Premier League powalczy z dopingiem nawet na Barbadosie

Premier League nawet w czasie wakacji będzie sprawdzać, czy piłkarze nie biorą dopingu. Tak bada się najostrzej kontrolowanych sportowców: kolarzy, lekkoatletów, sztangistów.

Fabiański kapitanem Arsenalu ?

Programem zostanie objętych 30 wybranych przez angielską federację zawodników. Połowę mają stanowić reprezentanci Anglii. Wskazani będą musieli przesłać kontrolerom harmonogram zgrupowań, meczów i treningów, a także ustalić godzinę, podczas której mogą zostać (każdego dnia!) przebadani.

Ten punkt nie podoba się Związkowi Piłkarzy Zawodowych (PFA). - Naruszanie prywatności graczy wydaje nam się przesadą - tłumaczy jego szef Gordon Taylor.

Od dawna na takich zasadach badani są m.in. lekkoatleci i kolarze. Jeśli trzy razy nie ma ich w ustalonym miejscu i czasie, zostają zdyskwalifikowani na rok. Jak Christine Ohuruogu, która nie stawiła się na badaniach w październiku 2005 r. i czerwcu 2006 r. 24-letnia sprinterka uniknęłaby kary, gdyby w porę zawiadomiła kontrolerów o zmianie planów lub o spóźnieniu.

Piłkarze będą mogli zostać zaskoczeni kontrolą na wakacjach albo w trakcie leczenia kontuzji. - Dotychczas po sezonie gracze mogli brać, co chcieli. Nowe zasady sprawią, że będziemy ich badać nawet na Barbadosie. Nie chcemy zatruwać nikomu życia, tylko chronić futbol - mówi Andy Parkinson z angielskiej agencji antydopingowej.

Obecnie testy odbywają się tylko bezpośrednio po meczach, do badań wybierany jest jeden gracz z każdej drużyny. W ten sposób na zażywaniu kokainy przyłapano m.in. Adriana Mutu i Marka Bosnicha z Chelsea.

Arsenal zadał cios Manchesterowi United ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.