Rozpacz we Francji: Ruiny palą się jeszcze

Sensacja w Wiedniu! Zajmująca 101. miejsce w rankingu FIFA Austria pokonała wicemistrza świata Francję 3:1. Sensacja i w Bukareszcie, gdzie Rumunia uległa Litwie aż 0:3

Remis ze Słowenią. Polacy dwa punkty dalej od mundialu ?

Ruiny palą się jeszcze - taki tytuł nadał relacji z meczu na stadionie Ernsta Happela dziennik "L'Equipe". "Rozbiliśmy wicemistrzów świata w rytmie walca wiedeńskiego!" - triumfuje prasa austriacka. Francja przegrała z Austrią po raz pierwszy od 38 lat! Niedawni rywale Polski na Euro 2008 wszystkie trzy gole zdobyli po stałych fragmentach. Jako pierwszy do bramki Steve'a Manadany trafił w 8. min Marc Janko, odbijając piłkę po lekkim uderzeniu Andreasa Ivanschitza z wolnego. Nie bez winy był przy tym Philippe Mexes, który mógł wybić piłkę, ale źle ocenił jej lot. Drugi gol dla gospodarzy w 43. min był niemal kopią pierwszego. Znów z wolnego uderzał Ivanschitz, a piłkę tym razem skierował do bramki Rene Aufhauser. Po drodze odbiła się jeszcze od Williama Gallasa.

Wicemistrzowie świata dopiero po zmianie stron zaczęli grać agresywnie. Thierry Henry, który w odmłodzonej po nieudanym Euro 2008 drużynie pełni funkcję kapitana, i Karim Benzema w pierwszej połowie ani razu nie zagrozili bramce Alexandra Manningera. W drugiej zaczęli wreszcie dryblować rywali i groźnie strzelać, ale rezerwowy bramkarz Juventusu Turyn nie dał się zaskoczyć (raz piłka po strzale Jeremy'ego Toulalana trafiła w spojenie słupka z poprzeczką). W 60. min kontaktowego gola zdobył Sidney Govou, po dośrodkowaniu Benzemy. Ale w 72. minucie wynik meczu ustalił Ivanschitz, wykorzystując rzut karny za faul Mexesa na Janko.

- No, tośmy ich załatwili. Francuzi byli bardziej kreatywni, ale my bardziej efektywni. I broniliśmy wspaniale - podsumował spotkanie trener Karel Brueckner, który po raz pierwszy poprowadził Austrię w meczu o punkty. 69-letni Czech (o trzy lata starszy od Leo Beenhakkera), który przez ostatnie dziesięć lat pracował z reprezentacją swego kraju, dodał, że sensacyjny jest dla niego nie tyle wynik, ile to, że Francuzi nie byli przygotowani fizycznie do tego pojedynku. - Nie odrobili lekcji. Zlekceważyli nas i zupełnie przespali pierwszą połowę. Ta wygrana cieszy, ale do awansu jeszcze długa droga - stwierdził.

- Stałe fragmenty to jedyna broń, jaką mieli przeciwko nam, a jednak wygrali. Kiedy w drugiej połowie zdobyliśmy kontaktowego gola, byłem pewien, że wywieziemy z Wiednia punkty. Ale w idiotyczny sposób pozwoliliśmy powiększyć przewagę, dając w prezencie karnego - podsumował Henry, zwalając winę za utratę trzeciego gola na Mexesa. Ten z kolei obwinił napastników o nieskuteczność. Atmosfera w drużynie jest równie fatalna jak podczas mistrzostw Europy.

Po tej porażce fala krytyki spadła na głowę trenera Raymonda Domenecha, który zachował posadę mimo katastrofalnego występu na Euro 2008, gdzie Francja nie wyszła z grupy. - Ekipa trójkolorowych jest chora, ale Domenech jej nie uzdrowi - komentują media, domagając się natychmiastowej dymisji. Francuska federacja na razie milczy, ale wcześniej jej szef zapewniał, że trener ma trzy mecze, żeby się wykazać.

