Turniej z gwiazdami w Arenie

Turniej finałowy Pucharu Polski to jedyna w sezonie okazja, by zobaczyć wszystkie gwiazdy ligowej siatkówki w jednym miejscu. Najwięcej w składzie ma ich faworyt imprezy - PGE Skra Bełchatów.

Najlepszych siatkarzy udało się sprowadzić do Poznania dzięki sponsorowi zawodów - firmie energetycznej Enea. Tym samym będziemy mieli czwarty w historii finał Pucharu Polski, który odbędzie się w naszym mieście. Ostatni raz impreza gościła w stolicy Wielkopolski dokładnie 20 lat temu, kiedy wygrał ją Hutnik Kraków. Wcześniej, bo w 1977 r., na własnym parkiecie triumfowała Posnania Poznań. Tym razem nie będzie reprezentantów gospodarzy, ale to nie znaczy, że nie będzie ciekawie.

Dlaczego? Jedyny raz w tym sezonie, w jednym miejscu spotka się osiem czołowych drużyn Polskiej Ligi Siatkówki. Faworyt zresztą ten sam co w lidze - obrońca tytułu mistrza Polski i Pucharu Polski - PGE Skra Bełchatów. - Tu nie można mówić o faworytach, bo to bardzo specyficzne zawody - mówi kurtuazyjnie drugi trener Skry Jacek Nawrocki. - Tu jest inaczej niż w lidze, bo o wszystkim decyduje jedno spotkanie. Słabszej drużynie wyjdzie jeden mecz i już będziemy mieli niespodziankę. My jednak nastawiamy się na trzy dobre spotkania - dodaje.

Gdyby jednak to nie PGE Skra zwyciężyła w turnieju, mówilibyśmy o sensacji. Bełchatowianie mają największy budżet, a także najszerszą kadrę. Dość powiedzieć, że na ławce rezerwowych przesiaduje tam niedawny reprezentant Polski Michał Bąkiewicz. Co więcej, mistrzowie Polski nie przemęczają się na razie w ligowych play-offach, bo dwukrotnie ograli rezerwami Płomień Sosnowiec, a mecze nie trwały dłużej niż godzinę. Tymczasem pozostali rywale mają za sobą znacznie cięższe boje, a myślami są raczej w PLS, gdzie trwa walka o awans do strefy medalowej. - Faktycznie pod tym względem jesteśmy w lepszej sytuacji niż rywale, ale z drugiej strony dla nieco słabszych drużyn Puchar Polski może być jedyną drogą do Ligi Mistrzów. Dlatego będą się bardzo mobilizować - komentuje Nawrocki.

Zwycięzca poznańskiego turnieju zagra w przyszłym sezonie w siatkarskiej elicie. Ochotę mają na to choćby siatkarze Mlekpolu AZS Olsztyn, którzy jak do tej pory w lidze zawodzą. - Cały czas powtarzam, że w obecnym sezonie żaden zespół jeszcze nic nie wygrał i żaden nic nie przegrał. Po tym weekendzie natomiast jedna drużyna będzie mogła powiedzieć, że coś istotnego już osiągnęła. Wymarzone mam tylko zakończenie, a czy to będzie komedia, farsa czy horror, to nieistotne. Najważniejsze, by na koniec któryś z zawodników z Olsztyna wzniósł puchar w geście triumfu - mówi trener akademików Mariusz Sordyl. Podobne oczekiwania mają zresztą wszystkie inne drużyny.

Organizatorzy liczą, że dopisze poznańska publiczność. - Chciałbym, żeby Arena była pełna na finale i prawie pełna na półfinałach. W piątek liczę na sporą obecność młodzieży. Ta impreza na pewno przyczyni się do promocji siatkówki w naszym mieście i sprawi, że na meczach poznańskich ekip pojawi się więcej kibiców - wymienia organizator turnieju Marek Bykowski.

Bilety na każdy dzień imprezy kosztują od 10 do 40 zł. Nie ma już najdroższych wejściówek za 50 zł.

Mecze 1/4 finału Pucharu Polski

Piątek

PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, godz. 13

Jastrzębski Węgiel - ASSECO Resovia Rzeszów, godz. 15.30

Mlekpol AZS Olsztyn - Jadar Radom, godz. 18

Płomień Sosnowiec - Wkręt-Met Domex AZS Częstochowa, godz. 20. 30

Sobota

Skra - ZAKSA/Jastrzębski - Resovia, godz. 15

Mlekpol - Jadar/ Płomień - Wkręt-Met, godz. 18

Niedziela

Finał godz. 15

Wszystkie mecze w hali Arena

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.