Kubica trzeci

Debiut toru w Walencji wypadł niezwykle blado - kierowcy nie potrafili lub nie byli w stanie wyprzedzać i tak jak ruszyli, tak dojechali do mety. Kubica trzeci: wrócił na podium pierwszy raz od zwycięskiego GP Kanady

>> Kubica w Hondzie z Alonso?

Najciekawszy miał być start. Po sobotnich kwalifikacjach i ostrej walce Roberta Kubicy nawet o pole position pojawiały się teorie, że bolid Polaka mógł mieć mało paliwa. Kierowcy startują przecież w trzeciej części kwalifikacji z taką ilością benzyny, z jaką chcą później ruszyć do wyścigu. To, że Polak niewiele przegrał z Lewisem Hamiltonem i Felippe Massą, miało wskazywać właśnie na taktykę "lekkiego i szybkiego auta".

Idąc dalej tym tropem, Kubica powinien był wyprzedzić drugiego na starcie Brytyjczyka.

I niewiele brakowało. W pierwszy łuk BMW Polaka weszło niemal równo, w drugim nasz kierowca musiał odpuścić, Hamilton zamknął mu drogę.

- Chciałem wcisnąć się po wewnętrznej, ale widziałem, że Felipe bardzo ściął zakręt i gdybym za bardzo zaryzykował, tobyśmy obaj wypadli - skomentował później Polak. Więc mimo niewątpliwych emocji zgadywanki przedstartowe się nie sprawdziły. Co gorsze - ustalona na starcie kolejność miała się utrzymywać aż do pierwszej wizyty w garażach: Massa powiększał przewagę nad Hamiltonem, Kubica coraz więcej tracił, ale też nie pozwalał się dopaść Heikki Kovalainenowi z Mclarena, sensacyjnemu zwycięzcy GP Węgier.

Ale już kolejna zagadka - kto pierwszy zjedzie na tankowanie? - miała rozjaśnić nieco sytuację. Pierwszy tankował Massa, a Kubica z Hamiltonem pozostali na torze jeszcze przez odpowiednio dwa i trzy okrążenia. A więc to Ferrari w przypadku Brazylijczyka zastosowało "lekkie auto". Gdy Massa zjechał, Hamilton i Kubica, jadąc już opróżnionymi niemal z całego paliwa bolidami, próbowali nadrobić stratę. Ale się nie udało. Gdy już wszyscy kierowcy zawitali w polach serwisowych, klasyfikacja pierwszej trójki nie drgnęła.

Już wtedy można było zaryzykować stwierdzenie, że tor uliczny w Walencji, debiutujący w F1, z torem ulicznym ma wspólną tylko nazwę. Poza incydentem na początku wyścigu (w tył Renault Fernando Alonso uderzył Kazuki Nakajima, kończąc przygodę Hiszpana z Walencją już na pierwszym okrążeniu) nie było częstych np. w Monako kraks, ani razu nie wyjechał na tor safety car, który stawkę rywalizujących bolidów szereguje i niweluje różnice. Ze wspomnianym Monako podobieństwa są w zasadzie dwa - jachty, z pokładów których bogaci oglądają zmagania F1, oraz bandy okalające trasę.

Kolejność Massa, Hamilton, Kubica nie zmieniła się aż do mety! - Kluczowe były sobotnie kwalifikacje - oczywistą rzecz potwierdził Kubica już po wyścigu. - A dziś z szybkością bolidu znów nie było najlepiej.

Polak wciąż pozostaje czwartym kierowcą mistrzostw świata z 55 punktami. Lider Hamilton ma już 70, za nim obaj kierowcy Ferrari - Massa przeskoczył w klasyfikacji kiepsko jadącego w niedzielę Kimiego Räikkönena, który jeszcze na swoje nieszczęście nie ukończył jako jeden z nielicznych wyścigu.

Następne w kalendarzu jest GP Belgii, na torze Spa, który Kubica ponoć lubi (tak jak tory uliczne, do których aspiruje Walencja). Potem Monza, gdzie Polak zdobył swoje pierwsze miejsce na podium... i też lubi. Kolejne szampany więcej niż prawdopodobne.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.