Pierwsze sygnały z Warszawy tonowały podrażnione aspiracje (brakiem awansu na parkiecie) działaczy. Teraz napływają już bardziej optymistyczne. Z ekstraklasy spadła Polpharma, którą jednak Polska Liga Koszykówki (organizator rozgrywek elity) zaprosiła do gry. W planach jest powiększenie ekstraklasy do 16 ekip. Chętni na dzikie karty będą.
- To oznacza, że i w I lidze będą wolne miejsca do obsadzenia. To szansa dla nas - przyznaje menedżer.
Z decyzjami PLK i Polski Związek Koszykówki wstrzymują się do zakończenia sezonu. Zmiany mogą zostać zaakceptowane w połowie maja. W Szczecinie czekają, ale nic na siłę. - Mam przed sobą sytuację związaną z ŁKS Łódź czy Legionovią. Też wykupili dzikie karty, a później nie radzili sobie w I lidze. Najważniejsze jest teraz spotkanie z działaczami, zawodnikami, no i pieniądze - wyjaśnia Stępień. - Obserwujemy sytuację w spokoju. Jeśli wyjdzie nam, że jesteśmy w stanie udźwignąć grę w I lidze, zdecydujemy się. Budujemy koszykówkę od czterech lat i nie chcemy pochopnymi decyzjami tego zepsuć.
Wiadomo, że sternicy są w kontakcie z urzędnikami miasta. Zabiegają o spotkanie z prezydentem, bo musi być zielone światło z magistratu. I liga to większe wydatki, czyli mogą też wzrosnąć oczekiwania klubu. O sponsorów w Szczecinie trudno.
- Na pewno nie chcemy zrzucić na nikogo odpowiedzialności za nasz zespół. Musimy sami stworzyć zaplecze (zawodników, sponsorów) i wtedy będziemy mogli coś proponować miastu. Na razie współpraca układa się dobrze, pokazaliśmy nasz dobry produkt - twierdzi Stępień.
Radex sam nie udźwignie I ligi. Trwają rozmowy z firmami. Powoli rozpoczynają się przymiarki transferowe. Wiadomo, że karierę po tym sezonie chciał zakończyć Andrzej Karaś, a zdrowie nie pozwala na grę Dariuszowi Kuligowskiemu. Stępień i trener Zbigniew Majcherek na pewno będą namawiać Karasia do zapomnienia o sportowej emeryturze. Kto mógłby dojść? Najczęściej padają nazwiska Łukasza Bieli, Marka Łukomskiego i Macieja Sudowskiego. To wychowankowie szczecińskich klubów. Po kontuzjach wrócą Robert Kowalski i Michał Mysona.
- Na razie jesteśmy w II lidze, więc trudno będzie kogoś szybko namówić. Nim zaczniemy rozmawiać, chcemy znać scenariusz dla klubu, zagwarantowane pieniądze i postawione cele - dodaje menedżer.