Arsenal się sypie

Mathieu Flamini już jest w Milanie, Aleksander Hleb wybiera się do Interu, a Emmanuel Adebayor grozi, że jeśli nie dostanie podwyżki, też będzie naciskał na transfer. Czy najładniej grająca drużyna Europy latem się rozpadnie?

Hleb chce odejść z Arsenalu...

... Real daje 35 mln za Fabregasa...

... a Milan już ma Flaminiego!

- Nie powstrzymasz ludzi przed gadaniem, ale na razie nie ma tematu - mówił w piątek trener Arsene Wenger, dementując informację, jakoby Hleb przenosił się do Interu. Plotki o odejściu Białorusina trwają od kilku miesięcy. Wczoraj jego agent powiedział, że Aleksander odejdzie, nawet jeśli dostanie w Londynie wyższy kontrakt.

Bo "wyższy" na Emirates nie oznacza "wysoki". Najlepszy strzelec drużyny, jeden z najlepszych piłkarzy Premier League Emmnauel Adebayor zarabia ledwie 35 tys. funtów tygodniowo. Rezerwowy w Chelsea Andrij Szewczenko prawie 100 tys. więcej. W Arsenalu niewiele się na piłkarzy wydaje i niewiele im płaci. To tylko jedna z zasad Wengera. Inna to proponowanie graczom, którzy przekroczyli trzydziestkę, wyłącznie jednorocznych kontraktów. Większość z nich nie chce o tym słyszeć i odchodzi.

Francuz nie ugiął się, gdy dwuletniej umowy żądał Dennis Bergkamp, nie ugnie się, gdy podwyżki domagają się Flamini czy Hleb. Nawet jeśli go na to stać.

Bo Arsenal ma pieniądze. Po wybudowaniu nowego stadionu na Emirates pojawiła się nadwyżka budżetowa, zjawisko w najlepszych klubach niespotykane. Gdy jednak prasa zastanawiała się, czy Arsenal latem wyda na nowych piłkarzy 75 czy 100 mln funtów, Wenger powiedział, że nie ma zamiaru przeprowadzać wielkich transferów, ale na pewno sprowadzi kilku uzdolnionych szesnastolatków.

W przeszłości ten sposób myślenia spowodował, że Fernando Torres wybrał Liverpool, a Cristiano Ronaldo i Wayne Rooney - Manchester United. Być może Wengera od wydawania wielkich pieniędzy na transfery powstrzymuje przeszłość. Bo był czas gdy i trener Arsenalu szastał pieniędzmi, 10 mln funtów wydanych na Francisa Jeffersa i 6 mln na Richarda Wrighta zostało wyrzucone w błoto. Jeffers i Wright grają dziś w drugiej lidze. Francuzowi nie udał się także największy transfer w historii klubu. Kupiony za 13 mln funtów José Antonio Reyes jest dziś graczem Atletico Madryt.

Latem filozofia klubu się nie zmieni. Do klubu mają trafić na europejskie warunki anonimowi Michael Johnson z Manchesteru City i Gareth Barry z Aston Villi. Ale jeśli Cesc Fabregas zacznie się zastanawiać nad ofertami Realu Madryt i Barcelony, to Wenger być może będzie musiał się ugiąć i stworzyć kominy płacowe. Na razie nie jest to potrzebne, bo 21-letni pomocnik twierdzi, że traktuje trenera jak ojca. Jak długo jeszcze?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.