Pekin przed telewizorem. Miliony, miliony, miliony

Igrzyska Olimpijskie w Pekinie biją rekordy oglądalności... w USA

Średnia oglądalność pierwszych dwóch dni olimpijskich zmagań wyniosła w USA średnio 29,1 mln osób i była najwyższa od 1984 roku, kiedy to Amerykanie gościli sportowców z całego świata na igrzyskach w Los Angeles. W sumie samą ceremonię otwarcia obejrzało 34 miliony mieszkańców USA, a więc prawie dwa razy więcej niż podobną uroczystość w Sydney i o 8,5 mln więcej niż w Atenach.

Dane zaskoczyły ekspertów NBC, która przeprowadza transmisje telewizyjne z Pekinu. Liczyli oni, że oglądalność wzrośnie może maksymalnie o 11 proc., a nie o 35 proc. w porównaniu z Atenami. Skąd taka popularność akurat chińskich Igrzysk? Trudno o jednoznaczną odpowiedź.

Po pierwsze ciekawość. Wiadomo, że Amerykanie cenią wszystko co naj. A Chińczycy zapowiadali, że będą to największe, najokazalsze, najwspanialsze z dotychczasowych igrzysk.

Po drugie pycha. Gros Amerykanów święcie wierzy, że nikt nie może się z nimi równać pod względem gospodarczym, militarnym, czy sportowym. A, czy jest lepsza impreza, by pokazać to całemu światu niż Igrzyska Olimpijskie? Zwłaszcza rozgrywane w totalitarnych Chinach, które za wszelką cenę chcą pokazać, że w Pekinie to oni będą górą? Dla Amerykanów może to być swoisty wyścig o panowanie w świecie sportu. Każde złoto, każde srebro, czy brąz to punkt dla kraju.

Po trzecie polityka. Prezydent George Bush, który wbrew organizacjom walczącym o prawa człowieka pojechał do Chin i to w przeddzień wyborów w USA. Czy wstawi się za więźniami politycznymi? Co powie na temat Tybetu? Wygrała dyplomacja i ... oglądalność.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.