Przegraliśmy finał z Salonikami

Lekkoatletyka. Bydgoszcz przegrała walkę o organizację World Athletics Final w 2009 r. z Salonikami. Rada IAAF zdecydowała o tym wczoraj w Londynie.

Bydgoszcz ma jednak szansę na organizację tej imprezy w 2010, wszystko rozstrzygnie się jeszcze w tym roku. Rywalem naszego miasta będzie Maroko, które w ostatniej chwili zgłosiło swoje zainteresowanie przeprowadzeniem tych zawodów.

World Athletics Final (znane wcześniej jako Grand Prix Final) to bardzo prestiżowe zawody. Są zwieńczeniem całorocznych zmagań lekkoatletów w mityngach Grand Prix IAAF. Prawo do startu w WAF ma po ośmiu najlepszych zawodników w sezonie w każdej z konkurencji. Mówiąc obrazowo, WAF są jak mistrzostwa świata, ale bez trwających kilka dni eliminacji ze słabszymi lekkoatletami. W tej imprezie od razu są finały.

Szansa na uzyskanie prawa do WAF otworzyła się, kiedy zrezygnował z niego Stuttgart. IAAF rozstrzygała wczoraj, komu przyzna te zawody na lata 2009-2010.

Aby przekonać członków Rady IAAF do naszej kandydatury, do Londynu pojechali zastępca prezydenta Bydgoszczy Maciej Grześkowiak i szef Kujawsko-Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki Krzysztof Wolsztyński.

Najpierw bydgoska delegacja przedstawiała wczoraj radzie raport z przygotowań do lipcowych MŚ juniorów

O 14 zaczęła się prezentacja obu miast-kandydatów. Każda trwała po 15 min.

Atutem Bydgoszczy było przede wszystkim doświadczenie w organizacji światowej rangi imprez pod egidą EAA (Europejskiej Federacji Lekkoatletycznej) i IAAF. W tym roku w lipcu będą przecież u nas mistrzostwa świata juniorów, co świetnie pamiętają członkowie rady IAAF. Kolejnym atutem stał się przebudowywany stadion Zawiszy, który będzie jedną z najnowocześniejszych aren lekkoatletycznych na Starym Kontynencie.

Fakt, że trybuny Zawiszy mające pomieścić 21 tys. widzów, są ponad dwa razy mniejsze niż widownia stadionu PAOK Saloniki, nie miał tak dużego znaczenia. Greckie miasto górowało przede wszystkim pod względem logistycznym. Lotnisko w Salonikach jest nieporównywalnie większe niż bydgoski port lotniczy. Po Atenach jest drugie pod względem wielkości w Grecji, ma połączenia z wieloma miastami na świecie. - Zdajemy sobie sprawę, że w tej sprawie wypadamy najsłabiej w porównaniu z Grekami - mówił przed wyjazdem Wolsztyński.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.