Opinie gwiazd mistrzostw

Anita Włodarczyk, srebrna medalista w rzucie młotem

Pierwszy raz w historii mieliśmy sytuację, by dwie zawodniczki rzuciły na tę samą odległość. Sytuacja trochę dziwna, trochę śmieszna. Kamila wygrała, bo miała inne rzuty lepsze i szczerze jej gratuluję złotego medalu. Jednym rzutem też można wygrać, ale potrzeba szczęścia. Może mi dopisze w Pekinie? Cieszę się z ustabilizowania formy. To był mój 9 konkurs i za każdym razem przekraczałam granicę 70 m. Teraz trzeba popracować jeszcze nad techniką, by było lepiej.

Kamila Skolimowska, pierwsza w rzucie młotem

Jestem bardzo zadowolona. Muszę powiedzieć, że nie rzuciłabym tak daleko, gdybym nie miałam rywalki. To ważne, by mieć z kim rywalizować w kraju. Procentuje to w postaci lepszych wyników. Anita naciska i mogła wygrać, bo ja czułam zmęczenie po ostatnim ciężkim tygodniu treningowym. Udało się odeprzeć atak i zdobyć 12. tytuł w karierze. Drugi wywalczony w Szczecinie. Za każdym razem mam trudną przeprawę, ale kończy się sukcesem. Muszę podkreślić, że organizatorzy spisali się na medal. Wszystko jest świetnie zorganizowane, kibice dopisali, obiekt bardzo ładny. Przyjadę na mityng Pedros we wrześniu i jeszcze wam trawę skoszę.

Małgorzata Pskit, pierwsza na 400 m przez płotki

Przyjechałam do Szczecina, by wywalczyć minimum. Nie udało się, więc złoto złagodzi smutek. Wracam po kontuzji i jeszcze nie jestem w najlepszej dyspozycji. W eliminacjach pobiegłam szybciej, ale zabrakło mi trochę szczęścia. Dziś już nie miałam tylu sił.

Paweł Januszewski, były mistrz Polski na 400 m przez płotki

Od Marka oczekujemy lepszych czasów, ale do Pekinu ma miesiąc i wszyscy liczymy, że zdecydowanie się poprawi. Dziś wygrał pewnie, ale rośnie mu mocny konkurent - Ostrowski z Katowic. Martwi jednak, że nie ma grupy chłopaków, którzy byliby szkoleni centralnie. U pań zabrakło Ani Jesień i rywalizacja była mniej ciekawa. Mam takie wrażenie, że z szacunku dla kibiców polskie gwiazdy lekkiej atletyki powinny startować na swoich koronnych dystansach. Wiem, że różne są plany treningowe, ale można to było jakoś wypośrodkować. Pekin? Marek musi zdecydowanie się poprawić i będzie miał szansę na finał, a nawet medal. Ania ma duże szanse na podium. Porównuję czasy w mityngach i jest na dobrej drodze.

Urszula Piwnicka, pierwsza w rzucie młotem

Nie udało się przekroczyć 60 m i jestem trochę zła. Zabrakło niewiele. Przed nami okres przygotowań przedolimpijskich i dobrze wiem, że w Pekinie trzeba będzie rzucać w granicach rekordu życiowego, by być w finale.

Monika Bejnar, pierwsza na 400 m

Po wszystkich kłopotach zdrowotnych w tym roku znów zdecydowałam się na 400 m. Nie byłam pewna na co mnie stać, tym bardziej się cieszę, że udało się wygrać. Myślałam, że nie dogonię już Grażynki, która lepiej przebiegła pierwszą część dystansu i ostatni wiraż. Ostatnia prosta należała jednak do mnie.

Marek Plawgo, pierwszy na 400 m przez płotki

Gdybym przegrał - miałbym wielki ból głowy. Rywale naciskali i chcieli wykorzystać fakt, że nie jestem w najlepszej dyspozycji. Fajnie, że atakują mnie, szczególnie Ostrowski. Robi postępy i za rok powinien być jeszcze groźniejszym rywalem. Mój bieg pozostawił wiele do życzenia. Fragmentami był chaotyczny, ale jeśli to poprawię - wynik będzie dużo lepszy. W głowie nadal mam żal za porażkę w 2002 r. w Szczecinie z Pawłem Januszewskim. Wtedy z nim wygrywałem na mityngach, a w mistrzostwach on był lepszy. Los rozprawił się ze mną jak z młodym uczniem, a on utrzymał autorytet mistrza. Cieszę się, że odczarowałem tutejszy obiekt. Byłem najszybszym białym w finale, ale kolor skóry czy włosów nie ma znaczenia. Rywalizuję z każdym i z każdym chcę wygrać.

Paweł Klimczak, pierwszy na 400 m

Finały mistrzostw kraju są bardziej stresujące niż występy na MŚ czy igrzyskach, bo decydują się losy obsady reprezentacji i sztafety, w której zawsze jesteśmy mocni. Wielkie dzięki dla publiczności za doping dla wszystkich startujących. Przy takiej atmosferze chce się startować.

Agnieszka Sowińska, trzecia na 800 m

To mój wielki sukces, pierwszy na stadionie. W hali już miałam medal. Brąz doda mi energii przed następnym rokiem. Moim celem będą igrzyska w Londynie.

