Dobry wynik na Stamford Bridge to nie jest dla nas mission impossible. W Atenach było 0:0 i piłkarze Chelsea nie pokazali niczego wielkiego, wcale nas nie zdominowali. Żeby awansować do ćwierćfinału, musimy jednak strzelić gola, a nie będzie to łatwe, bo w ostatnich sekundach meczu ligi greckiej z Asteras Tripolis kontuzji doznał nasz najlepszy strzelec Lomana LuaLua. Będzie go bardzo brakować. Jednak w tym sezonie Ligi Mistrzów udowodniliśmy już, że potrafimy strzelać w trudnych meczach, i to na wyjeździe. Pokonaliśmy Lazio w Rzymie i Werder w Bremie, a choć ulegliśmy Realowi, to na Santiago Bernabeu trafiliśmy do siatki dwa razy, a w tym sezonie nie udało się to wielu drużynom.
Słyszeliśmy o niepokojach w szatni Chelsea i konflikcie piłkarzy z trenerem Avramem Grantem. Nie wierzę jednak, żeby to miało jakikolwiek wpływ na nasz mecz. A jeśli już, to piłkarze "The Blues" wyjdą na mecz jeszcze bardziej zmotywowani, żeby coś udowodnić trenerowi i całemu światu. Ale i my podejdziemy do tego meczu, jakby to był finał. Nie mamy ustalonych ekstrapremii, ale też wiemy, że prezes Olympiakosu to bardzo hojny człowiek.