Grzegorz Bronowicki: Od paru dni trenuję z dość dużymi obciążeniami. Biegam, skaczę, wykonuję ćwiczenia na wzmocnienie i ustabilizowanie kolana. Z siłowni jeszcze nie korzystałem. Każdego dnia rano dowiadywałem się od lekarzy, co i ile mam robić. Od poniedziałku wracam na boisko, zaczynam treningi z piłką. Jestem w Warszawie i rano pewnie przyjadę na Łazienkowską. Będę trenował na Legii.
- Tak stwierdził lekarz. Trzy tygodnie temu doznałem urazu podczas meczu. Badanie wykazało, że więzadła są nienaruszone, ale i tak trzeba było oczyścić kolano. Zabieg trwał trochę ponad godzinę, szwy już mi zdjęto.
- Żadnych. Natomiast w innej kwestii pokpili sprawę. Nie wszystko wyglądało tak, jak powinno. Moim zdaniem zabieg powinien być wykonany wcześniej. Niestety, w klubie źle zdiagnozowano uraz i straciłem kilka dni. Dopiero na dziewiąty dzień po zdarzeniu zbadał mnie znany w Serbii lekarz sportowy i prawidłowo określił, co się stało. To on stwierdził, że artroskopia jest niezbędna. Następnego dnia byłem w Warszawie na zabiegu. Rehabilitację także mam tutaj. Jestem w kontakcie z klubem, na bieżąco informuję, co się dzieje.
- Nie powinno być problemów, ale ja na razie nie wybiegam tak daleko... Nawet nie rozmawiałem o tym w Belgradzie. Zobaczę, co będzie za tydzień. Jeszcze tyle czasu spędzę w Warszawie. Mam nadzieję, że wrócę do pełnej sprawności i formy. Jeśli selekcjoner mnie powoła, nie powinno być kłopotów z zezwoleniem z klubu.
- Zawsze jest niepewność. Tym bardziej po takim urazie. Ale jak widzę postęp zrobiony przez te dziesięć dni, to trudno mi nie być optymistą. Do wyjazdu na zgrupowanie zostały dokładnie dwa tygodnie. Wiele wyjaśnią najbliższe dni, okaże się, jak noga zareaguje na piłkę. Teraz nic mnie nie boli.
- Ja już nawet nie pamiętam tamtego występu. Nie oglądam się za siebie, myślę tylko o tym, co przede mną.
- Wiele świetnych meczów z moim udziałem.