Pojechali trójką! Teraz czas na Stargard

IV LIGA PIŁKARSKA. W zaległym spotkaniu 25. kolejki Pogoń łatwo wygrała wyjazdowe spotkanie z Sokołem Pyrzyce 3:0. Jutro mecz z Błękitnymi (godz.16).

Ze Szczecina do Pyrzyc nie dojedziemy jeszcze budowaną drogą ekspresową S3, ale w środę pogoniarze dopisali sobie trzy punkty w sposób bezkolizyjny. Sokół nie okazał się wymagającym przeciwnikiem, starał się tylko przeszkadzać, dopóki starczyło sił. A podopieczni Mariusza Kurasa, grając jakby na 50 proc. możliwości, kontrolowali sytuację.

- Nie był to porywający mecz, moi zawodnicy na pewno odczuwali trudy sobotnich derbów, ale do ich postawy nie mam poważniejszych zastrzeżeń. Rywale nie stworzyli praktycznie żadnej groźnej sytuacji, a my mogliśmy strzelić więcej niż trzy bramki - ocenił szkoleniowiec.

Do przerwy 500 kibiców ze Szczecina fetowało tylko jednego gola (rozegranie rzutu wolnego według schematu, który przyniósł bramkę również w spotkaniu ze Stalą), ale w drugiej części gry młodzi napastnicy Pogoni dość szybko rozmontowali defensywę gospodarzy. Najpierw Maciej Ropiejko ładnie obsłużył Tomasza Rydzaka, a później sam wykorzystał idealne dogranie Filipa Kosakowskiego.

- Dość długo czekałem na tę bramkę. Drużyna była w lekkim dołku, ja nie mogłem się wstrzelić, teraz powinno być tylko lepiej - krótko skomentował "Ropiej".

Szczecinianie wygraną w IV lidze mają prawie pewną (ZZPN zatwierdził już walkowery za nierozegrane mecze z Wybrzeżem i Sianowem), ale myślą już o sobotnim występie w Stargardzie i potyczce z Astrą Ustronie Morskie (w środę, 21 maja na Twardowskiego). Cel to oczywiście dwie wygrane. Realizację zadania może nieco utrudnić nieobecność kilku zawodników - na wtorkowym treningu kontuzji nadgarstka nabawił się bramkarz Damian Wójcik, poważniejszy uraz leczy Arkadiusz Jarymowicz, problemy zdrowotne ma też Grzegorz Matlak. A Filipa Kosakowskiego czeka przymusowa pauza za cztery żółte kartki. "Kosa" w ostatnich meczach zaprezentował się jako największy wojownik zespołu - nie dość, że biegał od szesnastki do szesnastki, to jeszcze po drodze rozdzielał faule i prokurował spięcia z przeciwnikami.

- Usłyszał od trenera, że za mało walczy, to się chłopak sprężył - żartowali w środę koledzy z Kosakowskiego.

Koledzy szykują się na ciężki bój. Błękitni to czołowa ekipa w IV lidze, która na pewno będzie chciała pokrzyżować szyki faworytowi. Jesienią w Szczecinie dość niespodziewanie zainkasowała komplet punktów.

- Zawodnicy pamiętają o tym zwycięstwie, co na pewno ich podbudowuje. Grają po to, żeby wygrać, tym bardziej że w kilku poprzednich meczach stracili punkty, mając wyraźną przewagę. Ale specjalnej mobilizacji na Pogoń nie ma - przekonuje Zbigniew Niemiec, prezes Błękitnych. - Wiele osób ze Stargardu kibicuje szczecińskiej drużynie, więc w sobotę sympatie nawet na sektorach gospodarzy będą podzielone.

Dla kibiców ze Szczecina przygotowano 1000 biletów. Od kilku dni sprzedawane są (10 zł) w siedzibie klubu przy ul. Karłowicza. Jutro wejściówki będzie można nabyć już tylko w kasach stadionu.

Środa w IV lidze

Wyniki zaległych spotkań: Sokół Pyrzyce - Pogoń Szczecin 0:3 (0:1). Bramki: Parzy (20. - wolny), Rydzak (54., asysta Ropiejko), Ropiejko (73. - asysta Kosakowski). Pogoń: Judkowiak - Zawadzki, Skrzypek, Tychowski, Kosakowski, Parzy (60. Kowal), Biliński, Norsesowicz (67. Przewoźniak), Rydzak, Ropiejko (75. Skórski), Lebedyński (60. Żaczek).

Victoria Przecław - Astra Ustronie Morskie 2:3, Błękitni Stargard - Piast Choszczno 1:2, Pogoń Barlinek - Dąb Dębno 2:1.

Program 30. kolejki. Sobota: Stal - Energetyk (godz.11), Błękitni - Pogoń Szczecin, Victoria Przecław - Piast, Pogoń Barlinek - Leśnik, Ina - Sława (16), Lech - Darzbór, Dąb - Wybrzeże, Astra - Victoria Sianów (17). Niedziela: Gryf - Sokół (15).

Mówi bramkarz

Podczas meczu z Sokołem w składzie Pogoni zabrakło etatowego wiosną golkipera - Damiana Wójcika. Powodem środowej absencji była kontuzja odniesiona na treningu. Być może Damian będzie pauzował jeszcze kilka dni. Jego miejsce w bramce Pogoni zajął Tomasz Judkowiak, czekający na swoją szansę od ostatnich spotkań jesieni.

Tomasz Maciejewski: Taki niespodziewany powrót to problem czy raczej powód do radości?

Tomasz Judkowiak: Na ligowy występ w pierwszym zespole czekałem prawie pół roku, więc mam powody do radości. Nie cieszę się z kontuzji Damiana, ale takie sprawy są wkalkulowane w życie sportowca. Dzięki temu ja mogłem zagrać i pokazać się trenerowi, kibicom. Mecz nie był wielkim widowiskiem, jednak jako bramkarz, który zachował czyste konto i ustrzegł się błędów, jestem zadowolony.

Zawodnicy Sokoła niewiele mogli zdziałać w polu karnym Pogoni...

- Wielu klarownych sytuacji nie mieli, ale czasami łatwiej bronić "setki" niż interweniować w zamieszaniu podbramkowym. A kilka takich momentów było. Gospodarze ustępowali nam umiejętnościami piłkarskimi, więc walczyli przy dośrodkowaniach, próbowali się trochę rozpychać. Tak wyglądają mecze Pogoni z czwartoligowcami - my prowadzimy grę, rywale czyhają na jakąkolwiek okazję.

Jako "zmiennik" Wójcika odczuwasz jakąś dodatkową presję? Nie obawiasz się prostego błędu, który posadzi cię na ławce do końca sezonu?

- Nie mam żadnych obaw, nie odczuwam szczególnej presji. Niezależnie od tego, czy gramy z takim zespołem jak Sokół, czy z kimś z czołówki, np. Błękitnymi, musimy być przekonani o własnych umiejętnościach. I zdobywać kolejne trzy punkty. Nie biorę pod uwagę takiej sytuacji, że jako bramkarz nie poradzę sobie w meczu z tym czy innym przeciwnikiem. Przecież to tylko IV liga. Jeśli tu bym się "palił", to gdzie sobie dam radę?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.