Kadra Wisły coraz szczuplejsza

Anna Wielebnowska nie zagra przynajmniej przez miesiąc. Sytuacja kadrowa Wisły Can-Pack przed kluczowymi meczami w Eurolidze jest dramatyczna. - Była zła, jest jeszcze gorsza - smuci się Wojciech Downar-Zapolski, trener mistrzyń Polski

Przez sezonem Wisła miała bardzo ambitne założenia. Poza tradycyjnym celem, czyli obroną tytułu, koszykarki miały wreszcie przebrnąć przez pierwszą rundę play-off Euroligi. Kontuzje podstawowych zawodniczek mocno komplikują realizację celów. - Nie pamiętam, by w mojej karierze trenerskiej zdarzyło się tyle urazów u podstawowych zawodniczek - przyznaje Downar-Zapolski.

Pierwsza wypadła Agnieszka Pałka. 26-letnia środkowa najpierw miała problemy ze stawem skokowym, a kiedy wyleczyła kontuzję, w drugim występie złamał palec. W grudniu ma wrócić do treningów, a na ligowe boisko dopiero w nowym roku. W trakcie sezonu odezwały się problemy z kolanami u liderki Chamique Holdsclaw. Amerykanki zabrakło w środę i Wisła Can-Pack przegrała bardzo ważne spotkanie z Halconem Avenida. Już wtedy mistrzynie Polski były w trudnej sytuacji kadrowej, bo do gry na europejskim poziomie szkoleniowiec miał zaledwie siedem zawodniczek.

Okazało się, że może być jeszcze gorzej. Meczu ligowego z CCC nie dokończyła Wielebnowska. - Chciałam podwoić w obronie, stopa została, kolano się skręciło i aż krzyknęłam z bólu - opowiada skrzydłowa Wisły Can-Pack. - Miałam rezonans, przejdę jeszcze badanie USG. Na pewno uszkodzona jest łękotka, ale lekarze podejrzewają też naderwanie lub zerwanie więzadła krzyżowego przedniego.

W pierwszym przypadku zawodniczka po zabiegu artroskopii wróciłaby na boisko po miesiącu. Jeśli potwierdzi się druga diagnoza, Wielebnowska będzie miała z głowy prawdopodobnie cały sezon. - Wierzę, że to tylko łękotka. Wtedy artroskopii poddam się już w czwartek - mówi 30-letnia koszykarka. - To ogromny pech, bo wiadomo, że sytuacja kadrowa drużyny jest teraz nieciekawa.

Są szanse, by Holdsclaw zagrała jutro (początek meczu o godz. 18.30) przeciwko Nadieżdzie Orenburg. W innym przypadku trener Downar-Zapolski będzie miał do dyspozycji zaledwie dziewięć zawodniczek, w tym trzy młode koszykarki (Zając, Kotnis, Gajdosz), który zupełnie nie mają doświadczenia na arenie europejskiej. W lidze grają głównie wtedy, kiedy wynik jest już rozstrzygnięty. - Właściwie zostaje mi sześć zawodniczek z doświadczeniem - mówi trener Downar-Zapolski. - Chamique wciąż chodzi na zabiegi. Dużo będzie zależało od tego, czy zagra w środę.

Szkoleniowiec ma większy ból głowy związany z rozgrywkami Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet. O ile w Eurolidze na boisku może grać pięć zagranicznych zawodniczek (w tym maksymalnie dwie spoza Europy), to w polskiej lidze na parkiecie bez przerwy muszą być dwie krajowe koszykarki. W Wiśle Can-Pack zdrowe są tylko Ewelina Kobryn i Dorota Gburczyk oraz wspomniane trzy młode Polki. - Aneta Kotnis wciąż się rozwija. W polskiej lidze powinna jakoś sobie poradzić - uważa Wielebnowska.

Mniej przekonany jest trener Downar-Zapolski: - Chcemy zająć wysokie miejsce w lidze i powalczyć w Eurolidze, a bogatego wyboru nie mam. Nie za bardzo widzę możliwość uzupełnienia składu Polkami, choć może zarząd klubu znajdzie jakieś rozwiązanie.

Z Wisły Can-Pack do AZS-u Jelenia Góra wypożyczona jest Magdalena Skorek. Przepisy pozwalają na jej powrót w trakcie rozgrywek, ale umowa między klubami zakłada, że zawodniczka rozegra w AZS-ie cały sezon.

- W związku z kontuzją Wielebnowskiej badamy możliwości transferu polskiej zawodniczki, ale to trudna sprawa - twierdzi Piotr Dunin-Suligostowski, wiceprezes TS "Wisła". - Jesteśmy też bardzo blisko pozyskania zagranicznej zawodniczki z myślą o play-off PLKK.

Copyright © Agora SA