W tej chwili nie ma co dyskutować nad wyborem Bonitty. Tak jak w przypadku Raula Lozano z męskiej reprezentacji, cel jego pracy to igrzyska w Pekinie. Obaj mają szansę go osiągnąć, od nich tylko zależy, jakim sposobem, z jakimi zawodnikami w składzie. Kibice i dziennikarze mogą się zastanawiać, kto mógłby pomóc reprezentacjom, kto jest lepszy, a kto gorszy, mogą głośno pytać, dlaczego brakuje niektórych graczy, ale jakakolwiek ocena wyborów obu selekcjonerów nie ma w tej chwili sensu.
Byli w historii szkoleniowcy, którzy decydowali się na odważne decyzje i nieźle na tym wychodzili. Patrząc na wybór Bonitty, na to jak pomnikową postacią jest Świeniewicz, trudno jednak uciec od analogii do piłkarskich selekcjonerów - Jerzego Engela i Pawła Janasa. Obaj w ostatniej chwili zrezygnowali z filarów swoich drużyn - Tomasza Iwana, Jerzego Dudka, Tomasza Frankowskiego, Tomasza Kłosa. Obaj okazali się przegrani na kluczowych turniejach. I choć nie sposób stwierdzić, jak byłoby z tymi zawodnikami, którzy nie pojechali na mundial, wszyscy wypominają im te wybory.
Jak będzie z Bonittą?