Kraków, w którym wychowały się Agnieszka i Urszula Radwańskie, Joanna Sakowicz, Anna Korzeniak (swego czasu trenowała ją Magdalena Grzybowska) od lat miał silną reprezentację w kobiecym tenisie, ale nigdy nie doczekał się imprezy na poziomie. Aż do pierwszych dni listopada.
- Salwator Cup to największy turniej kobiecy w tym roku w kraju - twierdzi Krzysztof Jordan, dyrektor imprezy. Pula nagród w postaci 100 tysięcy dolarów i szansa na zdobycie punktów do rankingu WTA (zwyciężczyni dostanie 75) przed końcem sezonu przyciągnęła kilka znanych nazwisk.
Najwyżej rozstawiona będzie Rosjanka Alisa Klejbanowa, numer 35. na świecie. Przyjadą też Tajka Tamarine Tanasugarn, Francuzka Severine Bremond i Chorwatka Karolina Sprem - wszystkie mają w swoim dorobku ćwierćfinał wielkoszlemowego Wimbledonu.
Do tej grupy jak ulał pasuje starsza z sióstr Radwańskich, która też ma na koncie taki wynik. Najlepsza polska tenisistka pojedzie jednak w tym samym terminie na kończący sezon Turniej Mistrzyń w Dausze. Jeśli zdąży wrócić do Krakowa, wystąpi wówczas w meczu pokazowym. Być może w roli rywali lub partnerów zjawią się Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski.
- Wiadomo, że londyńskiej trawy nie da się przenieść do Krakowa, ale twarda nawierzchnia, przypominająca tę z Australian Open, to jest to, co lubię. Jestem pewna, że rywalki nie przyjadą w wakacyjnej formie - uśmiecha się Urszula Radwańska, która razem z Anną Korzeniak wystąpi dzięki "dzikiej karcie". Obok krakowianek przepustkę otrzyma Katarzyna Piter, rekomendowana przez menedżerkę Magdalenę Grzybowską.
Początkowe mecze będą rozgrywane na kortach Wola Sport Paradise na Woli Justowskiej, natomiast od ćwierćfinałów turniej przeniesie się do hali Bronowianki. Od tego momentu kibice będą musieli kupić tanie bilety. - To element porządkowy, nie zarobkowy - twierdzi Jordan.