Statystyka przemawia za Arsenalem

Trener Arsenalu Londyn już odlicza dni do końca sezonu. Arsene Wenger ma nadzieję, że powtórzy się historia z ostatnich czterech sezonów, gdy lider w dniu Bożego Narodzenia zostawał potem mistrzem kraju.

W tabeli Arsenal ma punkt przewagi nad Manchesterem United. W ciągu najbliższych ośmiu dniu wszystkie zespoły Premier League rozegrają po trzy spotkania. Historia uczy, że kto wytrzyma ten morderczy maraton najlepiej, ten sięga po mistrzostwo.

Wenger dodał, że byłby zadowolony, gdyby sezon skończył się już dziś. Na razie jednak jego Arsenal musi pokonać Portsmouth w środę.

- To bardzo ważne, byśmy zostali na czele, bo - mam nadzieję - statystyki znów się potwierdzą - powiedział Wenger. - Jeśli tak będzie, to będziemy na pierwszym miejscu do końca sezonu. Prawdę powiedziawszy jednak, to zbyt wcześnie na rozstrzygnięcia. W ostatnich dwóch sezonach na tym etapie sezonu liczyły się już tylko dwa kluby - Chelsea i Manchester United. W tym roku mamy więcej zespołów, które walczą jeszcze o tytuł, więc nie można przewidzieć, jak potoczą się dalej rozgrywki. Bycie teraz na szczycie nie daje żadnych gwarancji.

Pewności Arsenalowi dały dwa ostatnie zwycięstwa nad Chelsea i Tottenhamem. Kanonierzy cieszą się także z powrotu do zdrowia Cesca Fabregasa i Alexandra Hleba, którzy wnieśli do drugiej linii lidera nowe siły.

Wenger chciałby, aby na święta prezent sprawił mu stary wróg. Roy Keane, gdy był piłkarzem Manchesteru United, często decydował swoją postawą o zwycięstwa Czerwonych Diabłów nad Arsenalem. Teraz jest trenerem Sunderlandu i jego zespół będzie starał się odebrać Manchesterowi punkty w drugi dzień Świąt. Na razie Keane nie bardzo sprawdza się w roli trenera. Jego zespół - po kilku kontrowersyjnych decyzjach Irlandczyka - znajduje się w strefie spadkowej.

W wyścigu o tytuł liczy się jeszcze Chelsea, która zagra rewanż z Aston Villą. Zespół z Birmingham wygrał z londyńczykami w początkach sezonu. Teraz The Blues chcą rewanżu. Trener Avram Grant jest zadowolony z dotychczasowej postawy zespołu, który utrzymuje sześciopunktową stratę do Arsenalu. - To różnica, którą wciąż możemy nadrobić - mówi Izraelczyk.

Chelsea ma kłopoty z bramkarzami. W środę zagra prawdopodobnie Hilario, bo Petr Cech i Carlo Cudiccini są kontuzjowani.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.