Polska - USA 0:3. Źle, bardzo źle

Egzamin przed meczem z Niemcami został oblany. I to w fatalnym stylu. Polska przegrała ze Stanami Zjednoczonymi 0:3 i na ponad dwa miesiące przed Euro jej gra wyglądała zwyczajnie słabo

- Nie koncentruję się na USA. To będzie nasz ostatni mecz przygotowujący do Euro i w myślach zagramy już z Niemcami - mówił jeszcze przed spotkaniem w Krakowie Leo Beenhakker. Ile w tym prawdy, a ile kokieterii Holendra, ocenić nie sposób. Ocenić za to można, że przed czerwcowym meczem z Miroslavem Klose i spółką myśli nie mogą być dobre. Biało-czerwoni grali jak za swoich najgorszych lat - wolno i bez pomysłu. Zupełnie jakby wczoraj ktoś zmusił ich siłą do biegania po nierównej murawie i przy niesprzyjającej aurze. Ale przecież, jak banalnie by to nie zabrzmiało, rywale mieli takie same warunki. - Leo nauczył nas, by nie rozróżniać meczów towarzyskich od tych o stawkę - zapewniał Artur Boruc. Wczoraj jego słowa zabrzmiały jak kiepski żart... Zresztą kiepsko było dosłownie z każdym piłkarzem i w każdym elemencie gry! Atak pozycyjny, stałe fragmenty, krycie w obronie? Źle, słabo, fatalnie. Amerykanie objęli prowadzenie już w 12. min. Dośrodkowanie Landona Donovana, niepilnowany Carlos Bocanegra i Boruc był bez szans. Jacek Bąk nawet nie oderwał się od ziemi. Czego stracony gol nauczył Polaków? Niczego. W 35. min. Donovan miał na koncie druga asystę. Tym razem wrzutka z rzutu rożnego, obrona śpi, Bąk znów stoi jak zaczarowany przed bramką, a Boruc w bramce. Oguchi Onyewu nie przysnął, poszedł na przebój i główką podwyższył na 0:2. Bąk po meczu zachował się co najmniej dziwnie. - Ja zawiodłem? To co powiedzieć o napastnikach - oburzał się 35-letni obrońca i dodał:. - Jeśli ja bym się załamał po tej wpadce, to jaki był to przykład dla młodszych.

W wielu relacjach po takich ciosach mówi się "obudził ich ten zimny prysznic", "podziałało to na nich jak płachta na byka", tudzież "wreszcie wzięli się do roboty". Piłkarze Beenhakkera jednak nie zareagowali. Mało tego - w drugiej połowie stracili trzecią bramkę. Eddie Lewis uderzył z wolnego tuż nad murem. Mur jednak był przyspawany do boiska, Boruc nie miał raczej szans zdążyć do piłki uderzonej tuż przy słupku. 0:3, a powinno być nawet 0:5, doskonałą sytuację zmarnował m.in. Donovan. - Niby klepaliśmy piłkę, ale... No nie wiem czego zabrakło - kręcił głową po meczu wyraźnie podłamany Boruc. Polacy? Chyba tylko Mariusz Lewandowski i może wprowadzony w drugiej połowie Radosław Matusiak spisali się nieźle. Dwóch niezłych piłkarzy - swoją droga raczej pewnych wyjazdu na turniej - w meczu, który mógł decydować o powołaniach na historyczne pierwsze mistrzostwa Europy z udziałem naszej reprezentacji.

- Dlaczego przegraliśmy? Przez dwa rzuty wolne i rożny - sarkastycznie zauważył po meczu Beenhakker. Jakby jednak Holender nie błysnął elokwencją, wczoraj się po prostu pogubił. Łukasz Piszczek i Paweł Brożek w podstawowym składzie? Pożytek z tego wyłącznie taki, że od wczoraj wiadomo już z całą pewnością, że obaj na Euro 2008 jechać nie powinni. Jeśli jednak brać pod uwagę tylko potyczkę z USA, Leo nie miałby żadnego pewniaka na turniej w Austrii i Szwajcarii. Bo nawet tacy - wydawać się mogło - żelaźni kandydaci do wyjazdu na ME jak Maciej Żurawski, Jacek Krzynówek czy Marcin Wasilewski, wczoraj zawiedli. Wypadek przy pracy (przecież nie tak dawno pokonali mocnych Czechów 2:0!) czy zwiastun katastrofy? Odpowiedź poznamy 9 czerwca po meczu z Niemcami. - W piłce nie ma nieśmiertelnych, każdego można upokorzyć, tak jak nas Amerykanie. Nie oceniajcie nas, pozbieramy się obiecał po meczu Lewandowski.

Polska - USA 0:3 (0:2) (Bocanegra 12.Onyewu 35., Lewis 73.)

Polska: Boruc - Wasilewski, Bąk, Radomski (63. Goliński), Bronowicki - Piszczek (46. Łobodziński), Dudka, Lewandowski, Krzynówek (46. Smolarek) - Żurawski (46. Garguła) - Brożek (46. Matusiak).

USA: Howard - Cherundolo (72. Spector), Bocanegra, Onyewu (63. Demerit), Pearce (85. Feilhaber) - Dempsey, Bradley, Clark, Donovan (64. Lewis) - Johnson, Ching (64. Wolff).

Copyright © Agora SA