Wisła Can - Pack jedzie tam, gdzie kibice siedzą prawie na boisku

Jeśli chcemy wygrać półfinał z AZS Gorzów Wlkp 3:0, to w obronie musimy zagrać tak, jak w spotkaniach w Krakowie - analizuje Wojciech Downar-Zapolski, trener koszykarek Wisły Can-Pack

Po wygranych przed tygodniem (76:48 i 78:57) nikt już nie ma wątpliwości, kto zagra o mistrzostwo Polski z Lotosem Gdynia.

Wisła potrzebuje tylko jednego zwycięstwa, by rozstrzygnąć rywalizację na swoją korzyść. W Gorzowie nie zagrają chore Natalia Trafimava i Dorota Gburczyk, a rozgrywająca Paulina Gajdosz pojechała do Dzierżoniowa, gdzie grają pierwszoligowe rezerwy Wisły. Na kłopoty z kolanem narzeka Agata Gajda. - Trochę się boję nieprzyjemnej niespodzianki, ale jedziemy z nastawieniem na jeden mecz - zapewnia Downar-Zapolski.

Szkoleniowiec Wisły podzielił się także wspomnieniami z meczów w Gorzowie. - Sala jest kameralna i nietypowa, bo kibice siedzą prawie na boisku.

Gospodynie mocno mobilizują się na sobotnie spotkanie. - Przed Wisłą się nie położymy. Liczymy, że choć raz ogramy mistrzynie kraju - mówi Katarzyna Czubak, rozgrywająca AZS.

W podobnym tonie wypowiada się Dariusz Maciejewski, trener AZS. - Bardzo chcemy wreszcie poczuć smak zwycięstwa z Krakowem. Od czasu powrotu do ekstraklasy cały czas z nimi przegrywamy.

Polska Liga Koszykówki Kobiet zaprezentowała pamiątkowe medale, które po sezonie otrzymają wszystkie kluby ekstraklasy. - Z jednej strony gramy z Wisłą, ale z drugiej myślimy już o wywalczeniu brązu w meczach z Dudą - podkreśla Czubak.

Gdyby gospodynie wygrały w sobotę, czwarty mecz odbędzie się w niedzielę w Gorzowie. Na zwycięzcę rywalizacji w finale czeka już Lotos Gdynia, który trzy razy ograł koszykarki z Leszna.

Copyright © Agora SA