Jerzy Dudek: Jeszcze nie, ale zrobiliśmy duży krok w tym kierunku. Przez cały sezon wypracowaliśmy sobie 4 punkty przewagi nad Barceloną i za wszelką cenę nie chcieliśmy, by zostało to przekreślone jednym meczem.
Przygotowania do tego spotkania były inne niż zwykle. Szczególnie czuło się to na treningach, gdzie nie było normalnych śmiechów, ale skupienie zwiastujące, że zbliża się coś szczególnego. I był to mecz szczególny. Jestem bardzo rozemocjonowany, po meczu była ogromna radość, bo też dokonalismy rzeczy niezwykłej.
Ronaldinho może być bez formy, ale każde jego zagranie nosi w sobie bramkę. To samo cała Barca - niby w kryzysie, ale jednak groźna. Zawiedli tylko ich kibice. Nie potrafili pomóc piłkarzom Barcy, choć ci tego tak bardzo potrzebowali.
My mogliśmy się z tego tylko cieszyć. W przerwie zamieniłem kilka zdań z Thierry'm Henry z Barcelony, którego znam z Premier League. Obaj jesteśmy w Hiszpanii pierwszy rok i obaj zgodziliśmy się, że takiej atmosfery na trybunach jak w Anglii nie ma nigdzie.
Julio Baptista dostał szansę kilka meczów temu, bo Guti dostał czeroną kartkę. No i zaczął grać znakomicie, choć jako defensywny pomocnik ma sporo zadań w tyłach. Gutiego tutaj bardzo kochają, więc trwała debata dlaczego Schuster stawia na Baptistę. Na razie jednak widać, dlaczego.
Pewnie. Byłem przygotowany na najgorsze. Barca gra tak, że bramkarz musi żyć w polu karnym, a czasem nawet być poza nim. Iker wybiegł, Puyol chciał go sprowokować do faulu, ale Casillas zagrał czysto. Oczywiście nie muszę mówić, że marzę o grze, ale nie w sytuacji gdy Iker dostaje czerwoną kartkę.
Pepe. Zagrał najlepszy mecz w Realu. Był bezbłędny. Ale w ogóle wszyscy grali bardzo mądrze. Mieliśmy plan i umielismy go wykonać. Bernd Schuster był tak szczęśliwy, że podarował nam dodatkowy dzień przerwy. Wracamy do klubu 31 stycznia. Nikt z naszych fanów nie weźmie mu tego za złe.