Resovia nie ugrała nawet seta

W pierwszym meczu drugiej rundy GM Capital Challenge Cup siatkarze Asseco Resovii przegrali gładko 0:3 wyjazdowy pojedynek z mistrzem Białorusi, Metallurgiem Zhlobin. Rewanż za tydzień w hali Podpromie

Porażka bez wygranego ani jednego seta oznacza, że w rewanżu podopieczni Ljubo Travicy - chcąc awansować do kolejnej rundy - muszą w takich samych rozmiarach pokonać Białorusinów przed własną publicznością, a później jeszcze wygrać tzw. złoty set. - Na pewno jesteśmy w stanie wygrać cztery sety przed własną publicznością, ale musimy zagrać bardzo dobrze. Rywale naprawdę są groźni - mówił po meczu Andrzej Kowal, drugi trener Asseco Resovii.

Tymczasem w meczu rozegranym w Gomlu od początku dominowali gospodarze. W pierwszym secie rzeszowianie, którzy rok temu w rozgrywkach Challenge Cup zajęli czwarte miejsce, prowadzili tylko przez chwilę. Zaczęło się od dwóch punktów zdobytych przez Białorusinów, po czym trzy oczka z rzędu zdobyli podopieczni Travicy. Resovia wygrywała za chwilę jeszcze 4:3, jednak od tego momentu dominowali gospodarze. Wyszli na prowadzenie 7:4, a później powiększyli je nawet do sześciu oczek (12:6). Na nic zdały się przerwy na żądanie rzeszowskiego trenera. Jego podopieczni próbowali co prawda odrobić straty i przegrywali 15:19, ale końcówka seta należała zdecydowanie do miejscowych, którzy wygrali tą partię wykorzystując drugą piłkę setową.

Trochę lepiej było w drugiej partii. Podopieczni trenera Travicy wyrównaną walkę toczyli do stanu 8:8. Od tego momentu znów seryjnie zaczęli tracić punkty i na tablicy pojawił się wynik 15:11 dla miejscowych. Co prawda później resoviacy odrobili straty i doprowadzili do remisu po 18, ale końcówka seta znów należała do gospodarzy, którzy szybko odskoczyli na trzy punkty i taką przewagą wygrali drugą partię.

W trzecim secie, podobnie jak w drugim, rzeszowianie początkowo toczyli wyrównaną walkę. Remisowali 6:6, by jednak na drugą przerwę techniczną schodząc przegrywając 12:16. W końcówce zerwali się jeszcze do odrabiania strat i doprowadzili do remisu 20:20. Jednak do końca seta zdobyli już tylko jeden punkt i przegrali tą partię 21:25, a cały mecz, który trwał niewiele ponad godzinę, 0:3. - Rywale znakomicie atakowali ze skrzydeł, gdzie albo nie nadążaliśmy z blokiem, albo piłka przelatywała nad dłońmi naszych blokujących. Do tego dorzucili kilka asów. Natomiast my zagraliśmy fatalnie w ataku, gdzie skończyliśmy tylko 30 procent piłek - tłumaczył przyczyny porażki Kowal.

W ekipie z Rzeszowa z 12 zawodników, którzy pojechali na Białoruś, na parkiecie pojawiło się 11. Nie zagrał tylko Krzysztof Gierczyński. - Po prostu Olek Mitrović grał dobrze i nie było potrzeby, żeby Krzysiek go zmieniał - wyjaśniał drugi trener Resovii.

tomasz.welc@rzeszow.agora.pl

Skład Resovii: Ilić, Mitrović, Wika, Gawryszewski, Perłowski, Oivanen, Ignaczak (libero) oraz Woicki, Papke, Kaczmarek, Kusior.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.