Mirosław Formela, trzeci na 800

Zimą wykonaliśmy z panem Bogusławem Mamińskim kawał dobrej roboty i liczyłem na start w Pekinie, ale dopadł mnie wielki pech. Zatrułem się po pierwszym starcie i straciłem prawie miesiąc treningów. Ciężko to teraz nadrobić, ale postaram się wskoczyć do kadry.

Paweł Czapiewski, pierwszy na 800 m

Zaskoczyłem kibiców, bo nie chciałem pobiec dystansu w minutę i 50 sek., a tak to pewnie by wyglądało, jakbym zaatakował na drugim okrążeniu. Postanowiłem wrócić do źródeł i od początku wyrwałem do przodu. Wiedziałem, że zmęczę rywali. Na ostatnich 100 m niepotrzebnie usztywniłem się widząc metę i Piotrek Dąbrowski zaczął się niebezpiecznie zbliżać. Poprawił życiówkę i o mało mnie nie dopadł, co jeszcze raz potwierdziło, że ja wolę atakować niż pilnować pozycji. Szkoda, że zabrakło Marcina. Nie traktuje priorytetowo mistrzostw kraju i inaczej realizuje przygotowania do igrzysk. Jego decyzja nawet mnie ucieszyła, bo miałem łatwiej.

Mikołaj Lewański, lider szczecińskiej sztafety 4x100 m

Gdy przed dwoma laty zdobyliśmy złoto, to mieliśmy czas gorszy niż dziś, więc z czasu jesteśmy zadowoleni, z miejsca ciut mniej. Kraków ma skład prawie reprezentacyjny i byli poza zasięgiem. My czuliśmy presję, ale wiedzieliśmy, że musimy pobiec swoje. Wierzyliśmy w medal.

Aurelia Trywiańska, mistrzyni Polski na 100 m przez płotki i w sztafecie 4x100

Sztafeta to dobra zabawa. Chciałam się przetrzeć przed moją koronną konkurencją. Zdawałam bowiem sobie sprawę, że nie wypada mi - szczeciniance - przegrać u siebie. Chciałam poprawić również swój rekord stadionu. Dziś bardzo licznie wspierała rodzina i znajomi. Przenocuję u mamy i liczę, że mama upiecze murzynka lub szarlotkę. Od poniedziałku rozpoczynam intensywne przygotowania do Pekinu. Tam stać mnie na lepszy wynik niż nowy rekord stadionu.

Jacek Torliński, trener Ani Rogowskiej

Pojedynki dziewczyn zawsze są ozdobą rywalizacji i tylko szkoda, że nie mają szczęścia. Dziś Ania skakała bardzo dobrze, z dużym przewyższeniem, ale coś tam brakowało i skończyła z kiepskim wynikiem. Za to na mityngu Kusocińskiego było odwotnie. Obie stać na wysokie skakania. Potrzeba tylko dobrego dnia.

Ania Rogowska, druga na podium tyczkarek

Delikatnie mówiąc - jestem rozczarowana. Wszystko ładnie wyglądało, tylko wyniku zabrakło. Ogarnęła mnie sportowa złość i mam nadzieję na następnych zawodach dać jej ujście. Postaram się o najlepszy wynik w sezonie.

Monika Pyrek, najlepsza tyczkarka w MP

Przeogromnie się cieszę z obrony tytułu przed szczecińską publicznością. Byłam bardzo zmobilizowana do wygranej. Myślałam, że z Anią powalczę na wyższych wysokościach. Skakała dobrze, ale czegoś jej zabrakło. Po skoku na 4,70 m trener namawiał mnie na atakowanie rekordu Polski, ale ja wolalam spróbować pokonać 4,80.

Marcin Lewandowski, mistrz Polski na 1500 m

Bardzo się cieszę, że wygrałem na swoim podwórku. Stadion w Szczecinie jest dla mnie szczęśliwy, tu ustanowiłem rekord Europy juniorów. Dziś walczyliśmy w gronie lokalnym. Wygrywałem z kolegami na mędzynadrodywch zawodachg. Czułem że wygrałem. Nawet te dwie setne sekundy. Nie biegłem na 800 m, bo od kiedy mam minimum em na 800 m, bo od kiedy mam minimum "cofnąłem się do zimy", robię pracę siłową, duży kilometrarz.

Bartosz Nowicki, brązowy medalista na 1500 m

Nie mam kwalifikacji. Ani w Madrycie, ani dziś. Zbyt wolny bieg. Czułem, że nie osiągnęł dobrego wyniku. Nie mam minimum, ale liczę, że PZLA łaskawie spojrzy na młiodycc zawodników. Na finiszu sprinterzy byli górą.

Wiaczesław Kaliniczenki, trener Moniki Pyrek i Przemka Czerwińskiego

W konkursie Przemaka zabrakło szczęścia. Po pokonaniu 5,60 zmienił tryczkę na twardszą i widać że miał problemy. Ze startu na start jest lepiej, ale potrzebuje jeszcze 2 startów. Mam nadzieję, że zarząd da mu szansę na uzyskanie minimum w Kralsdh 9 licpa. Szkoda 25-letniego zawodnika. Ma formę, walczy i jest w wieku, by osiągnąć sukcesy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.