Nowy kosmiczny cel Armstronga

Siedmiokrotny zwycięzca Tour de France Lance Armstrong wraca do kolarstwa. Ale do jakiej grupy i w jakiej formie? - Powrót po trzech latach bez startów? Nie jest to łatwe, ale to przecież Armstrong - mówi tegoroczny zwycięzca Tour de France Carlos Sastre.

To najsłynniejszy powrót amerykańskiego sportowca od czasu, gdy na parkiety NBA wrócił Michael Jordan, a na ring George Foreman i Mike Tyson. Całej trójce wiodło się różnie. Tyson zarobił mnóstwo pieniędzy, które potem szybko roztrwonił, dawnych osiągnięć już nie powtórzył. Jordan wracał dwukrotnie. Raz po blisko rocznej przerwie, po śmierci ojca. Zdobył wtedy z Chicago Bulls kolejne trzy mistrzostwa NBA. Za drugim razem po oficjalnym zakończeniu kariery w 1998 roku znów grał na początku XXI wieku - w Washington Wizards. Bez sukcesów. Come back George'a Foremana był wielki. Jako 46-letni facet zdobywał w latach 90. pasy mistrzowskie. Został uznany w USA za sportowca roku.

Wiek nie jest barierą

Armstrong za tydzień skończy 37 lat. W kolarstwie, dyscyplinie opartej na wytrzymałości, której nabiera się z wiekiem, nie jest to wcale dużo. Jeannie Longo-Ciprelli ma 50 lat i w Pekinie wzięła udział już w siódmej olimpiadzie. Francuzka, 20-krotna mistrzyni kraju omal nie zdobyła medalu w jeździe indywidualnej na czas. Była czwarta. W wyścigu ze startu wspólnego gdyby nie deszcz pewnie powalczyłaby o medal. Francuz Raymond Poulidor w 1974 roku jako 38-latek zajął w Tour de France drugie miejsce, dwa lata później był trzeci. Rodaczka Armstronga, 41-letnia pływaczka Dara Torres zdobyła na igrzyskach w Pekinie dwa srebne medale.

- Patrząc na to, co wyprawia Jeannie Longo, Lance Armstrong ma jeszcze sporo czasu przed sobą na powrót - żartował Bernard Hinault, pięciokrotny zwycięzca "Wielkiej Pętli". - Starsi sportowcy długo utrzymują formę. Postawcie pytania fizjologom, oni powiedzą wam, że bariera wieku w sporcie to dziś legenda - powiedział w wywiadzie dla "Vanity Fair" sam Armstrong.

Forma i posądzenia o doping też nie

Amerykanin po zakończeniu kariery w 2005 roku nie zerwał ze sportem. Biegał, brał dział w maratonach nowojorskich. W ubiegłym roku ukończył go na 232. pozycji z czasem 2:46.43. W tym roku w sierpniu wziął udział w piekielnie trudnym wyścigu kolarzy górskich w Teksasie na dystansie 160 km. Zajął drugie miejsce. - To pewne, że szybko wróci na wysoki poziom - stwierdził zwycięzca Tour de France z 2007 roku Hiszpan Alberto Contador.

Największym problemem dla Armstronga może być poradzenie sobie z posądzeniami o doping. Już podczas kariery często padał ofiarą takich insynuacji. Wyszło na ten temat parę książek, ukazało się kilkanaście artykułów głównie we francuskiej prasie. Oskarżali go byli koledzy i trenerzy. Właściwie zwycięstwo z każdym z Tourów od 1999 roku było kwestionowane. Ale prawda jest też taka, że nigdy nic mu nie udowodniono. A w tym samym czasie wpadli jego wybitni rywale: Hiszpan Roberto Heras, Niemiec Jan Ullrich, Amerykanin Floyd Landis, Kazach Aleksander Winokurow.

Jedno jest pewne: Armstrong będzie musiał się podporządkować nowym, surowym regułom antydopingowym, zwłaszcza jeśli chce wystartować w Tour de France. Organizatorzy tego wyścigu są pod tym względem niezwykle restrykcyjni. "Zaakceptujemy Armstronga, jeśli..." - cytuje słowa dyrektora "Wielkiej Pętli" Christiana Preudhomme'a dziennik "L'Equipe". - Jeśli jego drużyna, której nazwy jeszcze nie zna nawet on sam, podporządkuje regułom dotyczącym kontroli antydopingowych, do których podejście bardzo się ostatnio zmieniło - dodał Preudhomme. Ale jakiś czas temu Armstrong przystąpił do programu antydopingowego Usada. Uprzedził fakty. Podporządkował się wszystkim nowym regułom.

Nowa grupa to Astana

Do jakiej grupy wróci Armstrong? Naturalnym wyborem powinna być Astana. Dyrektorem zarejestrowanego w Luksemburgu, finansowanego przez kazachskich biznesmenów zespołu, jest Johan Bruyneel. Belg był przy Armstrongu w US Postal i Discovery Channel podczas jego zwycięstw w Tour de France. To jego sportowy ojciec. - Jeśli to prawda, że wraca, mam dla niego grupę. Trudno go sobie przecież wyobrazić w barwach CSC czy Rabobanku.

Cezary Zamana, były kolarz zawodowy, jeździł z Armstrongiem w grupach Subaru i Motorola w 1992 i 1996 roku

To jest taki facet, który potrzebuje kosmicznego celu. Wyznaczył sobie kolejny. Ma swoje lata, ale postawmy proste pytanie: czy łatwiej mu wrócić teraz po trzyletniej przerwie w treningach, w czasie której stale utrzymywał się w formie i z doświadczeniem siedmiokrotnego zwycięzcy Tour de France, czy po straszliwej kuracji antyrakowej? Moim zdaniem łatwiej będzie mu teraz. Ja mam 40 lat. Regularnie jeżdżę na rowerze. W organizowanych przez siebie maratonach przyjeżdżam w czołówce. Chęci do powrotu na szosę bym miał, ale nie mam tej determinacji i poświęcenia, jakie cechuje Armstronga. Wiele razy rozmawiałem na jego temat z Włochami. Oni powiedzieli, że nie ma i nie było takiego kolarza w Italii, który by umiał tak podejść do treningów i przygotowań jak Lance, przejść przez taką drogę krzyżową. Czy wygra Tour de France po raz ósmy? Utrzymywał się cały czas w świetnej dyspozycji. A poza tym nie zapominajmy, że wszystkie Toury wygrywał z rezerwą. Nawet ta przerwa może mu więc nie zaszkodzić.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.