Formuła 1. Trzy wielkie momenty Kubicy

Montreal, Fudżi, Walencja - te trzy miejsca wymienia Polak, mówiąc o swoich najlepszych wyścigach sezonu.

Kubica: Nie mam żalu do zespołu ?

Czerwcowe Grand Prix Kanady było nie tylko wielkim triumfem Kubicy, ale także wielkim powrotem. Przed tegorocznym wyścigiem w Montrealu Polak bez końca musiał odpowiadać na pytania o mrożący krew w żyłach wypadek, którego doświadczył rok wcześniej. - Mówiłem to już chyba tysiąc razy, więc powiem po raz tysiąc pierwszy: ten wypadek nic nie zmienił, a Montreal to w dalszym ciągu jeden z moich ulubionych torów - powtarzał Kubica.

Polak mówił też, że powalczy o wysokie miejsce. Kiedy w kwalifikacjach zajął drugie miejsce, zrozumieliśmy, że znów ma rację. W wyścigu pomógł mu błąd rywala - Hamilton najechał w alei serwisowej na Räikkönena i otworzył Polakowi drogę po wygraną. Chociaż Kubica musiał naciskać na pedał gazu do deski, kiedy trzeba było zbudować taką przewagę nad Heidfeldem, aby po tankowaniu wrócić na tor przed nim. Udało się!

- Te osiem okrążeń to były moje najszybsze kółka w karierze - mówił kilka dni potem Kubica. A szef BMW Sauber Mario Theissen dodawał: - Kraksę Hamiltona można nazwać w naszym kontekście szczęściem sytuacyjnym. Ale nigdy nie skorzysta się z takiej sytuacji, jeśli nie będzie się jechało szybko i naciskało na rywali. Aby wygrywać, wszystko musi być na najwyższym poziomie. Szczęście może być decydującym czynnikiem w pewnej sytuacji, ale taką szansę można wykorzystać tylko wtedy, jeśli jest się na to przygotowanym.

Kubica czwarty, Hamilton mistrzem!

Pod koniec sierpnia w Walencji Kubica miał już za sobą moment, w którym przekonał się, że jego zespół nie rozwinął tegorocznego bolidu w stopniu takim, jakiego spodziewał się Polak. BMW Sauber zadowoliło się podwójnym zwycięstwem w Kanadzie (Heidfeld był tam drugi) i wysiłek projektowy przesunęło na pracę nad nowym bolidem. A jednak doskonałe trzecie miejsce w kwalifikacjach dało Kubicy kolejne podium w sezonie. Obrona pozycji w wyścigu nie była specjalnie trudna, bo w nudnej "procesji" na miejskim torze w Walencji prób ataku praktycznie nie było.

Ale kilka chwil emocji - tak: - Przed 14. zakrętem, zobaczyłem latającą plastykową reklamówkę - relacjonował po wyścigu Kubica. - Nie mogłem jej ominąć i prawdopodobnie przyczepiła się ona do podwozia samochodu. Przez dwa kolejne zakręty w ogóle nie mogłem prowadzić samochodu - to było bardzo niebezpieczne! Nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji. Na szczęście w szybkich zakrętach ta reklamówka gdzieś wyleciała, ale część okrążenia w dalszym ciągu była słaba.

- Kluczowym dla tego podium były sobotnie kwalifikacje. Byłem o zaledwie kilka setnych sekundy od pole position, które wywalczył Felipe i uważam, że to zadziwiająco dobry wynik. W wyścigu można było już zobaczyć naszą normalną prędkość, czyli dużo mniejszą, niż mieli rywale - przyznał Kubica. Ale był bardzo zadowolony.

Niedziela 12 października była wielkim dniem Kubicy w Japonii. - To drugie miejsce jest nawet cenniejsze niż pierwsze w Kanadzie. Sam rezultat mówi za siebie, to naprawdę wyjątkowy dzień. Drugie miejsce w obecnej sytuacji jest warte z pięć zwycięstw - cieszył się Polak, który dzięki ośmiu punktom na torze Fudżi przedłużył swoje szanse na mistrzostwo.

W kwalifikacjach Polak był dopiero szósty, ale mówił: - Mieliśmy spore kłopoty z przyczepnością. Szóste miejsce nie jest takie złe, biorąc pod uwagę nasze problemy.

W wyścigu, już na pierwszym zakręcie, Kubica wykorzystał to, że nierozważny Hamilton popełnił błąd i wywiózł czołówkę na pobocze. Polak też ryzykował, opóźniając hamowanie, ale w jego przypadku się to opłaciło. Przyjechał na metę drugi.

Kubica stracił podium, bo Heidfeld nie pomógł ?

GP Brazylii: Massa blisko cudu, mistrzem Hamilton, Kubica spadł z podium ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA