"Falliczna" pomyłka pomogła Chorwatom wygrać z Anglią?

Błąd operowego śpiewaka, który podczas wykonywania chorwackiego hymnu przed meczem z Anglią na Wembley omyłkowo wstawił do tekstu słowo "penis", być może pomógł piłkarzom z Bałkan odstresować się przed decydującym o awansie do Euro 2008 spotkaniem i w konsekwencji wygrać mecz - twierdzi brytyjska prasa

Operowy śpiewak Tony Henry wykonywał chorwacki hymn narodowy przed około 90 tysiącami kibiców na Wembley, gdy w tekst wkradł mu się mały i z pozoru nic nie znaczący błąd. Zamiast zaśpiewać: "Mila kuda si planina" (w wolnym przekładzie: "Wiesz, moja droga, jak kochamy twoje góry") wyśpiewał: "Mila kura si planina" co można przetłumaczyć jako: "drogi penisie, jesteś górą" lub "moja droga, mój penis jest górą".

Chorwaccy piłkarze gromadnie zaczęli się śmiać, a szczególne spazmy wstrząsały Vedranem Corluką i Luką Modriciem, którzy w dodatku puścili do siebie porozumiewawcze oko - pisze "The Sun".

Gazeta cytuje Mate Prilicia, dziennikarza chorwackiego magazynu "Torcida", który apeluje o uczynienie pechowego śpiewaka maskotką drużyny narodowej. - Bez wątpienia pozwolił naszym piłkarzom się rozluźnić. Dlaczego nie mielibyśmy zaprosić go na Euro, by dalej nas rozbawiał? - pyta dziennikarz.

Anglia przegrała z Chorwacją 2:3 i przy równoczesnym zwycięstwie Rosji 1:0 z Andorą nie zakwalifikowała się do Euro 2008.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.