PlusLiga: M³ode wilki pogryz³y Jastrzêbie

- Mieli¶my byæ tymi rutyniarzami, a Czêstochowa mia³ siê uczyæ. By³o na odwrót - skomentowa³ pierwsz± pora¿kê w sezonie libero Jastrzêbskiego Wêgla Pawe³ Rusek

Choć mecz w Jastrzębiu był starciem aktualnego wicemistrza kraju z czwartą drużyną poprzedniego sezonu, faworytami byli jastrzębianie. AZS opuścili najlepsi siatkarze, a jastrzębska ekipa została wzmocniona uznanymi graczami z zagranicy.

Częstochowianie w lidze spisywali się dotąd kiepsko (ledwie jedna wygrana), zaś podopieczni Roberto Santillego byli drużyną bez porażki. Jak się okazało, wspomniane okoliczności w siatkarskim hicie 5. kolejki nijak miały się do wydarzeń na boisku.

Mało doświadczony zespół Radosława Panasa od początku zdecydowanie i bez kompleksów natarł na jastrzębian, czego efektem była długa wymiana ciosów w pierwszym secie zakończona zwycięstwem gości 30:28.

- Postawiliśmy na otwartą grę i bardzo dobrze nam to wychodziło. Dobrze, że nasz kapitan Andrzej Stelmach zachował mnóstwo spokoju w końcówce tej partii - mówił równie świetnie dysponowany Zbigniew Bartman.

W drugiej partii siatkarze z Jastrzębia zagrali na swoim normalnym poziomie, do jakiego przyzwyczaili kibiców w dotychczasowych meczach ligowych. Efekt? Szybko wypracowana przewaga głównie dzięki pewnym atakom Roberta Prygla oraz dokładnej grze w przyjęciu Australijczyka Benjamina Hardy'ego i wygrana do 19. - Nie byliśmy chyba skoncentrowani jak należy - tłumaczył Bartman.

Tymczasem sam mecz nie był wielkim widowiskiem. Sporo akcji wciąż było rwanych, szarpanych, a obie drużyny seriami popełniały proste błędy. Większym spokojem w grze imponowali jednak akademicy, którzy wykorzystując bardzo słabą dyspozycję największej gwiazdy JW Guillaume'a Samiki, objęli prowadzenie w meczu. Siatkarze Panasa dużo lepiej prezentowali się w bloku i na kontrach. Niezwykle czujni pod siatką byli Piotr Nowakowski oraz Andrzej Wrona.

W czwartej partii osowiałego Samicę zmienił Australijczyk Igor Yudin i jastrzębianie ponownie wrócili go gry. Znacznie poprawiła się gra środkowych bloku, zwłaszcza Patryka Czarnowskiego. Po drugiej stronie przygasł natomiast trochę bułgarski bombardier AZS-u Smilen Mlyakow.

W rozstrzygającym piątym secie walka toczyła się punkt za punkt, ale tylko do stanu po 5. Potem znów dali o sobie znać dynamicznie grający Bartman i Mlyakow. - Towarzyszyła temu duża doza wyobraźni, ale i spokoju - stwierdził libero AZS-u Paweł Zatorski. Decydujący punkt w tie-breaku przy stanie 11:14 zdobył lekkim flotem Nowakowski, celując wprost w ramię Ruska.

Bartman wierzy, że był to przełomowy mecz dla częstochowian. - Teraz powinno być coraz lepiej. Dziś to jeszcze było takie falowanie i spadanie, ale już notujemy coraz mniej przestojów. Przydarzyły się tylko dwa. Jeśli tak będzie zawsze, to biorę to w ciemno - uznał Bartman.

Wiêcej o:
Copyright © Agora SA