Po Słowacja - Polska: Jakie są skutki klęski?

Załamanie, zniechęcenie, kac? Po tym, co stało się w Bratysławie, uzasadnione są wszystkie te stany. Dobrze, że nasi piłkarze mają całą zimę, by się podnieść, bo tak boleśnie pobici nie byli nawet po Euro 2008.

Słowacja - Polska 2:1. Katastrofa w minutę ?

Stan psychiczny to jedno, ale porażka ma swoje realne i nieodwracalne konsekwencje. Po meczu z San Marino Czesi będą mieli tyle samo punktów, co drużyna Beenhakkera, i w perspektywie bezpośredni mecz u siebie. A więc słaby start faworyta grupy i zwycięstwo nad nim w Chorzowie zostały przez Polaków zaprzepaszczone. W dodatku Czesi mają na tyle duży potencjał, że w miarę zbliżania się ostatecznych rozstrzygnięć powinni grać lepiej. W perspektywie walki o pierwsze miejsce w grupie i bezpośredni awans Polacy postawili się pod ścianą.

Gdyby Słowacy przegrali w Bratysławie, drużyna Beenhakkera miałaby praktycznie już tylko jednego przeciwnika w bitwie o drugie miejsce i prawo gry w barażach (Słowenia). Ma dwóch, bo do gry weszli Słowacy - dla nich to był pierwszy wynik dający sygnał, iż są przeznaczeni do czegoś więcej niż batalii o miejsca za plecami Czechów i Polaków. Do środy wygrali tylko z San Marino i Irlandią Płn.

Droga na mundial komplikuje się więc i wydłuża. Można było mieć spokojniejszą wiosnę, uciekać, a nie gonić, mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą. Będzie inaczej. Za 60 sekund trzęsienia ziemi w Bratysławie polscy piłkarze będą pewnie płacić do końca. Oby nie tę najwyższą cenę, bo w ostatnich latach przyzwyczailiśmy się, że zasługują przynajmniej na miano mistrzów eliminacji.

"Koszmar, blamaż, katastrofa" - prasa o meczu Słowacja - Polska ?

Wybierz Sportowe Przeżycie Roku 2008 r. - głosuj ?

Copyright © Agora SA