Wyjazdowe zwycięstwo piłkarzy Motoru nad Wartą

Lubelski Motor wygrał po raz pierwszy na wyjeździe, a Warta Poznań przegrała pierwszy w tym sezonie mecz u siebie. Przesądził o tym koszmarny błąd bramkarza poznaniaków Łukasza Radlińskiego.

Radliński nie był jednak jedynym słabym punktem. - Do zmiany było co najmniej pięciu piłkarzy, a tymczasem kontuzja Jankowskiego na początku meczu popsuła mi wszystkie plany - narzekał po meczu trener Warty Bogusław Baniak. Jego podopieczni nie potrafili zdominować Motoru, a że lublinianie nie potrafili też narzucić swojego stylu gry Warcie, przez prawie całą pierwszą połowę gra polegała na bezładnej kopaninie w środku pola. Wyłomów z tego schematu było niewiele. W 17. min po rzucie rożnym dla Motoru Warta skontrowała - Marcin Klatt ładnie zdołał utrzymać się przy piłce, dośrodkował w pole karne, a stojący tam samotnie Tomasz Magdziarz uderzył z woleja - tuż obok słupka. Odpowiedź Motoru była natychmiastowa - po dośrodkowaniu Marcina Popławskiego wychodzącego z bramki Radlińskiego próbował przelobować Janusz Iwanicki. Nie trafił jednak w bramkę.

Warta grała zbyt pasywnie, zwłaszcza w środku boiska. Trener Bogusław Baniak najczęściej wymieniał trzy nazwiska - Piskuła, Batata i Iwanicki. "Biegnij", "rusz się", "wejdź wślizgiem" - strofował co chwilę. A po meczu narzekał. - Są piłkarze, którym w grudniu kończą się kontrakty. Daję takim szanse, a oni przechodzą obok meczu. Tak nie może być, że ja im daję pomacać coś, co się nazywa nowym kontraktem, a oni mnie zostawiają takie świadectwo - mówił pijąc wyraźnie w stronę doświadczonego Krzysztofa Piskuły, który zagrał tylko w pierwszej połowie. Natomiast trener Warty nie narzekał zbytnio na swojego bramkarza, który przepuścił piłkę po strzale Rafała Wawrzyńczoka prosto w niego. Ba, uderzenie nie wyglądało na groźne, a piłka wturlała się do bramki między nogami Radlińskiego. - W takich sytuacjach powinni gole zapisywać bramkarzom, a nie strzelcom. Jestem jednak daleki od krytyki Łukasza. Nie mogę wylać na niego kubła pomyj, bo do grudnia ktoś musi bronić. Wcześniej Radliński bronił nieźle - chwilę przed golem dla Motoru obronił groźne uderzenia Popławskiego i Wawrzyńczoka. A Warta? Jeszcze przed przerwą miała dwie świetne okazje, ale strzał Bataty z dystansu piękną paradą wybronił Przemysław Mierzwa, zaś po chwili bramkarz Motoru okazał się lepszy od Pawła Iwanickiego w sytuacji jeden na jednego. Tuż po przerwie Filipowi Burkhardtowi nie wyszedł strzał, ale piłka trafiła do Magdziarza - ten dotknął piłkę piętą, Mierzwa znów był lepszy. Po zdobyciu gola lublinianie głównie się bronili, a Warta, choć miała sporą przewagę, nie stworzyła już groźnej sytuacji. - W innych wyjazdowych meczach byliśmy lepszym zespołem, ale przegrywaliśmy. Dlatego to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo cieszy tak bardzo, bo szło nam znacznie trudniej - przyznał trener Motoru Ryszard Kuźma.

Warta Poznań 0

Motor Lublin 1 (0)

Wawrzyńczok (55.)

Warta: Radliński - Ignasiński, B. Jankowski (21. Otuszewski), Strugarek, Marcinkiewicz - Bekas Ż , Batata - Magdziarz, Piskuła (46. Burkhardt), P. Iwanicki (54. Sikora) - Klatt.

Motor: Mierzwa - Falisiewicz, Ptaszyński, Bożyk Ż , Misztal - Żmuda, Lipecki, Wawrzyńczok (66. Król) - J. Iwanicki, Kamiński (46. Pacholarz), Popławski.

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 300.

Tabela I ligi:

Wyniki pozostałych spotkań 11. kolejki:

Stal Stalowa Wola - Kmita Zabierzów 0:0

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Widzew Łódź 0:1

GKS Katowice - Dolcan Ząbki 3:0

Tur Turek - GKP Gorzów Wlkp. 0:0

Wisła Płock - Zagłębie Lubin 1:0

Odra Opole - Korona Kielce 2:0

Znicz Pruszków - Flota Świnoujście 4:1

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.