W Monako wszyscy liczą na Kubicę

Masywne, stalowe bariery sprawiają, że kierowcy jeżdżą w Monako ostrożniej niż na słynnym, hiperszybkim zakręcie nr 8 w Stambule - stwierdził w czwartek Robert Kubica. Mam wrażenie, że nie mówił o sobie

Kubica szósty, Heidfeld wypadł z toru

Heidfeld w cieniu Kubicy: Mam problem

Monegaskowie na czas Grand Prix wyjeżdżają z Monako niemal w komplecie, ale do księstwa przyjechało na wyścigowy weekend ludzi z nawiązką. W czwartek zostały pojedyncze bilety na kwalifikacje i żadnego biletu na wyścig, choć najtańsze kosztują ponad 300 euro. Nie ma nawet wejściówek na skałki przy pałacu Grimaldich, skąd samochodziki Formuły 1 wyglądają jak żelaźniaki w skali 1:10, jeśli ktoś pamięta miniaturowe modele Matchboxa sprzed 30 lat.

O ile bukmacherzy wcale nie uważają Kubicy za faworyta wyścigu, o tyle w Monako w zatłoczonych wąskich uliczkach unosi się aura, że kandydatem do podium Polak - mimo że szósty na czwartkowym treningu, co o niczym nie świadczy - jednak jest. Może nawet kandydatem do zwycięstwa. Fachowiec-wywiadowca ze strony www.fomula1.com zadał znaczące pytanie o szansę na zwycięstwo, "mówi się, że dużą".

Jak będzie padał deszcz, to kandydatem będzie jeszcze mocniejszym. Tyle że, gdyby spadł, zdarzyłby się cud, bo jasny lazur morza, lśniąca w słońcu biel jachtów za miliony dolarów mówią, że jeśli jakiś deszcz spadnie na księstwo w czasie GP, będzie to - jak zwykle - tylko deszcz mamony.

Ale dlaczego Kubica, piąty w klasyfikacji kierowców, jest takim ludowym faworytem na trzy dni przed startem do szóstego wyścigu sezonu? Wyniki ostatnich dwóch wyścigów przecież mówią z grubsza, że Formuła 1 wróciła do normy - Ferrari, Ferrari, McLaren, McLaren. BMW.

Z jednej strony ludziom podoba się bezkompromisowość Kubicy we wciskaniu pedału gazu i hamulca w każdym wyścigu. On po prostu nie odpuszcza - stąd prestiżowa Nagroda Lorenza Bandiniego, jaka odebrał w Brisighella w niedzielę. Cecha to nie wiem, czy bezpieczna, gdy jedzie się 280 km/godz. w kanionie z siatek i stalowych barier.

A z drugiej jest - budowana również przez Polaka - jego fama street fightera. Fama jak najbardziej słuszna.

Jakby sięgnąć do kartów, to jako 14-latek Kubica po raz pierwszy zrobił światową furorę właśnie w Monako, na ulicznym torze, który w części pokrywa się z niedzielną trasą. W 1999 r. rządził i dzielił na ulicach księstwa. Nico Rosberg, który w czwartek na popołudniowym treningu był drugi, czyli pięć miejsc przed Kubicą, smętnie jechał wtedy daleko z tyłu.

Uliczny tor to także Norisring, gdzie Kubica wygrał wyścig Formuły 3 z usztywnioną prawą ręką, prowadząc właściwie tylko lewą, po koszmarnym wypadku samochodowym na polskich drogach, który mógł zakończyć karierę, a nawet i życie. Jeśli dziś o 3 w nocy zapytać Kubicę o jego najlepszy wyścig w karierze, nie powie: Monza 2006, Bahrajn, Malezja 2008. Powie - uliczny Norisring 2003, gdzie nieszczęsny Rosberg przyjechał ponad 25 sekund z tyłu.

Wreszcie bliźniacze do Monako GP Makao - nieoficjalne mistrzostwa świata Formuły 3. Na ciągnących się nad wodą korniszach w azjatyckim mieście hazardu, Kubica dwukrotnie był drugi i zarazem dwukrotnie powinien zwyciężyć.

Więc nawet jeśli kibice nie pamiętają tamtych czasów, fakty potwierdzają ich intuicję. Mało tego, zespół BMW-Sauber także liczy na coś więcej niż piąte miejsce z zeszłego roku. To chyba dlatego na torze w Le Castellet niedaleko stąd, Kubica przez dwa dni męczył się z ustawieniami samochodu na wyścig uliczny (uzyskując za każdym razem trzeci wynik za mclarenem i za ferrari). Tylko on, bo Nick Heidfeld trzeciego dnia próbował dopasować wóz do GP Kanady, na całkiem innej konfiguracji toru. Czy się udało, trudno powiedzieć. W Monte Carlo asfalt nie jest wyjeżdżony, więc przyczepność opon jest słaba. Nie jest upalnie, co też jej nie poprawia. Samochody nie mają kontroli trakcji, co też utrudnia jazdę. I te wszystkie niuanse było widać - na ostatnim zakręcie Rascasse, bolid Kubicy nieraz otarł się chyba o nieprzebaczającą błędów bandę, nie raz w tym miejscu poszedł dym z opon przy dohamowaniach.

Kubica powiedział niedawno, że te bandy sprawiają, że kierowcy inaczej jeżdżą w Monako. Że gdyby na torze pod Stamułem, na tym osławionym zakręcie nr 8 była taka banda jak na bulwarze Księcia Alberta, to nie grzaliby tam przyprawiające o dreszcze 280 km na godzinę. Mam wrażenie, że nie mówił o sobie.

Copyright © Agora SA