Grzegorz Bronowicki: Niepewność jest, ale... na Euro pojadę

Dokładnie dziesięć dni temu miał artroskopię kolana. Dziś wraca do treningów z piłką. Trwa wyścig z czasem Grzegorza Bronowickiego. Czy lewy obrońca Crvenej Zvezdy Belgrad pojedzie na Euro 2008?

Kadra na Euro 2008 - jakie miny czyhają na Beenhakkera

Robert Błoński: Jak zdrowie?

Grzegorz Bronowicki: Od paru dni trenuję z dość dużymi obciążeniami. Biegam, skaczę, wykonuję ćwiczenia na wzmocnienie i ustabilizowanie kolana. Z siłowni jeszcze nie korzystałem. Każdego dnia rano dowiadywałem się od lekarzy, co i ile mam robić. Od poniedziałku wracam na boisko, zaczynam treningi z piłką. Jestem w Warszawie i rano pewnie przyjadę na Łazienkowską. Będę trenował na Legii.

To będzie dziesiąty dzień po zabiegu. Artroskopia była niezbędna?

- Tak stwierdził lekarz. Trzy tygodnie temu doznałem urazu podczas meczu. Badanie wykazało, że więzadła są nienaruszone, ale i tak trzeba było oczyścić kolano. Zabieg trwał trochę ponad godzinę, szwy już mi zdjęto.

Crvena Zvezda nie robiła problemów, żeby przyjechał pan do Polski?

- Żadnych. Natomiast w innej kwestii pokpili sprawę. Nie wszystko wyglądało tak, jak powinno. Moim zdaniem zabieg powinien być wykonany wcześniej. Niestety, w klubie źle zdiagnozowano uraz i straciłem kilka dni. Dopiero na dziewiąty dzień po zdarzeniu zbadał mnie znany w Serbii lekarz sportowy i prawidłowo określił, co się stało. To on stwierdził, że artroskopia jest niezbędna. Następnego dnia byłem w Warszawie na zabiegu. Rehabilitację także mam tutaj. Jestem w kontakcie z klubem, na bieżąco informuję, co się dzieje.

Liga serbska kończy się 25 maja, a zgrupowanie kadry zaczyna 19. Dostanie pan zwolnienie?

- Nie powinno być problemów, ale ja na razie nie wybiegam tak daleko... Nawet nie rozmawiałem o tym w Belgradzie. Zobaczę, co będzie za tydzień. Jeszcze tyle czasu spędzę w Warszawie. Mam nadzieję, że wrócę do pełnej sprawności i formy. Jeśli selekcjoner mnie powoła, nie powinno być kłopotów z zezwoleniem z klubu.

Nie ma niepewności, że nie pojedzie pan na Euro?

- Zawsze jest niepewność. Tym bardziej po takim urazie. Ale jak widzę postęp zrobiony przez te dziesięć dni, to trudno mi nie być optymistą. Do wyjazdu na zgrupowanie zostały dokładnie dwa tygodnie. Wiele wyjaśnią najbliższe dni, okaże się, jak noga zareaguje na piłkę. Teraz nic mnie nie boli.

Wszyscy postrzegają pana przez pryzmat meczu z Portugalią w Chorzowie. Zagrał pan świetnie, ale potem... już nie powtórzył tak dobrej gry.

- Ja już nawet nie pamiętam tamtego występu. Nie oglądam się za siebie, myślę tylko o tym, co przede mną.

I co pan widzi?

- Wiele świetnych meczów z moim udziałem.

Roger dla Sport.pl: Wierzę w siebie

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.