Drużyna ta nieco przypomina polski GKS Bełchatów. Kiedy w 1960 r. w Bełchatowie odkryto pokłady węgla brunatnego, miasteczko zamieszkiwało tylko kilka tysięcy osób. Teraz jest ich przeszło 60 tys. W Soligorsku w 1960 r. była zaledwie jedna ulica. Obecnie miasto liczy przeszło 100 tys. mieszkańców.
Jest to związane z wydobyciem, na co wskazuje zresztą nazwa "szachtior" (po rosyjsku - górnik). Tyle że w pobliżu Soligorska nie wydobywa się węgla. A co? Zdradza to nazwa miasta. Skarbem okolic Soligorska jest... sól. - Kopiemy tu sól potasową. To jedne z największych złóż na świecie - mówi Paweł Martinienkow, rzecznik prasowy białoruskiego klubu. Taką sól, która ma czerwonawy kolor, w Polsce kopie się np. w Kłodawie. W Soligorsku wydobywa się też zwykłą sól kuchenną, czyli chlorek sodu.
A zatem soligorski Szachtior to górnik, ale solny. Klub ma też związaną z kopalnią zabawną maskotkę - krecika imieniem Kroszka (czyli krecik właśnie). Rzecznik klubu, z którym wczoraj rozmawialiśmy, z zaniepokojeniem przyjął informację, że budżet Lecha wynosi jakieś 15 mln dolarów. - Nasze możliwości są dużo skromniejsze - powiedział. - Budżet naszego to klubu to zaledwie ok. 4 mln dolarów.
Z tego tez powodu w Szachtiorze nie ma wielkich gwiazd. - W minionym sezonie [na Białorusi liga gra systemem wiosna-jesień - przyp. red.] najwięcej bramek dla Szachtiora, bo osiem, strzelił Aleksandr Klimienko - opowiada Martinienkow. - Jesienią miał jednak ciężką kontuzję kolana i pauzował przez wiele miesięcy. Teraz jest już zdrowy i gra.
Klimienko ma na koncie występ w pierwszej reprezentacji Białorusi. Więcej tych występów, bo aż pięć zanotował jednak bramkarz Władimir Gajew. - Ten bramkarz grał niegdyś w Dinamie Bukareszt i został z nim mistrzem Rumunii. Występował także w Czernomorcu Odessa - opowiada rzecznik Martinienkow.
Jako gwiazdę zespołu wskazuje Walerija Stripeikisa, który mimo litewsko brzmiącego nazwiska, jest Białorusinem. Mało tego, jest też rekordzistą w liczbie goli strzelonych w ekstraklasie Białorusi. - Zdobył ich 170, a gra od połowy lat 90. - mówi Martinienkow.
Szachtior Soligorsk gra na stadionie zwanym Stroitiel (czyli budowlaniec). To mały stadionik, mieści on 4200 miejsc i ma dach. - Na mecze Szachtiora przychodzi ok. 3 tys. widzów - mówi rzecznik. - Nasi prowadzący doping szalikowcy to grupa ok. 500 zagorzałych kibiców. Są dobrze zorganizowani.
Kibice ci mają wiele pieśni, z których zwłaszcza jedna ma zabójczy tekst. Idzie to tak:
Znamy swoje powołanie
To Szachtiorowi kibicowanie
Bo ani wódka ni cudze żony
Nie są nam droższe niźli stadiony
Nie są nam droższe niźli stadiony
La-la-la-la! La-la-la! La-la-la-ee!
Inna piosenka brzmi:
W ogóle nie grzeje nas Arsenal
Porto, Celtic oraz Real
Bo od dawna nasza wola
jest być kibicami Szachtiora
Solny klub z Soligorska gra w strojach żółto-czarnych, więc konfliktu z niebiesko-białymi barwami Lecha nie będzie. Trenerem zespołu jest Jurij Wiergiejczik.
W zeszłym sezonie Szachtior zajął szóste miejsce. Mistrzem Białorusi jest BATE Borysow - on zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów. Miejsca w Pucharze UEFA wywalczyli FC Homel oraz zdobywca Pucharu, MTZ-Ripo Mińsk. Pokonał on w finale tego pucharu właśnie Szachtiora 2:1. Bramkę dla soligorszczan strzelił Stripeikis po podaniu... bramkarza Gajewa! Był to gol na 1:1. Zaraz po wznowieniu gry od środka, MTZ wbiło bramkę na 2:1.
Mówi Tomasz Balul
obrońca Piasta Gliwice, w 2007 r. grał w białoruskim MTZ-RIPO Mińsk
Lech na pewno jest lepszym zespołem od Szachtiora i powinien bez problemu przejść do następnej rundy. Zespół z Soligorska nie ma w swoim składzie żadnych gwiazd, nikt też się specjalnie nie wyróżnia. Grają zespołowo, ale bez rewelacji. To taki solidny zespół. Porównałbym go do Cracovii, która w polskiej ekstraklasie potrafi być niewygodna dla silnych przeciwników, ale też łatwo przegrać ze słabszymi od siebie. Ta forma zmienia się z tygodnia na tydzień, więc tak naprawdę po Szachtiorze można się spodziewać wszystkiego. Wydaje mi się, że Lechowi wystarczy 20 min pierwszego meczu, by zorientować się, że nie jest to groźny rywal.
Poznańska drużyna musi się jednak przygotować na ciężką walkę. Na Białorusi mniej się dba o rozegranie piłki, a dominuje właśnie walka. Grałem w mojej drużynie przeciwko Szachtiorowi i przegraliśmy na swoim boisku 1:3.
Nie jest to zespół klasy Dynama Mińsk, które wyeliminowało niedawno z pucharów Zagłębie Lubin. Dynamo ma o wiele lepszych piłkarzy, obcokrajowców i znacznie lepiej grają w piłkę. Dynamo i Ripo, w którym ja grałem, to dość bogate kluby. W Soligorsku nie ma takich pieniędzy, ale stać ich na zbudowanie solidnej drużyny. Klub jest poukładany, nie ma kłopotów z finansami i jakichkolwiek opóźnień w wypłatach.