Acquafresca na Euro? Polacy chcą szybkiej decyzji napastnika z Serie A

Robert Acquafresca, nadzieja włoskiego futbolu, bije się z myślami: grać dla reprezentacji Polski czy nie grać? W niedzielę w meczu Serie A zobaczy go wysłannik Leo Beenhakkera Dariusz Dziekanowski.

Boniek: Żaden Polak nie może się z nim równać

Ile trzeba, by zagrać dla Polski na Euro 2008

Piątkowa "Polska" napisała, że napastnik Cagliari, który ma dwa paszporty - polski oraz włoski - nie wyklucza, że przyjąłby powołanie do reprezentacji Leo Beenhakkera. Występował on już co prawda w młodzieżówce Italii, ale przepisy FIFA wciąż pozwalają mu wybrać, dla którego kraju chce grać jako senior. Warunek: decyzję musi podjąć do 21. roku życia. Jeśli zatem Acquafresca nie zadebiutuje w polskiej kadrze przed 11 września bieżącego roku, pozostanie mu mieć nadzieję na powołanie do drużyny aktualnych mistrzów świata. Dla biało-czerwonych będzie "spalony".

Kiedy zadzwoniłem do niego w piątek popołudniu, właśnie rozmyślał nad swoją reprezentacyjną przyszłością. - Trener Kaczmarek, którego znam od dziecka, prosił mnie, żebym zdecydował się jak najszybciej, żeby wreszcie wszystko było jasne - powiedział Acquafresca. - I jestem w wielkim kłopocie. Wcześniej rozmawiałem z dziennikarzami, dzwonił też pan Boniek, wielki piłkarz, wszystko dzieje się tak szybko... Sądziłem już, że temat gry dla Polski przestał istnieć, że zamknąłem go grą w juniorskich drużynach Italii. A teraz zupełnie nie wiem, co robić. Jestem i Włochem, i Polakiem. Z jednej strony czuję ogromny sentyment do Polski, jeździłem do niej przez wiele lat, ostatnie wspólne wakacje z rodzicami spędziłem na Mazurach. Piłkarzem stawałem się jednak tutaj, w juniorach gram z przyjaciółmi. Jak tu wybrać? Ja naprawdę nie chcę nikogo rozczarować. Ani we Włoszech, ani w Polsce.

- Przeżywam to po raz pierwszy w życiu: nie umiem pomóc synowi, nie potrafię mu nic doradzić - dodaje mama piłkarza, która do Włoch wyjechała w 1978 roku jako Ewa Murkowska, by w Turynie poznać późniejszego męża, Giuseppe Acquafrescę. - Czego Robert nie wybierze, zawsze coś straci. On naprawdę jest emocjonalnie związany z Polską. Spędzaliśmy tam każde Boże Narodzenie i Wielkanoc, jeździliśmy do rodziny na wakacje. Niestety, w pewnym momencie wszystko się zmieniło, bo syn przestał mieć czas na cokolwiek poza piłką i nauką. Teraz gra mecz i tuż przed świętami, i podczas świąt, a od razu po świętach jedzie na zgrupowanie młodzieżówki. Wcześniej chciał koniecznie pogodzić treningi ze szkołą. Jego koledzy stopniowo rezygnowali z nauki, on był zdeterminowany i zdał maturę (skończył tzw. liceo scientifico, typ szkoły średniej, ze niestereotypowym, ambitniejszym programem i wyższymi wymaganiami - red.). I, co ciekawe, oni karier nie zrobili - dodaje Ewa Acquafresca.

Jej syn też jeszcze kariery nie zdążył zrobić, ale ma wszystkie atuty, by zostać wybitnym snajperem. W Serie A zadebiutował w dniu 18. urodzin, jesienią strzelił pierwszego gola. Cagliari broni się przed spadkiem, jednak połowę praw do piłkarza ma mistrz kraju i aktualny lider ligi Inter Mediolan. Występował też Acquafresca w juniorskich reprezentacjach Włoch wszystkich kategorii wiekowych (U-17, U-18, U-19, U-20), a teraz gra w młodzieżówce i ma szanse pojechać na igrzyska olimpijskie do Pekinu.

- Poświęcał się od małego i teraz dostaje nagrodę. Ja zresztą też - opowiada Ewa Acquafresca. - Zaczynał w dziecięcej drużynie w małym miasteczku Alpignano, do którego wyjechaliśmy z Turynu, by po jego narodzinach uciec od dymów metropolii. Gdy skończył dziewięć lat, wróciliśmy i wtedy zaczął trenować w Torino. Do dzisiaj ma ten zespół w sercu, podobnie jak ja. Dlatego w rodzinie mamy podział - tata i dziadek są fanami Interu. Dom zawsze był pełen futbolu. Robert ganiał za piłką, ja go woziłam na treningi, a potem prałam stroje i suszyłam umorusane w błocie buty w piekarniku. Widziałam, jak ciężko pracuje, dlatego wierzę, że wiele osiągnie. Moim zdaniem ma odpowiedni dla sportowca charakter: nie marnował czasu na dyskoteki, wracał wcześnie do domu, zawsze twardo stąpał po ziemi. Jak wczoraj poszliśmy na kolację, to sam nalegał, by wracać i w domu byliśmy o 22.30.

- Teraz biję się z myślami, a nie przypuszczałem, że temat reprezentacji Polski w ogóle jeszcze wróci. Nie jest mi łatwo, bo zdaję sobie sprawę, że podejmuję decyzję na całe życie - mówi napastnik Cagliari, którego w niedzielnym meczu z Torino będzie oglądał asystent Leo Beenhakkera Dariusz Dziekanowski. A jego mama wierzy, że niezależnie od decyzji syna, polscy fani będą go traktować jak swojego. - Od dawna dostajemy listy z różnych polskich miast, zresztą mam je właśnie przed sobą - mówi. - Kibice wkładają do kopert zdjęcia i proszą autograf. Dlatego proszę obiecać mi jedno: niech pan napisze, żeby kibice się nie denerwowali z powodu opóźnień, że wszystkim odpowiemy, bo o Polsce zapominać nie zamierzamy - kończy Ewa Acquafresca.

Czy chciałbyś, żeby Acquafresca grał dla Polski na Euro?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.