Teraz dalej, teraz lepiej

- Jestem pewny, że w Trondheim już nie tylko ja będę lepiej skakał, ale i cała drużyna - mówił Adam Małysz po nieudanej inauguracji sezonu w Kuusamo. Wysoko mierzy też Justyna Kowalczyk

Dzisiaj oficjalne treningi i kwalifikacje, jutro pierwsze zawody na skoczni, której królem jest Małysz. 9 marca 2001 roku - zawody toczą się w trudnych warunkach atmosferycznych. Polak jest w genialnej formie, wygrywa wszystko. Ale w pierwszej serii trafia na zły wiatr, zajmuje dopiero czwarte miejsce. I nagle... - Unbelievable! Unbelievable! - krzyczy komentator Eurosportu, a pół Europy ogląda powtórki niewiarygodnego skoku Małysza w drugiej serii. Świat podziwia naszego mistrza, obserwuje też jego trenera, Apoloniusza Tajnera, który nie może uwierzyć w wyczyn swego podopiecznego - łapie się za głowę i długo nią kręci. O locie Małysza na Granasen do dziś pamiętają wszyscy. Bo też wszyscy uważają, że skoczyć dalej niż 138,5 metra nie sposób.

Mistrz dobrze wie

Wspaniałą dyspozycję Małysza z tamtego okresu wspomina się przyjemnie. Pewnie dlatego, że naszego mistrza wciąż stać na równie wielkie zwycięstwa. Kiedy? - Przewiduję, że już w Trondheim będzie widać wyraźną poprawę. W następnym tygodniu, podczas konkursów w Villach i Kranju Adam na pewno będzie skakał na swoim normalnym poziomie - twierdzi Rafał Kot. Fizjoterapeuta naszej kadry słabe wyniki w Kuusamo tłumaczy zmęczeniem, jakie zawodnicy odczuwają po intensywnym treningu. Polacy oddali już po sto skoków, co ma zaprocentować w dalszej części sezonu. Austriacy ze świetnymi Thomasem Morgensternem i Gregorem Schlierenzauerem, Norwegowie z odrodzonym Bjoernem Einarem Romoerenem i Finowie z Janne Ahonenem na czele mają w nogach po 20-30 skoków. I ponoć właśnie dlatego to oni prezentują się obecnie znacznie lepiej niż chłopcy Hannu Lepistoe. Ci jednak zapowiadają walkę. Kamil Stoch i Maciej Kot mają zrehabilitować się za wpadkę z Kuusamo, gdzie przepadli już w kwalifikacjach, Marcin Bachleda ma pokazać, że zasługuje na to, by zastąpić w kadrze Piotr Żyłę. A Małysz? Zachowuje spokój. - Jestem już starym zawodnikiem i dobrze wiem, że w skokach najważniejszy jest spokój. Ale ciężko go zachować, kiedy nie idzie. Człowiek próbuje wtedy różnych gwałtownych ruchów i zmian. Zupełnie niepotrzebnie. Ja tego błędu nie popełnię - zapewnia. A skoro mówi tak sam mistrz, możemy spokojnie czekać razem z nim. Na co? Na moment, w którym przyjdzie świeżość.

Justyna biegnie na podium

Na nic czekać nie zamierza za to Justyna Kowalczyk. Nasza brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w biegach narciarskich w Kuusamo spisała się znakomicie. W sprincie, który uchodzi za jej piętę achillesową, zajęła bardzo dobre, siódme miejsce. W biegu na 10 km techniką klasyczną była trzecia i awansowała na piąte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jutro Polka na 10 km techniką klasyczną pobiegnie w szwajcarskim Davos. - Chcę mieć równy sezon, to może przydarzy się jakaś wygrana czy podium. Może Otepää? Może w Davos? - mówiła niedawno. Forma jest, jedna z ulubionych tras także, Justyna w Szwajcarii trenuje już od poniedziałku - słowem musi być dobrze.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.