Polonia Bytom bezradna wobec krakowskiej potęgi

Bytomscy kibice wreszcie doczekali się bramki strzelonej przez swoich pupili. Gol Marka Bażika padł jednak dopiero w 92. minucie meczu, gdy było już jasne, że Polonia przegra pojedynek z Wisłą.

Po raz ostatni bytomianie trafili do siatki rywali w meczu 19. kolejki z Zagłębiem Sosnowiec. Zwycięskiego gola strzelił wówczas Jacek Trzeciak. Potem poloniści zacięli się i przez długie 444 minuty nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza przeciwników. Zły los odwrócił się od bytomian w spotkaniu z najsilniejszym polskim zespołem Wisłą Kraków. W doliczonym czasie gry słowacki pomocnik Marek Bażik strzelił silnie zza pola karnego, zaskakując niepewnie interweniującego Mariusza Pawełka. Radości wśród zawodników Polonii z powodu przełamania złej passy jednak nie było. Gol Bażika był bowiem tylko na otarcie łez. Pewnie zmierzająca po tytuł mistrza Polski Wisła już w pierwszej połowie meczu przesądziła bowiem, że starcie w Bytomiu wygra.

Polonia dzielnie broniła się przez 39 minut, nie dopuszczając do zbyt wielu sytuacji pod swoją bramką. Raz pomogła jej w tym nawet pewna... suczka, która wbiegła na boisko i przerwała groźnie zapowiadającą się akcję krakowian. Piłkarzom Wisły się to raczej nie spodobało, bo Pawełek suczkę złapał i odprowadził do ochroniarzy. Cała sytuacja przypominała jednak o zdarzeniach z... Brazylii w 1948 roku. Prezes klubu Botafogo wpuszczał wówczas kundla na boisko, by przeszkodzić rywalom, gdy ci zaczynali dominować na boisku (więcej o tej historii na czado.blox.pl). Działacze Polonii zarzekali się, że pojawienie się zwierzaka na murawie to nie ich sprawka.

Gdy zabrakło nawet psiej pomocy, Polonia w końcu straciła gola. Błąd popełnili obrońcy gospodarzy, którzy rozstąpili się przed wbiegającym w pole karne Marcinem Baszczyńskim. Jego pierwszy strzał zdołał jeszcze obronić Michal Pesković, ale wobec dobitki był już bezradny. Bytomianie od razu rzucili się do odrabiania strat i po chwili... przegrywali dwiema bramkami. Swojego pierwszego gola w barwach krakowskiego klubu strzelił reprezentacyjny pomocnik Wojciech Łobodziński.

Po przerwie poloniści starali się atakować, na boisku w ich szeregach pojawił się nawet drugi napastnik. Coraz śmielsze wypady bytomian skutkowały jednak tylko bramkowymi okazjami dla Wisły. Kolejne bramki powinni strzelić Jean Paulista i Łobodziński, ale świetnie bronił Pesković. Dopiero w końcówce meczu rozluźnieni pewnym prowadzeniem krakowianie dali sobie strzelić gola.

Polonia Bytom 1 (0)

Wisła Kraków 2 (2)

Bramki: 0:1 Baszczyński (39.), 0:2 Łobodziński (42.), 1:2 Bażik (90.+2.)

Polonia: Pesković - Wojciechowski, Stano Ż , Dziółka, Sokolenko - Wolański (78. Mężyk), Grzyb (82. Trzeciak), Przybylski, Bażik, Radzewicz Ż (60. Solecki) - Podstawek.

Wisła: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Kokoszka, Piotr Brożek - Łobodziński, Sobolewski (74. Dudka), Cantoro Ż , Boguski - Paweł Brożek (83. Dudu), Matusiak (63. Jean Paulista).

Sędziował: Grzegorz Gilewski (Radom). Widzów: 5 tys.

Zdaniem trenerów

Michał Probierz (Polonia): Zdawaliśmy sobie sprawę, że gramy z przyszłym mistrzem Polski. Do pierwszej straconej bramki perfekcyjnie realizowaliśmy naszą taktykę. Wisła nie oddała przecież w tym czasie ani jednego groźnego strzału. Szybko chcieliśmy potem odrobić straty i dostaliśmy drugiego gola. Szkoda, że bramka dla nas padła tak późno. Wierzę jednak, że to dobry prognostyk i że szczęście zaczyna do nas wracać.