Sam Domenech specjalnie nie przejął się porażką. - Jestem rozczarowany jak po każdej porażce, ale nie ma co panikować. Mamy trzy punkty mniej, ale to początek eliminacji. Będziemy walczyć do końca. Mamy młody zespół. Wyciągniemy wnioski i nie powtórzymy tych błędów - stwierdził. W środę jego drużyna zmierzy się na Stade de France z Serbią. Austriacy zagrają na wyjeździe z Litwą, która sensacyjnie wygrała w Bukareszcie z Rumunią 3:0.

Magik z Portugalii na Litwie

Miesiąc temu prowadzone przez José Couceiro FBK Kowno wyeliminowało z Ligi Mistrzów Glasgow Rangers. W sobotę pod wodzą Portugalczyka zajmująca w rankingu FIFA 54. miejsce Litwa wygrała na wyjeździe z 13. Rumunią 3:0. Pracę z litewską kadrą były szkoleniowiec portugalskiej młodzieżówki zawdzięcza właśnie wyeliminowaniu Rangersów. Couceiro objął kadrę niespełna miesiąc temu. Już w pierwszym meczu poprowadził ją do największego sukcesu w historii. - Nie zostawiliśmy dużo miejsca rywalom i skupiliśmy się na kontrataku. To był klucz do sukcesu - tłumaczył Portugalczyk. Trener Rumunów Victor Piiurc winę za porażkę wziął na siebie. Komentatorzy twierdzą, że fatalna gra zespołu była efektem kontuzji. Z Litwą nie mogli zagrać Adrian Mutu i Christian Chivu. - Nie jesteśmy na tyle dobrym zespołem, by wygrywać z każdym niezależnie od okoliczności. Zdecydował brak dwóch naszych najlepszych piłkarzy - tłumaczył trenera szef rumuńskiej federacji Mircea Sandu.

Mecz zza kuloodpornej szyby

To miał być więcej niż mecz. Pierwszy raz w historii Armenia grała z Turcją. Kraje nigdy nie nawiązały stosunków dyplomatycznych, od 15 lat granica między nimi jest zablokowana. Spór dotyczy ludobójstwa Ormian w 1915 r. Turcja nigdy nie przyznała się do rzezi, w której zginęło ok. 1,8 mln osób. Tureckie władze twierdzą, że to wynik epidemii. - Mam nadzieję, że dzisiejszy mecz pozwoli usunąć przeszkody, które blokują zbliżenie obu narodów wraz z ich wspólną historią - mówił przed wylotem na mecz prezydent Turcji Abdullah Gul. Specjalnie dla niego na stadionie wybudowano loże z kuloodpornymi szybami. Do incydentów nie doszło, ale jeszcze przed meczem na ulicach Erewania tysiące Ormian protestowało przeciwko wizycie Gula. Piłkarze i trenerzy robili wszystko, by najważniejszy był futbol. Trener Turków Fatih Terim przypominał, że boisko to miejsce do gry w piłkę, a nie prowadzenia wojny. Mecz wygrali goście 2:0. Po spotkaniu piłkarze wymienili się koszulkami, za co dostali owację na stojąco.

Pierwszy raz Czarnogóry

Mało brakowało, a do niespodzianki doszłoby w Podgoricy. Debiutująca w eliminacjach MŚ Czarnogóra do 92. minuty prowadziła z Bułgarią 2:1. Dopiero wtedy wyrównał z wolnego rezerwowy Blagoj Georgiew ze Slavii Sofia. - Jestem zachwycony postępami. Rok temu zaczynaliśmy od zera. Teraz potrafimy zremisować z Bułgarią - mówi trener Zoran Filipović. Czarnogóra członkiem UEFA została w lipcu ubiegłego roku. W ciągu 12 miesięcy w sparingach pokonała Norwegię 3:1, ze Szwedami przegrała 1:2. W rankingu FIFA przesunęła się ze 199. na 136. miejsce. Pewnie będzie dalej awansować. Gwiazdą i kapitanem drużyny jest Mirko Vucinić z Romy. Nadzieją kupiony latem przez Fiorentinę za 8 mln euro 19-letni Stevan Jovetić. Ta dwójka strzelała w sobotę gole Bułgarom.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.