Zdzisław Kręcina - kandydat podejrzany?

Jak się dowiedzieliśmy - kandydat na prezesa PZPN Zdzisław Kręcina jedzie w środę do prokuratury we Wrocławiu. Mają mu tam być przedstawione zarzuty, a on sam ma zostać przesłuchany w charakterze podejrzanego.

Drzewiecki wycofał kuratora PZPN ?

Kręcina miałby być podejrzany o naruszenie par. 2 art. 300, który mówi, że "kto, w celu udaremnienia wykonania orzeczenia sądu lub innego organu państwowego, udaremnia lub uszczupla zaspokojenie swojego wierzyciela przez to, że usuwa, ukrywa, zbywa, darowuje, niszczy, rzeczywiście lub pozornie obciąża albo uszkadza składniki swojego majątku zajęte lub zagrożone zajęciem, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Nie są to więc zarzuty korupcyjne, a bardziej gospodarcze - dotyczące niedopilnowania obowiązków, przekroczenia uprawnień, itd.

Kręcina potwierdza, że dostał wezwanie z prokuratury. - Nie mam pojęcia o co chodzi. Ale taki już los sekretarza generalnego, który musi podpisywać wszystkie pisma wychodzące z PZPN. I potem jest ciągany tu i tam. Normalnie przygotowuję się do wyborów - mówi.

Czy wezwanie jednego z kandydatów do prokuratury tydzień przed wyborami prezesa to przypadek? Kręcina: - Moim zdaniem tak. Z zasady wierzę w ludzką uczciwość i nie chcę myśleć, że ktoś tu coś rozgrywa.

Ale w przypadek należy chyba jednak wątpić, pamiętając zwłaszcza publiczne ostrzeżenia polityków Platformy Obywatelskiej, że niesławny odwrót rządu po niedawnej krótkiej wojnie ze związkiem - to wcale nie koniec czyszczenia polskiej piłki nożnej. Politycy PO (choćby Jarosław Gowin czy Stefan Niesiołowski) mniej lub bardziej oficjalnie zapowiadali, że jeszcze przed zjazdem PZPN "będzie druga część ofensywy przeciw działaczom". Czy oznacza to, że rząd znów rozważa wprowadzenie kuratora? - Nie wierzę, chodzi raczej o pewną formę subordynacji, niech sobie działacze nie myślą, że także po wyborach będą bezkarni - ocenia jedna z osób związanych z PZPN.

"Kampania" przed wyborami następcy Michała Listkiewicza trwa zresztą na całego... W piątek "Superexpress" przytoczył wypowiedzi działacza ŁKS Łódź, który twierdzi, że dał 60 tys. zł Grzegorzowi Lacie (wówczas pracującemu w Stali Mielec) za niezrealizowany w końcu transfer piłkarza. Lato miał pieniędzy nie oddać. Kandydat na prezesa PZPN oczywiście wszystkiemu zaprzecza.

Słowacy oburzeni zachowaniem polskich kiboli ?

Kto Sportowym VIP-em 2008 r. - zagłosuj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.