Maciej Skorża (Wisła): Pokazaliśmy momentami niezłą grę, brakowało tylko skuteczności. Były też momenty, gdy ewidentnie nam nie szło i mieliśmy kłopoty z dłuższym utrzymaniem się przy piłce. Cieszymy się z kolejnego zwycięstwa, które sprawia, że jesteśmy coraz bliżej wyznaczonego celu.

not. ksb

Rozmowy pod szatnią

Marek Bażik (Polonia): W jednej rundzie najwięcej strzeliłem 11 bramek. To było jednak w czasach, gdy ze Żliną grałem o mistrzostwo Słowacji. Zdobyty przez nas gol to jedyny pozytyw tego meczu. Jak się chcemy utrzymać, to musimy w końcu zacząć wygrywać.

Marcin Baszczyński (Wisła): Pierwsze minuty były złe w naszym wykonaniu. Za szybko chcieliśmy dojść pod bramkę rywali. Dopiero gol wprowadził trochę spokoju i zaczęliśmy tworzyć więcej sytuacji. W drugiej połowie dążyliśmy do strzelenia kolejnych goli. Szkoda tylko straconej bramki w ostatnich sekundach. Nie powinno do tego dojść.

Michal Pesković (Polonia): Nie czułem presji przed tym meczem. Błąd w poprzednim meczu z Górnikiem to był przypadek. Może i rozegrałem dobry mecz z Wisłą, ale co z tego, skoro przegraliśmy? W pierwszej połowie graliśmy dobre spotkanie. Niestety, na chwilę straciliśmy koncentrację i dwa gole. Szczególnie żałuję pierwszej bramki. Piłkarz Wisły wbiegł w pole karne, strzelił, udało mi się obronić. Niestety, piłka trafiła go w kolano i wpadła do naszej bramki. Gdybyśmy potrafili do przerwy utrzymać remis, to druga połowa mogła być dla nas lepsza.

Piotr Brożek (Wisła): Zagraliśmy z zespołem, który bronił się w dziesiątkę. To spowodowało, że ciężko było się przedrzeć pod bramkę Polonii. Na szczęście pod koniec pierwszej połowy dwa razy nam się udało i zdobyliśmy dwie bramki. W drugiej odsłonie mogliśmy już spokojnie kontrolować grę. To był słabszy mecz w naszym wykonaniu. Dlatego cieszy fakt, że wygrany.

Grzegorz Podstawek (Polonia): Do momentu straty pierwszej bramki graliśmy niezły mecz. Byliśmy równorzędnym partnerem dla Wisły, a momentami graliśmy lepiej od gości, potrafiliśmy dłużej utrzymać się przy piłce. Po dwóch szybko straconych bramkach ciężko było się nam pozbierać. W drugiej połowie cały czas dążyliśmy do strzelenia bramki, udało nam się, ale było już za późno na drugiego gola. Wynik świadczy o tym, że podjęliśmy walkę. Możemy żałować, że nie udało nam się zdobyć punktów.

Mariusz Pawełek (Wisła): Szkoda straconej bramki, chciałem kolejny mecz zagrać na zero. Niestety, piłka po strzale piłkarza Polonii spełzła mi po ręce i poleciała w samo okienko mojej bramki. Sytuacja z psem była zabawna. Już w czasie rozgrzewki przed meczem ten piesek biegał po boisku. Nie wiem, może to jakiś klubowy pies, jakaś maskotka. Sam ostatnio kupiłem dla żony i mojego synka psa yorka i może dlatego ten pies mnie polubił.

not. ksb, rł

Słynny menedżer na Olimpijskiej

Honorowym gościem meczu Polonii z Wisłą był Rudolf "Rudi" Assauer. Choć w Bundeslidze rozegrał ponad 300 meczów, to znany jest przede wszystkim ze swojej pracy w roli menedżera Schalke 04. To m.in. dzięki jego pracy niemiecki klub sięgnął w 1997 roku po Puchar UEFA. Niestety, do podobnych sukcesów - przynajmniej na razie - nie będzie prowadził Polonii. - Pan Assauer przyjechał do Polski, by obejrzeć kilka meczów ligowych - zdradził towarzyszący mu menedżer Janusz Oster. Wczorajsze spotkanie chyba nie przypadło mu za bardzo do gustu, bo nie wytrwał do jego końca.

ksb

Statystyki

POLONIA WISŁA

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.