Zagłębie musi prosić o zgodę na trening na Ludowym

Prawami do murawy wciąż dysponuje Zielona Architektura.

Telenowela "Murawa na Ludowym" trwa. Sosnowieccy kibice wciąż dobrze pamiętają jej jesienne odcinki - m.in. o tym, jak rozkładano ją w szaleńczym tempie, by zdążyć przed meczem z Wisłą, a potem o wyniszczającej walce z wodą, która po gwałtownych opadach zamieniła boisko w zielone bagno.

Teraz pojawił się kolejny problem. Zagłębie nie może biegać po boisku bez zgody Zielonej Architektury, firmy, która realizowała inwestycję. - Miasto wciąż nie jest właścicielem murawy. Odbiór pracy nastąpi wiosną, gdy wysiejemy trawę wokół boiska. Wegetacji nie przyspieszymy - rozkłada ręce Marek Wypychowski, prezes Zielonej Architektury.

Trener Zagłębia Andrzej Orzeszek przyznaje, że w tym roku jego zespół na Ludowym jeszcze nie trenował. - Oszczędzamy trawę - mówi z przekąsem szkoleniowiec. - Piłkarze muszą przyzwyczaić się do nawierzchni, przypomnieć sobie przestrzeń, jaka dzieli boisko od trybun. Przed meczem z Ruchem Chorzów (23 lutego) chcę przeprowadzić na Ludowym przynajmniej dwa treningi. Myślę o najbliższym czwartku i piątku - dodaje Orzeszek.

- Nie widzę większych problemów. Trawa jest po to, żeby z niej korzystać. Podobnie ma się sprawa z meczami. Z naszej winy walkoweru na pewno nie będzie - zapewnia Wypychowski. Trawy nie wolno jednak nadużywać. Gwarancja przewiduje jeden mecz i trening tygodniowo (łącznie około pięciu godzin).

Copyright © Agora SA