O Pogoni wszyscy mówią więcej - milionowy budżet, wielkie nazwiska w kadrze, głośne transfery, więcej kibiców. Stal przypomniała o sobie... wynikami. Od wielu, wielu lat (na poziomie IV lub wyższej ligi) nie miała serii pięciu wygranych.
- To efekt dobrze przepracowanej zimy oraz doświadczenia zyskanego jesienią - tłumaczy Jan Jucha, trener Stali. - Pierwszy wygrany mecz wiosną sprawił, że chłopcy uwierzyli w siebie, uwierzyli, że mogą wygrywać.
Szkoleniowiec podkreśla, że liga jest tak wyrównana, że każdy może wygrać z każdym i niespodzianki są możliwe. - Jedynie Pogoń jest poza zasięgiem wszystkich - podkreśla.
Niespodzianki sprawia wiosną Stal. Zespół walczy o utrzymanie i idzie mu świetnie.
- Żaden z zawodników nie zadarł nosa po zwycięstwach. Wszyscy wiedzą, skąd się wzięły nasze wyniki i twardo stąpamy po ziemi. Jesteśmy przygotowani, że w końcu przegramy - uważa Jucha.
Na razie w drużynie coraz więcej się mówi o zbliżających się derbach Szczecina. Stalowcom marzy się przystąpić do spotkania z kompletem zwycięstw. Zadanie trudne, ale do wykonania. Wtedy mecz na Twardowskiego byłby jeszcze większym wydarzeniem niż jesienna potyczka (1:0 dla portowców po bramce w końcówce). Jucha nie chce nic deklarować, ale zapewnia, że jego chłopcy oglądali mecz Getafe z Bayernem Monachium. - Mały klub mógł wyeliminować wielką firmę, czyli my też możemy pokusić się o sensację. Jesienią to udowodniliśmy, a teraz jesteśmy lepsi - mówi.
Póki co, w sobotę Stal czeka mecz z Lechem Czaplinek. Początek o 11. O której muszą wstać zawodnicy? - Pewnie o 7 rano, ale to nie jest problem. Jesteśmy najmłodszym czwartoligowcem i najbardziej amatorską drużyną. Piłkarze uczą się i pracują, więc przyzwyczajeni są do wczesnego wstawania. Liczy się ich podejście do meczu, a na to na razie nie mogą narzekać - twierdzi Jan Jucha.
Stal gra o 11, Pogoń o 15 z Darzborem. Czy będzie szósta i piąta wygrana naszych zespołów?