Wdowczyk: To było żenujące

Nie mieli udanych świąt piłkarze Motoru. Lublinianie po słabym meczu przegrali w stolicy z Polonią. Stracili dwa gole i dwóch graczy ukaranych czerwonymi kartkami.

Po meczu z Motorem Lublin trudno było dostrzec świąteczny nastrój w drużynie Polonii i to mimo łatwego zwycięstwa oraz awansu. - Ja na to się nie godzę. Nie godzę się na to, żeby piłkarze grali tak jak w drugiej połowie. To było żenujące, kompromitujące. Chłopcy usłyszeli to w szatni - mówił po meczu trener Dariusz Wdowczyk.

Był zły. Już na meczu nie mógł powstrzymać wielkiej złości, oburzenia, wściekłości. Walił w plastikową szybę ławki rezerwowych, co chwila podnosił się z miejsca, by dać reprymendę swoim zawodnikom. To, co działo się w szatni tuż po zakończeniu meczu, pozostanie tajemnicą, ale nawet ci, co koło niej przechodzili, mówili, że szkoleniowiec "Czarnych Koszul" na pewno nie przekazywał w tym czasie świątecznych życzeń.

Wszystko za sprawą drugiej połowy. Polonia prowadziła do przerwy 2:0. Od 42. min grała jedenastu na dziesięciu. Dwie żółte kartki w ciągu kilku minut za zagrania nakładką otrzymał Nigeryjczyk Bernard Ocholeche. W 67. min czerwoną kartką za niebezpieczne zagranie ukarany został Daniel Koczon. I efekt przewagi dwóch zawodników Polonii był mizerny. Nikt nie miał dobrego i skutecznego pomysłu na to, jakby tu strzelić więcej goli. Były długie denerwujące wymiany podań, kilka prostopadłych zagrań i strzały wprost w bramkarza lub na wiwat. Wściekał się Wdowczyk, kibice gwizdali na trybunach. Co by było, gdyby na Konwiktorskiej grała silniejsza drużyna niż Motor?

Za pierwszą połowę należą się jednak pochwały. Polonia przeprowadzała atak za atakiem. Przemysław Mierzwa obronił strzał Krzysztof Bąk cudem zatrzymał uderzenie z kilku metrów Grzegorza Piechny. A do tego jeszcze Jacek Kosmalski trafił piłką w poprzeczkę, nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem lublinian, a Daniel Mąka minimalnie chybił.

W końcu w 15. min nad tym, jak wykonać rzut wolny, zastanawiali się Mąka z Kosmalskim, dwaj najskuteczniejsi piłkarze Polonii. Żaden z nich nie zdecydował się na bezpośredni strzał. Kosmalski wziął piłkę, przebiegł z nią kilka metrów i uderzył z około 20 metrów. Nie do obrony. Drugi gol był nie mniej efektowny. Łukasz Piątek trafił celnie z co najmniej 25 metrów. Była to już czwarta bramka wychowanka "Czarnych Koszul" w czwartym kolejnym meczu i piąta w sezonie. Miło się patrzy na rozwój tego zawodnika.

Polonia mogła już dopisać sobie trzy punkty. Chwilę wcześniej boisko za czerwoną kartę opuścił Ocholeche, a Motor grał tylko o przetrwanie. Dwie stracone bramki to najmniejszy wymiar kary dla tego zespołu. W całym spotkaniu Motor miał jedną, dosłownie jedną sytuację do strzelenia bramki. Jeszcze przy stanie 1:0 po rzucie wolnym Kamila Stachyry i zagraniu Koczona piłka odbiła się od poprzeczki. Próbował ją wbić jeszcze do pustej bramki Ocholeche, ale uprzedził go Krzysztof Kazimierczak.

Do Warszawy przyjechało kilkuset kibiców Motoru, ale żaden nie wszedł na stadion. Stali i oglądali mecz zza krat. - Bilety kupiło 300 osób, ale na stadion chciało wejść bez biletu kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset osób więcej. Ci z biletami postanowili więc nie wchodzić również - powiedział Adam Drygalski, dyrektor Polonii.

