Córka znalazła wizytówkę. I zostałem trenerem

Ciągnie wilka do lasu - mówi o swoim powrocie do świata koszykówki nowy szkoleniowiec toruńskich koszykarek.

Rozmowa z Piotrem Błajetem*

Doświadczony trener pracował w klubie z naszego miasta przez niemal dekadę w latach 90. Odszedł z drużyny w 2000 roku. Teraz wraca, bo już drugi raz w sezonie Energa zmienia szkoleniowca. Dotychczasowy - Adam Prabucki - wrócił z powodów rodzinnych do Trójmiasta. Zastąpi go Błajet.

Filip Łazowy: Po co panu koszykówka i powrót do ligi po siedmiu latach przerwy?

Piotr Błajet: Rzeczywiście - trochę czasu minęło. Miasto jest to samo, ale zespół już zupełnie inny. Z drużyny, którą prowadziłem pod koniec lat 90. została tylko Joanna Chełczyńska. Pracując w kadrze narodowej współpracowałem też z Beatą Predehl, Emilią Tłumak i Anną Marczewską. Ale nie da się ukryć, że mój powrót jest nieoczekiwany. Mam duży stres. Kiedy wszedłem w środę wieczorem do sali przed pierwszym treningiem, aż nogi się ugięły. Ale oprócz tremy jest też optymizm.

Kiedy zespół prowadził Adam Prabucki, grał lepiej niż na początku sezonu. Kolejna zmiana trenera wyjdzie na dobre?

- On musiał zrezygnować z pracy w Toruniu ze względów osobistych. Klub zapytał mnie, czy jestem zainteresowany prowadzeniem drużyny. Zgodziłem się, ale nie była to łatwa decyzja. Zabawnie się to wszystko ułożyło. Pamiętam, jak po świętach córka wyjechała z domu. Przed tym znalazła moją wizytówkę: "Piotr Błajet - trener koszykówki". I pojawiła się propozycja z Energi. Zdecydowałem się objąć zespół, bo darzę Toruń i ten zespół dużym sentymentem. Poza tym ciągnie wilka do lasu. Mam nadzieję, że z dobrym skutkiem.

Dlaczego Energa w tym sezonie gra gorzej, niż się spodziewano?

- Trudno mi powiedzieć - nie byłem wcześniej w zespole, nie widziałem treningów. Wiem natomiast, co chcę robić, by drużyna prezentowała się lepiej. Trzeba poprawić obronę. Jeśli ona będzie lepsza, da szansę na punkty z kontrataków. Trzeba też poprawić grę pod tablicami. Zawodniczki muszą też być bardzo zdeterminowane i waleczne na parkiecie. Coraz częściej o wyniki meczu decyduje jednen punkt, jedna akcja.

Jak wytłumaczyć to, że drużyna najpierw wygrywa na wyjeździe z trudnym rywalem - CCC Polkowice - a później przegrywa z teoretycznie słabszym od siebie beniaminkiem MUKS Poznań?

- Brak stabilizacji. W tym sezonie - łącznie z transmisjami telewizyjnymi - widziałem siedem meczów Energi. Pierwsze co zauważyłem, to właśnie nierówna gra. Po dwóch udanych akcjach przychodzą trzy złe. Grając w ten sposób trudno zwyciężać. Poza tym problemem jest wiele strat piłek. Nie jest to spowodowane brakiem przygotowania czy sił, ale dekoncentracją.

Liczy pan na awans zespołu do play-off?

- Tak. Nie będziemy w tej rywalizacji faworytem, bo musimy nadrabiać straty z pierwszej rundy. Ale ten zespół stać na zwycięstwa.

Do drużyny dołączyła już Amerykanka LaToya Bond.

- Pierwsze wnioski na jej temat będę miał dopiero po spotkaniu o ligowe punkty. Z obserwacji na treningach wynika, że jest zawodniczką dobrze wyszkoloną, ma niezły rzut. Musi się jeszcze lepiej rozumieć z drużyną.

* Piotr Błajet jest trenerem koszykarek Energi

Copyright © Agora SA