Kobiety też kopią piłkę

Futbol kobiet u wielu panów wywołuje uśmiech na twarzy. Jednak kobiecy zespół Unii Opole funkcjonuje od kilkunastu lat i doczekał się reprezentantek kraju

Niewiele jest takich drużyn piłkarskich jak ta. W Polsce niespełna 90, na Opolszczyźnie bodajże trzy. Nie chodzi nawet o to, że nie mają swojego boiska czy też bazy z prawdziwego zdarzenia, bo to też się czasem zdarza. Szkopuł w tym, że w drużynie po murawie nie biega 11 zawodników, tylko zawodniczki.

KS Unia Opole założono w 1996 r. jako sekcję piłki nożnej męskiej, ale po roku grania w B-klasie drużyna została rozwiązana. Pięć lat później Andrzej Mazurek na prośbę córki zdecydował się reaktywować klub. Założył klub piłkarski z tą różnicą, że w wydaniu kobiecym.

Początki były bardzo trudne, zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. - Miasto w ogóle nam nie pomaga, sponsorzy są spoza Opola. Podejście władz stolicy województwa jest takie, że nikt nigdy nie przyszedł, nie zapytał, co potrzeba, czy jakoś może pomóc - denerwuje się Andrzej Mazurek, trener Unii. - Baza w Opolu jest jedną z najgorszych, jeśli chodzi o futbol kobiecy - kwituje smutno.

Piłka nożna odstresowuje

Na treningach początkowo pojawiało się tylko pięć zawodniczek mających o "nożnej" blade pojęcie. Nie brakowało im jednak chęci do gry. Po niespełna miesiącu zajęć drużyna rozpoczęła starty w II lidze, niższej bowiem wtedy nie było. Jak nietrudno się domyślić, dziewczyny często musiały płacić frycowe i często schodziły z boiska z bagażem ponad 10 bramek. Jednak szybko okrzepły i od tego czasu regularnie biją się o awans do klasy wyższej. Przez klub przewinęło się ponad 100 dziewcząt, ale pozostały tylko te, dla których sport jest całym życiem. - Wiedziałam, że jeśli nie piłka nożna, to lekkoatletyka. W klubie trenuję już siedem lat i nie wyobrażam sobie, że mogłabym przestać - wyjaśnia drobna blondynka Anna Nartowska, grająca w ataku.

- To doskonale odstresowuje od szkoły, od codziennych zajęć - dodaje obrońca Mariola Maibach. Dziewczyny zgodnie podkreślają, że piłką kopaną zaraziły się na podwórku, grając w nią od dziecka z chłopcami. Wyjątek stanowi tu Janina Ficek pełniąca funkcje kapitana i jednocześnie asystent trenera.

- Zaczęłam grać w piłkę dopiero w wieku 24 lat, na czwartym roku studiów, ale szybko nadrobiłam zaległości. Wcześniej przez 10 lat trenowałam judo - wyjaśnia. - W drużynie jestem od siedmiu lat, od momentu jej powołania, z czego od sześciu jestem kapitanem - dodaje dumnie.

Kibicują im mężczyźni

Unia Opole nie posiada własnego boiska ani bazy treningowej, a swoje mecze rozgrywa, korzystając z gościnności klubu Victorii Chrościce. Na mecze przychodzi średnio od 100 do 150 kibiców. - Płeć męska wiadomo z jakich względów się tym interesuje, a kobiety dziwią się cały czas, ale wszyscy kulturalnie dopingują. Kibicują przeważnie znajomi, koleżanki i koledzy - zauważa trener. - Kibice przyjmują nas ogólnie ciepło, czasami nieprzyjemnie robi się na wyjazdach, ale to też już jest rzadkość. Nasi chłopcy też nam kibicują - komentuje Ania. - W moim przypadku chłopak musi być piłkarzem - uśmiecha się.

Dziewczyny mają także, jak każdy zapalony sportowiec, swoich faworytów w dyscyplinie, którą uprawiają. - Moim ulubionym klubem jest Manchester United - mówi Paulina Gaj. - Na co patrzymy u piłkarzy? Przede wszystkim na umiejętności, ale jeśli do tego jest przystojny, to tym lepiej - śmieje się Anna Nartowska.

Piłkarki jak na razie trenują na boisku przy ul. Szarych Szeregów, które jednak swoim wyglądem pozostawia wiele do życzenia. Pomimo trudności chętnych do gry nie brakuje, a już dziewięć wychowanek Unii trafiło do reprezentacji Polski w różnych kategoriach wiekowych. Ostatnio nawet do pierwszej kadry powołano Marzenę Grzelińską, najskuteczniejszego - wraz z kapitan - strzelca drużyny.

- Czuję ogromną dumę, gdy dziewczyny otrzymują powołania, bo to nie tylko dla nich, ale też dla klubu jest ogromne wyróżnienie - cieszy się Janina Ficek. Na dziś w klubie poza Marzeną są jeszcze trzy kadrowiczki: Małgorzata Piechota, Ewa Szywulska oraz Paulina Gaj, wszystkie z reprezentacji U-17.

- To na pewno mobilizuje do jeszcze lepszej gry - komentuje powołanie Paulina. - O futbolu myślę bardzo poważnie. Chciałabym grać jak najdłużej i kiedyś powiązać rodzinę, naukę i sport. I mąż też oczywiście sportowiec - uśmiecha się.

Doceniona czuje się również Ewa Szywulska. - To nagroda za cały przepracowany sezon, ale przyznam, że nie spodziewałam się takiego wyróżnienia - nie ukrywa i dodaje bez chwili namysłu. - Sport jest dla mnie najważniejszy. Kocham po prostu to, co robię.

Dziewczyny zdają sobie jednak sprawę, że z gry w piłkę w kobiecym wydaniu nie da się utrzymać, nawet będąc w najlepszych polskich drużynach, takich jak Unia Racibórz czy też AZS Wrocław. Wszystkie w równym stopniu stawiają więc na naukę.

W drużynie coraz poważniej myśli się za to o awansie do I ligi, która jest zapleczem ekstraklasy kobiet. - Mamy nadzieje, że poza walką i umiejętnościami, które posiadamy, dopisze nam szczęście - podsumowuje kapitan, która w sezonie 2003/04 została wybrana do dziesiątki najpopularniejszych sportowców Opolszczyzny w Plebiscycie Sportowym NTO.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.