Kmita znów zwycięski

Drugie zwycięstwo w tym sezonie, a pierwsze na własnym boisku odnieśli piłkarze Kmity Zabierzów

Od pierwszych minut inicjatywa należała do gospodarzy. Podopieczni trenera Roberta Moskala rzucili się do ataku, choć groźniejsze okazje do zdobycia gola mieli przyjezdni. Już w 4. minucie Stal wyprowadziła składną kontrę, ale Przemysław Pałkus uderzył niecelnie, mimo że po prawej stronie miał wolnego Janusza Iwanickiego. Chwilę potem napastnik gości zepsuł kolejną akcję. Drugą połowę spędził już w dresie.

W odpowiedzi ładny strzał oddał Piotr Powroźnik, jednak niepewny bramkarz Stali piąstkował. Pomocnik drużyny z Zabierzowa znów potwierdził, że ma dar... przewidywania. Tydzień temu przed meczem ze Śląskiem mówił, że Kmita wygra 3:0, i pomylił się o jedną bramkę (wygrał 3:1). Teraz przewidywał 2:0 i prowadzenie do przerwy jedną bramką. Zwycięstwo znów się ziściło, choć po pierwszej połowie był bezbramkowy remis.

Po kwadransie szybkiej gry piłkarze wyraźnie opadli z sił. W Kmicie bardzo dobrze grała defensywa z wyróżniającymi się bocznymi obrońcami - Jakubem Szałkiem i Marcinem Makuchem. Tuż pod koniec pierwszej połowy obaj próbowali zaskoczyć Stanisława Wierzgacza, ale ich uderzenia były zbyt lekkie.

Bardzo dobrze rozumieli się dwaj czarnoskórzy gracze Stali - Longinus Uwakwe i Abel Salami. Prawy pomocnik potrafił odebrać piłkę pod swoim polem karnym, by po chwili pięknie dograć na główkę Salamiego. Nigeryjski napastnik miał jednak wyraźnie rozregulowany celownik.

Po zmianie stron publiczność obudziła się dopiero w 57. minucie. Z prawej strony dogrywał Dariusz Gawęcki, a uśpieni obrońcy Stali nie upilnowali Sebastiana Kurowskiego, który bez problemów wepchnął piłkę głową z czterech metrów. To była jego trzecia bramka w rundzie wiosennej.

- Gol cieszy, bo dał pewność naszemu zespołowi - przyznał Kurowski. - Łapały mnie kurcze. We Wrocławiu wszyscy daliśmy z siebie bardzo wiele, więc w naszych szeregach było widać zmęczenie.

Po stracie gola ze Stali zeszło powietrze. W 65. minucie Szałek wybił piłkę poza boisko, a niefrasobliwość sędziego technicznego tak zdenerwowała przedstawicieli gości, którzy nakrzyczeli na arbitra i sami podali drugą piłkę piłkarzom. Po chwili Tomasz Laskowski, ku uciesze gospodarzy, wykopał ją za stadion.

Piłkarze Kmity bynajmniej nie grali na czas. Im bliżej końca, tym stwarzali groźniejsze sytuacje. Tymczasem Stal grała chaotycznie i bez pomysłu. Dośrodkowania na Salamiego nie przynosiły większego skutku, bo wolnemu Nigeryjczykowi zdarzało się nie trafiać w piłkę.

W 88. minucie gości pogrążył Dariusz Gawęcki, który rundę jesienną spędził w pierwszoligowym Zagłębiu Sosnowiec. Po strzelonym golu podbiegł po trybunę przyjezdnych kibiców i za triumfalne gesty dostał żółtą kartkę.

- Troszkę za bardzo się cieszyłem, ale to dlatego, że mi ubliżali. Po punktach zdobytych we Wrocławiu oczekiwania wobec nas wzrosły. Jakbyśmy nie wygrali, tobyście po nas pojechali - podsumował 25-letni pomocnik.

Kmita Zabierzów - Stal Stalowa Wola 2:0 (0:0)

Bramki: Sebastian Kurowski (57.), Dariusz Gawęcki (87.)

Kmita: Laskowski - Makuch Ż, Cios, Jędrszczyk, Szałek - Powroźnik (79. Ankowski), Romuzga Ż, Gawęcki Ż, Bębenek (86. Niane) - Bagnicki, Kurowski (71. Cebula)

Stal: Wierzgacz - Ławecki Ż (82. Piszczek), Maciorowski, Wieprzęć, Lebioda Ż - Iwanicki, Lipecki (69. Stręciwilk), Krawiec, Uwakwe - Pałkus (46. Gęśla), Salami Ż

Sędziował: Erwin Paterek (Lublin)

Widzów: 400

Copyright © Agora SA