Nowe doświadczenie Owena - walka o utrzymanie

Michael Owen od dawna nie zdobył żadnego trofeum. Wiele wskazuje na to, że najbliższym może być mistrzostwo drugiej ligi.

Napastnik, któremu karierę od dawna utrudniają długotrwałe kontuzje i przedziwne spadki formy, miał poprowadzić swoją drużynę do sukcesów. Tymczasem osuwające się w dół tabeli Newcastle Utd. od strefy spadkowej dzielą już tylko trzy punkty.

Podczas sobotniego spotkania z Blackburn (0:1 na własnym boisku) Owen zmarnował pięć niezłych sytuacji, zanim Matt Derbyshire zdobył bramkę dla gości w doliczonym czasie gry.

- To było okrutne zakończenie - powiedział Owen, który z Liverpoolem zdobył 5 pucharów i 118 bramek. - Mieliśmy wiele okazji. Ja sam jestem głównym winowajcą. Miałem w tym meczu prawdopodobnie więcej okazji niż w poprzednich 10. To frustrujące, nie strzelić gola. To frustrujące, nawet nie zremisować. Zasługiwaliśmy na zwycięstwo - żalił się Owen.

Kiedyś sprawy miały się inaczej. Poczynając od pamiętnego gola po cudownej indywidualnej akcji przeciwko Argentynie na MŚ w 1998 r. a kończąc na dwóch golach strzelonych Rosji we wrześniu 2007 r., Owen stał się jednym z najlepszych strzelców, odnotowując 40 trafień w 88 meczach.

W 2001 r. w osiem dni pokonał cztery razy Olivera Kahna - raz w Superpucharze Europy (Liverpool - Bayern Monachium 3:2) i trzy razy w meczu kwalifikacyjnym do MŚ (Anglia - Niemcy 5:1).

Lata gry w Liverpoolu były dla niego najlepszymi. Od kiedy opuścił klub z Anfield nie zdobył żadnego trofeum. Odszedł z Realu jeszcze zanim "Królewscy" zdobyli tytuł mistrza kraju. Przybył do Newcastle w sierpniu 2005 r., mając nadzieję na ożywienie klubu, który nie wygrał ligi od 1927 r. a pucharu kraju od 1955 r. Owen doznał jednak paskudnej kontuzji wiązadła w kolanie podczas meczu MŚ 2006 przeciwko Szwecji, co wykluczyło go z gry do kwietnia następnego roku.

Powrót Kevina Keegana w styczniu tego roku miał w końcu pomóc w przemianie średniaka w konkurenta Manchesteru Utd., Arsenalu, Chelsea czy Liverpoolu w walce o najważniejsze laury. Zamiast tego "Sroki" nie wygrały od czasu pojawienia się Keegana w klubie, zapisując na klubowe konto tylko dwa punkty w sześciu ligowych spotkaniach i przegrywając 0:3 w meczu Pucharu Anglii przeciwko Arsenalowi. Ostatnie ligowe zwycięstwo Newcastle odnotowało 15. grudnia 2007 r. w meczu z Fulham, które jest prawdopodobnym spadkowiczem.

- Mimo że jesteśmy teraz bliżej strefy spadkowej i przegraliśmy kolejny mecz, są też pozytywy - mówił Owen po meczu z Blackburn. - Graliśmy lepiej i mieliśmy swoje okazje.

Jeśli Newcastle spadłoby z ligi, fani nigdy by mu tego nie zapomnieli. Przybył na St. James' Park za rekordowe 31,7 mln dol. jako uznany i pewny strzelec. Aż do teraz Owen nigdy nie zmagał się z tak realną groźbą degradacji. Ostatnio "Sroki" taki los spotkał w 1989 r. Drużyna ledwo uratowała się wtedy przed znalezieniem się w trzeciej klasie rozgrywkowej. Tłumy kibiców nie wyobrażają sobie takiego rozwiązania. Owen z pewnością musi czuć na sobie presję.

Copyright © Agora SA