Radwańska wygrywa horror

Największy sukces w karierze 20-letniej Agnieszki Radwańskiej. Po trwającym ponad dwie godziny boju wygrała ze Swietłaną Kuzniecową i awansowała do ćwierćfinału Wimbledonu!

Starałam się nie myśleć o tym, jak dotkliwie przegrałam drugiego seta. Starałam się nie myśleć i skoncentrować. Walczyłam, walczyłam, ile miałam sił. Udało się - mówiła jeszcze na korcie polska tenisistka wzruszona do łez po tak niesamowitym zwycięstwie.

Niesamowitym nie tylko z racji rangi turnieju i sportowego wyniku - awans do ćwierćfinału Wimbledonu to przecież największe osiągnięcie Radwańskiej przebijające podobny wyczyn na początku roku w Australian Open. Ale też mecz ten przejdzie do historii polskiego tenisa z racji towarzyszącej mu dramaturgii.

Kort centralny. Przed Polką i Rosjanką na tym samym placu numer jeden światowego tenisa, żywa legenda Roger Federer rozprawił się szybko w trzech setach z Lleytonem Hewittem.

Pierwszy set bardzo równy. Kuzniecowa robi więcej błędów, trafia w siatkę, nie trafia w kort, ale też ma swoje mocne serwy, co i raz posyła asy, które pozwalają jej wygrywać gemy ze swoim podaniem. Polka perfekcyjna w obronie, zaskakująca wciąż rywalkę zmienną rotacją i uderzeniami zahaczającymi o szaleństwo - jak drop shoty, które na trawie niekoniecznie udają się tak wybornie jak na ceglanej mączce Paryża chociażby. Obie rywalki grają na remis, żadna nie odpuszcza do stanu 4:3 dla Polki. Wtedy Radwańska wykorzystuje szansę - przeprowadza dwa ataki wzdłuż linii, przy trzeciej piłce rozprowadza Kuzniecową po całym korcie i wygrywa gema, a po chwili broni swoje podanie! Wygrywa 6:4.

Drugi set to koszmar w wykonaniu Agnieszki. W 10 min przegrywa 0:4, wygląda na to, że odpuszcza, że nie walczy, przy smeczach czerpiącej z wściekłości siłę Kuzniecowej, Polka opuszcza bezradnie ręce. Wygrywa tylko jednego gema. Oszczędzała się, wiedząc, że niewiele może zrobić w drugiej partii?

Tego się nie dowiemy, żaden tenisista nie przyzna się do planowanej przegranej. Ale trzeci set też nie zaczął się dobrze. Kuzniecowa raziła serwisem, przestała seriami popełniać błędy, które dawały punkty Radwańskiej. Wydawało się, że marzenia o ćwierćfinale Wimbledonu Polka będzie musiała jeszcze odłożyć.

I nagle wszystko się zmieniło. Walcząca jak lew Radwańska wyciągnęła na 4:4! Pełne trybuny kortu centralnego zaczęły wiwatować, kibicując tej, która wydawała się szybko zmierzać do szatni. Tymczasem nerwy złapały Rosjankę. Traciła masę punktów, wydawało się, że wystarczy, aby Agnieszka przebijała w kort. Ale Polka ma za dużo temperamentu, żeby widząc słabą Rosjankę, odpuścić jej i nie upokorzyć w sportowym sensie. Zaczęła przeprowadzać ataki, które mogłyby znaleźć się w ilustrowanej encyklopedii najpiękniejszych tenisowych zagrań - po linii, lob, drop szoty (udane!), akcje przy siatce, z wysokim kozłem, silną rotacją. Majstersztyk! Kuzniecowa nie dała rady i poległa - 7:5 w decydującym secie.

Polka gra turniej życia. Jej defensywny styl jest jak nigdy skuteczny i ładny dla oka. Poprawiła serwis - nie puszcza już łatwych piłek po pierwszym nieudanym podaniu. Walczy i potrafi sprostać kondycyjnie.

Wczoraj zrewanżowała się Kuzniecowej (numer 4 turnieju) za cztery dotychczasowe porażki i awansowała do ćwierćfinału. Tam już czeka Serena Williams (spotkanie najpewniej już dziś) typowana wśród faworytek do zwycięstwa w całym Wimbledonie.

A Polka ma już w garści awans do najlepszej dziesiątki świata, a u bukmacherów jej triumf w Wimbledonie jest wyceniany jako czwarty z najbardziej prawdopodobnych.

Co mówiła Radwańska po zwycięstwie nad Kuzniecową? I jak zagra przeciwko Serenie Williams? - relacja prosto z Wimbledonu na żywo na portalu Sport.pl

Copyright © Agora SA