Pierwotnie miał przyjechać na testy. Dokładniej chodziło o to, żeby trener szczypiornistów Wisły Bogdan Zajączkowski zobaczył go w akcji. W tym celu miał się odbyć mecz kontrolny. Teoretycznie łatwy do zorganizowania, bo mistrzowie Polski mieli jeszcze mieć roztrenowanie. Ale ni z tego, ni z owego Zajączkowski wcześniej wysłał zawodników na urlopy. Więc i test spalił na panewce. Odbyły się tylko rozmowy i w czwartek Morten Seier wrócił do Danii. - Właściwie wszystko teraz od niego zależy - mówi prezes Grzegorz Kępiński. - Seier nie ukrywał, że ma jeszcze jedną ofertę i po prostu musi się teraz zastanowić. Uczciwie postawił sprawę.
Kępiński przebywał wczoraj w delegacji, ale nie chciał zdradzić, dokąd się udał. Wiadomo tylko, że chodziło o sprawy sekcji piłki ręcznej. - Proszę zrozumieć, to delikatna sprawa. Mogę tylko powiedzieć, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Trzeba tylko zachować spokój.
Zdaniem prezesa nie ma się co rozwodzić nad tym, że trener reprezentacji Polski Bogdan Wenta odmówił Wiśle, a przyjął propozycję pracy w Kielcach. - Może teraz Vive będzie w stanie z nami rywalizować - dodał Kępiński. - No i święta wojna odżyje pełnym blaskiem. Stało się, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. W każdym razie my działamy... - więcej wydusić się z niego nie dało.