. Obecnie jest drugim trenerem zespołu.

- To pierwszy tytuł naszego zespołu, dla mnie jeden z największych sukcesów w karierze. Choć pogoda nam nie sprzyja - jest bardzo zimno i wieje porywisty wiatr, miasto świętuje nasz sukces - opowiada Warzycha, który w swojej bogatej karierze występował m.in. w Evertonie.

Niewykluczone, że w najbliższym czasie 45-letni Warzycha zostanie pierwszym trenerem mistrzów kraju. Dotychczasowemu szkoleniowcowi Sigiemu Schmidowi kończy się właśnie kontrakt. Według Chrisa Reiko, dziennikarza z Los Angeles, od dawna mówi się o jego odejściu do nowego klubu w Seattle. Kandydatem numer jeden na jego następcę ma być właśnie Warzycha.

Polak nie chce komentować tych pogłosek. - Sigi kontraktu jeszcze nie podpisał, ale taką propozycję dostał. Chciałbym kiedyś pracować na własny rachunek, mam swoje ambicje. Na razie jeszcze za wcześnie na jakieś ustalenia - komentuje Warzycha, który już pracował jako pierwszy trener Columbus. W lipcu 2005 r., po zwolnieniu Grega Andrulisa, był przez pół roku głównym szkoleniowcem Crew.

Warzycha mieszka w 30-tysięcznym miasteczku Dublin wraz z żoną Elizą i trojgiem dzieci - Bartoszem, Olivią i Konradem. Ten ostatni, 19-latek, poszedł w ślady ojca i ma zadatki na świetnego piłkarza. Jest obecnie czołową postacią w akademickiej drużynie Uniwersytetu Ohio State. - Jesteśmy podekscytowani, że mamy takiego zawodnika. Nie ma wątpliwości, że chłopak ma wielkie umiejętności techniczne. Jego ojciec był wspaniałym zawodnikiem, a Konrad jest wyższy i ma talent po tacie - mówi John Bluem, uniwersytecki trener młodego Warzychy.

Warzycha senior nie zapomina o Górniku. - Śledzę polską ligę. Co patrzę na wyniki ekstraklasy, to przede wszystkim sprawdzam, jak idzie mojemu Górnikowi. Ubolewam nad obecnymi rezultatami zabrzan - dodaje.

Czy Henryk Kasperczak uratuje Górnika? - W sytuacji Górnika kluczowe są pieniądze. Bez finansów pana Cupiała nie byłoby wyników Wisły Kraków, bez pieniędzy sukcesów nie miałaby Legia. Dlatego w Zabrzu też ważną rolę do odegrania ma właściciel klubu. Mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu, kiedy na Roosevelta będą grać klasowi piłkarze - prognozuje drugi trener Columbus.

Na razie klasowi gracze grają w Columbus. MVP sezonu został Guillermo Barros Schelotto, były gracz Boca Juniors i reprezentacji Argentyny. - Ma u nas największy kontrakt. Kupiliśmy go, by zdobywał gole i asystował. W finałowym meczu miał aż trzy asysty - chwali go Warzycha.

Warzycha może się pochwalić mistrzostwami kraju zdobytymi z Górnikiem (1988) i Crew. Nie chce ich porównywać. - Oba są dla mnie jednakowo ważne. Zdobywałem je, mając sporą przewagę nad rywalami. Ze względu na system rozgrywek, w Stanach trudniej było wywalczyć tytuł, bo po sezonie zasadniczym trzeba jeszcze było rozgrywać rundę play off - mówi Warzycha. - Przed rokiem nie było nas w play offach w ogóle, teraz mamy mistrza. Ten tytuł tym bardziej cieszy, bo jest niespodziewany - przyznaje.

Niedawno zawodnik miał telefon z Roosevelta. - Zostałem zaproszony na uroczystości jubileuszu 60-lecia klubu. Zrobię, co w mojej mocy, by przyjechać w grudniu do Zabrza, ale będzie to bardzo trudne do wykonania, bo terminarz zajęć mam niesamowicie napięty - tłumaczy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.