Mówią trenerzy

Rafał Ulatowski, Zagłębie

Ten wynik to nasze marzenie. Graliśmy przeciwko zespołowi bardzo dobremu, który przez pierwsze 15 minut absolutnie zdominował nas na boisko, czego efektem była bramka strzelona przez Ediego. Wiedzieliśmy, jak Korona rozprowadza swoje sytuacje, wiedzieliśmy też, jak groźnym zawodnikiem jest Edi. Żałuję, że nie strzeliliśmy gola wyrównującego po fantastycznej kontrze. Gdyby ta bramka padła, to powiem nieskromnie, że powinno znaleźć się to jako przykład w podręczniku o piłce nożnej. Z takim zmysłem, szybkością, pomysłowością, zaangażowaniem i pasją moi piłkarze wyprowadzili tę kontrę. Bramka Maćka Iwańskiego na 2:1 przypomina mi spotkanie z Belgią. Wczułem się troszkę w rolę Beenhakkera, bo wiedziałem, że bramka strzelona tuż na początku drugiej połowy to coś fantastycznego dla piłkarzy. Ale dla trenera to piekło, bo przeciwnik ma jeszcze całą połowę, aby wyrównać. Wprowadzenie na boisko Dawida Plizgi okazało się strzałem w "dziesiątkę". Przypomniała mi się pewna anegdotka. Gdy pracowałem w Islandii, miałem sporo wolnego czasu i grałem sobie w Championship Managera. Ilekroć wprowadzałem na boisko zawodnika, który chwilę później zdobywał bramkę, to pojawiał się taki napis: "magic by manager". Dzisiaj mogę powiedzieć, że to było moim marzeniem, by prowadzić zespół w lidze - żeby wygrać mecz, wprowadzając zawodnika po tak długiej kontuzji, jaką miał Plizga. Mamy plan do zrealizowania, by w najbliższych dwóch spotkaniach zdobyć 6 punktów. Wiem, że będzie jednak bardzo ciężko, choć w piłce nie ma rzeczy niemożliwych, zwłaszcza, gdy gra się do przodu - tak, jak my to robimy.

Jacek Zieliński, Korona

Trener gości "posłodził" sobie i swoim zawodnikom, ale wiadomo, że po zwycięskim meczu argumenty są po jego stronie. Ten wynik na pewno jednak nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Z 30 minut naszej dobrej gry trener Ulatowski zrobił 15. A ja myślę, że generalnie pierwsza połowa należała do nas. Zagłębie stać było na dwa bardzo dobre kontrataki. Przy jednej sytuacji uratował nas Mielcarz. Podrugiej, gdzie bardzo dobrze zachował się Pawłowski, nasz bramkarz nie dał już rady. Druga część to od początku po rzucie wolnym nasze problemy. Muszę podziękować chyba sędziemu Siejewiczowi za to, że ponownie rozdaje prezenty. Tak było w Grodzisku, tak było i teraz. Lubin ma zawodników, którzy potrafią wykorzystywać takie sytuacje - czy to Iwański, czy to Goliński. Wystrzegaliśmy się faulów w okolicach pola karnego. Niestety nawet nie będąc faulowanymi przeciwnicy mieli okazje do zdobycia bramki. Podziękowałem swoim zawodnikom za ambicję. Za to, że chcieli losy tego meczu odwrócić. W konsekwencji walki i zaangażowania drugą żółtą kartkę otrzymał Hermes i w "dziesiątkę" musieliśmy kończyć to spotkanie. Długo myśleć o tym meczu nie będziemy. Stratę, którą ponieślimy, będziemy chcieli odrobić w kolejnych.

Copyright © Agora SA