Vuelta: Pierwsze góry, pierwsze zmiany

Amerykanin Levi Leipheimer objął prowadzenie we Vuelcie po dwóch pierwszych górskich etapach wyścigu. Ma jednak niewielką przewagę nad wielkim faworytem, Alberto Contadorem.

Dwa górskie etapy w Pirenejach toczyły się przy diametralnie odmiennej pogodzie. W sobotę do Andory kolarze dojeżdżali we mgle i deszczu. Przeciętna temperatura na trasie wynosiła 15 stopni. Dla porównania, najcieplejszy - poniedziałkowy etap - miał średnią temperaturę o 20 stopni wyższą. W niedzielę było niemal tak, jak kilka dni wcześniej - ciepło i sucho.

Etapy wygrali dwaj kolarze dalekiego planu: Włoch Alessandro Ballan i Francuz David Moncoutie. Ballan założył w sobotę złotą koszulkę lidera, ale najdłuższy etap wyścigu (223 km) wykończył go na tyle, że dzień później stracił do Francuza kilkanaście minut.

Prawdziwa walka - tych kolarzy, których celem jest końcowe zwycięstwo - toczyła się za Ballanem i Moncoutie. Po dwóch dniach ścigania się w skrajnych warunkach, na wysokości ponad 2 tys. m n.pm klasyfikacja uległa sporym zmianom, ale wciąż trudno wskazać głównego faworyta. Na czele osiedli Amerykanin Leipheimer, a tuż za nim Hiszpanie Contador i Alejandro Valverde. Trzeci w klasyfikacji Valverde, w sobotę w deszczowych warunkach przeżywał kryzys, miał jednak wsparcie w kolegach z grupy. Wczoraj się odrodził. Był bardziej aktywny, częściej atakował. Przy decydującej ucieczce dotrzymał koła Contadorowi i przyjechał na metę na drugiej pozycji. Tym razem straty poniósł Carlos Sastre, zwycięzca tegorocznego Tour de France. Spadł do drugiej dziesiątki.

Dziś kolejny górski etap, ale już bez tak morderczych podjazdów. W "Wielkie góry" kolarze wjadą ponownie w najbliższy weekend i wtedy prawdopodobnie rozstrzygną się losy wyścigu.

Copyright © Agora SA