Błaszczykowski: pierwsza ?czerwień w życiu" i to niezasłużona

Bayern Monachium zdobył Puchar Niemiec zwyciężając po dogrywce Borussię Dortmund Kuby Błaszczykowskiego. Polak będzie miał z tego spotkania złe wspomnienia: dostał pierwszą w życiu czerwoną kartkę (po dwóch żółtych) - najpierw reprezentant Polski symulował faul w polu karnym, a potem sędzia dał się nabrać na trik rywala z Bayernu

Mariusz Rabenda: Jak się czułeś schodząc z boiska w 108 minucie?

Jakub Błaszczykowski (pomocnik Borusii Dortmund): Fatalnie. Dostałem pierwszą w życiu czerwoną kartkę i to nie zasłużenie.

Arbiter źle sędziował?

- Nie będę oceniał sędziowania meczu, bo nigdy tego nie robię. W tej jednej sytuacji jednak się pomylił. Przyznaję, pierwszą żółtą kartkę dostałem zasłużenie. Chciałem wymusić karnego. Jednak przy sytuacji z Lellem faulu nie było. Położyłem się, pomocnik Bayernu zobaczył to. Jedną nogą przeskoczył nade mną, drugą nogą celowo zahaczył o moje biodro. Niestety sędzia zinterpretował to jako faul.

Pierwsza czerwona kartka w Niemczech?

- W ogóle pierwsza w życiu. Nigdy jeszcze nie wyleciałem z boiska.

To był jeden z najważniejszych meczów w twojej karierze.

- Tylko szkoda, że przegrany. Mieliśmy szansę doprowadzić do rzutów karnych, a wtedy mogło być różnie. Przegraliśmy, trudno. Taka jest piłka. Chcieliśmy wypaść w tym meczu jak najlepiej. Teraz nie możemy się zastanawiać nad tą porażką, tylko grać dalej.

W tym nieszczęściu, pocieszeniem jest dla was, że awansowaliście do Pucharu UEFA.

- Nie osłodzi to nam porażki. O tym, że zagramy w Pucharze UEFA wiedzieliśmy już długo przed meczem. Nie rozluźniło to nas w żaden sposób. Chcieliśmy tu wygrać.

Jak ocenisz swoją grę?

- Nie chcę oceniać. Nie ja jestem od ocen.

Jednak przed meczem mówiłeś, że jeszcze nie jesteś w formie po długiej kontuzji?

- Był już czas, że nie myślałem o niczym, tylko o tym, by wrócić do zdrowia, już nawet nie do pełni formy. Przez ponad miesiąc leczyłem jeden mięsień. Za szybko wróciłem do gry i znów kontuzja tego samego mięśnia w trochę innym miejscu. Obawiałem się więc powrotu do gry po trzech miesiącach, ale od ubiegłej soboty zagrałem już trzeci mecz. Nic nie boli, więc nic złego nie powinno się już stać. A forma powoli będzie wracała.

Kontuzja, długa rehabilitacja i zaraz po powrocie dobry mecz i to od razu ponad godzinny.

- Cieszę się z tego, że trener ma do mnie zaufanie. Po trzech miesiącach pauzy od razu wystawia mnie do podstawowego składu. Gram cały mecz. To się odbija na moim organizmie, czuję zmęczenie, ale walczę i czuję się przygotowany na to, by wytrzymywać takie mecze.

Nie wyglądaliście gorzej od wielkiego Bayernu.

- Oni mają praktycznie po dwie gwiazdy na każdą pozycję. My po raz pierwszy od dawna wyszliśmy w pełnym składzie, choć kilku graczy podobnie jak ja grało po kontuzjach. To też mogło mieć wpływ na mecz. Cieszę się, że nie ustępowaliśmy Bayernowi, a długimi momentami byliśmy lepsi.

Stoczyłeś wiele pojedynków z Philippem Lahmem. 8 czerwca rewanż na Euro 2008. Dobry to był trening?

- Trening? To był finał Pucharu Niemiec. Chciałbym, byśmy spotkali się też naprzeciwko siebie w finale Mistrzostw Europy. Nie przywiązuję jednak wielkiej wagi do tego przeciwko komu gram. Nazwisko nie gra roli.

Lahm jednak czuł respekt do ciebie. W pierwszej połowie odebrałeś mu piłkę tuż przy ich polu karnym, w dogrywce, gdy goniłeś za podaniem wolał wybić piłkę w aut, byś nie wyszedł do sytuacji sam na sam z Kahnem.

- Było wiele pojedynków między nami. Nie sądzę, że czuł moją presję. Po prostu taka była sytuacja na boisku i wybierał najlepsze rozwiązania jakie mógł.

Polska na Euro 2008 - serwis

Czerwony Błaszczykowski - wideo

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.