Polonia 2 (2)

Kosmalski (15.), Piątek (43.)

Motor 0

Polonia: Liberda - Kuzera (39. Klepczarek), Konieczny, Kulpaka, Kazimierczak - Mąka (74. Wędzyński), Bąk, Piątek, Sedlaczek - Piechna (76. Gilewicz), Kosmalski.

Motor: Mierzwa - Syroka, Maciejewski, Ptaszyński, Kiciński - Maziarz Ż (46. R. Król), Ocholeche ŻCz , Żmuda, Stachyra (46. Kamiński) - Koczon ŻCz , Kołodziejski (86. Kowalczyk).

Sędziował Dawid Piasecki

Widzów 3000

Powiedzieli po meczu

Ryszard Kuźma

trener Motoru Lublin

Trudno nazwać naszą grę poważną. Zagraliśmy kompromitująco. Jeszcze jak graliśmy w dziewięciu, to nam gra jakoś wychodziła, bo przeszkadzaliśmy, ale w piłce nie o to chodzi. To nasz najgorszy mecz wyjazdowy w tym sezonie.

Dariusz Wdowczyk

trener Polonii

Mieliśmy bardzo ładne 45 minut. Strzeliliśmy piękne bramki, graliśmy ładnie, składnie, widowiskowo. Być może te 45 minut nas uśpiło. Ja na to się nie godzę. Nie godzę się na to, żeby piłkarze grali tak jak w drugiej połowie. To było żenujące, kompromitujące. Chłopcy usłyszeli to w szatni. Nie mieliśmy pomysłu na grę, oczywiście może w jakimś stopniu to również moja wina. Cieszę się z trzech punktów, dobrych 45 minut, ale na to, co działo się w drugiej połowie, się nie godzę. Myślę, że gdyby nas jakiś inny zespół złapał w dziewięciu, byłoby z nami dużo gorzej.

Jacek Kosmalski

strzelec pierwszej bramki

Trener zasłużenie nas skrytykował. Coś w naszych głowach siedzi, że gdy już prowadzimy, nie potrafimy pójść za ciosem. Tę jedną, dwie bramki więcej powinniśmy strzelić.

Daniel Mąka

pomocnik Polonii

- Utykam, ale nie po faulu przeciwnika, choć rywale mnie nie oszczędzali, ale piłkarz Motoru spadł mi na kolano. We wtorek zrobię szczegółowe badania. W drugiej połowie graliśmy źle i tylko tyle można powiedzieć. Druga czerwona kartka dla Motoru była słuszna. Ich zawodnik ewidentnie szedł w moje nogi. Nie trafił we mnie, ale nie wiem, jakby to się skończyło, gdyby trafił.

Daniel Koczon

napastnik Motoru

Czerwona kartka? Mogę dać sobie rękę uciąć, że nawet nie dotknąłem Mąki. Byłem strasznie zdziwiony, gdy sędzia boczny obok mnie stoi i robi jakąś szopkę. Owszem, był wślizg, ale czy nie można już robić wślizgu? Uważałem, bo wiedziałem, że miałem już żółtą kartkę. Pomyślałem, że jeżeli nie trafię w piłkę, to od razu chowam nogi. I tak zrobiłem. Przeciwnik położył się teatralnie, wkrótce potem trener go zdjął, bo widocznie musiał iść na drugą zmianę do teatru. Wcześniej żółtą kartkę miałem za dyskusję. Ocholeche zagrał nakładką. Identyczny faul z boku miał Grzegorz Piechna i sędzia go nie ukarał.

Ale uczciwie musimy oddać Polonii to, co się jej należy. Zupełnie nas zdominowała. My musimy wyciągnąć wnioski z tego meczu, zwłaszcza z pierwszej połowy i grać swoje w następnych.

not. ok

Copyright © Agora SA